Bunkier [od 9 dnia]

Sawyer wpadł w śmiech. Starał się zasłaniać rękami jednak Jane była tak szybka że nie dawał rady.

-I tak ze mną nie wygrasz! -roześmiała się Jane, ale powoli traciła siły.

Sawyer po chwili spadł z kanapy po czym wpadł w jeszcze większy śmiech - moment ale przecież leżącego się nie bije - powiedział przez śmiech

-Leżący nie ma żadnych praw. -zdołała wykrztusić przez napad śmiechu, od którego już ją rozbolał brzuch. Zupełnie nie mogła się opanować.

Sawyer nie mógł powstrzymać śmiechu. Leżał na podłodze i trzymał się za pęcherz. (nie no musze to powiedzieć Roman Giertych stoi a jego prawa to lewa Razz

) - No ale jak to? Jestem poszkodowanym.

-Ciekawe gdzie? -zmęczona śmiechem nie ma siły walić Sawyera poduchą.

No jestem teraz pobity tutaj tutaj i tutaj - pokazywał kolejno nogi, brzuch i twarz - no i jeszcze mi sie siku zachciało - powiedział trochę niemowlęco

-Co za szczerość. -Jane opadła na kanapę. Wariacki śmiech ją wykończył tak bardzo, że teraz mogła tylko się uśmiechać.

Sawyer zrobił nieciekawą minę i nagle szybko się pozbierał i ruszył w stronę ubikacji. Po chwili wyszedł a na jego twarzy namalowała się ulga.

Jane leżała wykończona na kanapie.

Sawyer podszedł pod Jane i spytał się jej - co jest już koniec - po czym chwycił poduszkę i teraz on zaczął okładać nią Jane

Jane zaczęła się nieudolnie bronić. -Litości! -wykrztusiła przez kolejny atak śmiechu

Jak to ktoś powiedział na tym świecie nie ma litości - powiedział przez śmiech przy czym cały czas delikatnie uderzał Jane poduszką

-Poddaję się. -chwyciła się za brzuch.

Sawyer uderzył jeszcze kilka razy i nagle przestał. Padł obok Jane z braku sił - dobrze że się poddałaś bo bym mógł tak bić cały wieczór - powiedział zmęczony Sawyer

-Sam ledwo żyjesz. -pokazała mu język i się lekko uśmiechnęła.

Sawyer brał głębokie wdechy. - gdzieżby...i schowaj ten język bo inaczej będę go musiał- pomyślał Sawyer- pocałować

Jane schowała język, ale po chwili znów go pokazała Sawyerowi i błyskawicznie schowała.

Sawyer wystawił wskazujący palec po czym pogroził nim Jane - uważaj jeszcze jeden taki wybryk i będziemy musieli inaczej pogadać.

Jane ponownie pokazała Sawyerowi język po czym szybko go schowała.

-Ciekawe jak? -chciała go sprowokować.

Będę musiał ci zatkać te piękne usta...no ale daje ci ostatnią szansę na poprawę. Uważaj na nie żartuje - powiedział z uśmiechem Sawyer

Jane wcale nie miała zamiaru być grzeczna i znów pokazała Sawyerowi język.

Sawyer zbliżył się nieco do Jane i powiedział - ostrzegałem no ale cóż jak nie chcesz słuchać - podniósł rękę do góry by to groźnie wyglądało i pocałował Jane a rękę wtopił w jej włosy.

Jane wtuliła się w Sawyera i zaczęła oddawać z pasją pocałunki.

Jestem w niebie. Nie chcę wracać na ziemię.

Sawyer po dość długiej chwili przestał na moment i spytał - mam cię dalej karać czy będziesz mnie słuchać?