Bunkier [od 9 dnia]

- Uciekłem od problemów do niedaleko położonej stacji monitorującej... - Powiedział - Jacka zaatakował Niedźwiedź polarny?

- tak - szepnela i usiadla na krzesle - widziales jego rany? nie dam rady tego zszyc jak bedzie trzeba... czy cos mu grozi? - Shannon spoglada na Bena z nadzieja w oczach

- Wyzdrowieje... Jutro będzie chodził. I nie mówię tego dlatego, że cię lubię - Dodał z uśmiechem - Nie wiem, czy zauważyłaś, ale na tej wyspie... szybciej się zdrowieje. Jeśli do jutra mu się nie polepszy mogę zabrać go do nas...

Shannon usmiechnela sie szeroko - dziekuje Ben... Jack pewnie sie na to nie zgodzi ale dziekuje za nadzieje, a jak moge sie z Toba kontaktowac? -

- Po prostu mrugnij - Powiedział z uśmiechem - Będę wiedział, kiedy będziesz mnie potrzebowała... córeczko. Niech Jack odpoczywa. Niedługo będzie lepiej - Dodał i odszedł

Shannon usmiecha sie do siebie.. nagle cos sie jej przypomnialo i wybiega z bunkra.

//okolice bunkra//

Shannon wchodzi do bunkra i idzie do kuchni. Wyciaga mleko z lodowki i idzie po platki do spizarni. Gdy juz je ma wchodzi do kuchni. Bierze miske i nasypuje platkow. Zalewa to mlekiem. Idzie do Jacka zeby cos zjadl po dlugim snie.

Gość

Jack czekal na Shannon. Gdy weszla powital ja - gdzie ty bylas? myslalem ze bede musial znowu isc sie szukac - usmiechnal sie zartujac

Shannon usmiecha sie lekko do Jacka - masz platki.. moze to nie jakies super danie, ale zawsze cos do jedzenia.. no i zdrowe! .. przynajmniej tak mowia w reklamach - podaje mu miske z platkami gdy Jack powoli siada, rana na jego plecach jeszcze nie jest owinieta bandazem, ale Shannon stwierdzila ze powinna troche poodychac, tata jej zawsze powtarzal ze w ten sposob rana szybciej sie goi.

Gość

- Dziekuje - usmiechnal sie - bardzo smaczne - stwierdzil i sie usmiechnal - czy? czy ja wstalem o wlasnych silach?? - nie mogl uwierzyc w to co zrobil

- ah faktycznie - usmiecha sie, ale pomimo slow nie wyglada na zaskoczona - sen Ci dobrze zrobil, niedlugo pewnie bedziesz mogl normalnie funkcjonowac -

Gość

- Przeciez zaatakowal mnie niedzwiedz... na poczatku myslalem ze nie bede zyl, slyszalem jak jednym ciosem zmiazdzyl mi kosci... a teraz ?? a teraz potrafie sie sam podniesc?? - zadawal sobie pytania

Shannon nadal sie usmiecha - jedz Jack, to wyzdrowiejesz jeszcze szybciej -

Gość

Jack jadl z wilczym apetytem, gdy zjadl postanowil wstac. Nie mogl jednak tego zrobic... jeszcze.

- nie wstawaj jeszcze.. - bierze od niego miske - ide umyc chcesz jeszcze cos ? -

Gość

- nie kochanie, nic nie chce, oprocz Ciebie, mozesz sie mna zajac - polozyl sie Jack i rozkosznie delektowal odpoczynkiem

Shannon sie rozesmiala, podchodzi jeszcze do Jacka, daje mu calusa w czolo i idzie do kuchni. Myje naczynia i wraca do niego - to jak mam sie panem zajac panie Shepard? mam sie przebrac w ubranko pokojowki? - rozesmiala sie widzac ze Jack juz lepiej sie czuje

Gość

- mrrrr... bylabys niezwykle seksowna - usmiechnal sie a potem zasmucil - ale nic by z tego nie wyniklo - zazartowal

- masz racje, chyba przebieranie w tej sytuacji nie jest najlepszym pomyslem - smieje sie i siada kolo Jacka - Ben byl tu na chwile.. -

Gość

Co?!?!?!? Nic Ci nie jest??!?! - krzykanl chociaz wiedzial ze to pytanie nie na miejscu bo z Shannon jest wszystko ok - wybacz... co u niego?

Shannon spoglada dziwnie na Jacka - mowil ze w miare ok.. jest im przykro z powodu smierci Medi.. napomknal cos tez o jakis problemach.. glupio mi bylo zapytac wiecej, byl tutaj tylko chwilke -

Gość

- czasami myśle że powinnaś zamieszkać z Benem. On przynajmniej dałby Ci bezpieczeństwo, bo ja nie mogę - wyrzucał sobie Jack

- tak szybko chcesz sie mnie pozbyc? - zazartowala Shannon, ale zorientowala sie ze to nie moment na zarty - nie mow tak, chce byc blisko Ciebie - powiedziala i dala mu calusa - zreszta sama nie wiem co mam o Benie myslec, nie czuje sie do konca pewna tego wszystkiego - powiedziala spogladajac w jakis jeden punkt na scianie

Gość

- To jasne że chcę żebyś została, ale widze że Ben troszczy sie o Ciebie lepiej niż ja.. Też nie jestem tego wszystkiego pewien. Właściwie już nic nie wiem.

- czy Ty czasem nie jestes poprostu zazdrosny? - zapytala z nieukrywana ciekawoscia