Bunkier [od 9 dnia]

Nie nic. Szedłem w łazience i wywróciłem się. Jest tam pełno wody z wczorajszej zabawy. No ale mowie ci jak fajnie leciałem - zaśmiał się Sawyer. A jak ty się czujesz? - spytał

-Jeszcze trochę mnie kłuje w klatce po wczorajszym, ale to normalne. -powiedziała beztroskim tonem. -A jak twój bark? -zapytała z troską.

Dobrze...dzięki Tobie czuje się dobrze a bark już mnie mniej boli - powiedział słodkim głosem po czym położył się obok Jane.

//będe albo około 16 albo całkiem wieczorem pa

Jane zaczęła palcami przesuwać po torsie Sawyera.

Sawyer zrobił zadowoloną minę i popatrzył w oczy Jane. Jego uśmiech mówił sam za siebie Jane jestem z Tobą na prawdę szczęśliwy po czym jego oczy rozbłysnęły jasnym światłem.

Jane położyła się na boku tak by patrzeć na twarz Sawyera. Palcami delikatnie dotknęła jego twarzy i zaczęła badać jego rysy tak jak to robią niewidomi.

Na koniec obrysowała koniuszkami palców jego usta.

Sawyer pocałował jej końcówki palców po czym wstał i powiedział - no dobra...dość tego dobrego czas wreszcie stanąć na nogi i zacząć robić coś konkretnego - powiedział poważnym głosem Sawyer jednak po chwili wybuchł śmiechem

-Dzisiaj masz wolne. Zresztą nie możemy zostawić Lincolna samego.

Sawyer popatrzył na Jane i powiedział - dno wolne to takie w których czas umierać a ja nie mam zamiaru jeszcze iść do piasku - zażartował Sawyer po czym zaczął ubierać koszulę...powoli ponieważ bolał go bark...

Jane wstała przeciągając się.
-Ale mnie ta wyspa rozleniwiła. -powiedziała tłumiąc ziewanie. -Jeszcze miesiąc temu biegałam o piątej rano. To co robimy?

Hmm...jak chcesz to - Sawyer na chwilkę się zaciął i po chwili wpadł na pomysł...-wiem...pobiegamy - powiedział uśmiechając się

-Po plaży? -oczy Jane rozbłysły na tę myśl.

Hmm czemu nie...a masz jakieś lepsze miejsce - zapytał jednak wiedział że Jane wybierze plaże Razz

-Dżungla odpada. Nie mam ochoty się natknąć na to latające świństwo. Weźmy ze sobą Lincolna. Na plaży jest Eko, który mu wytłumaczy, że nie jesteśmy Innymi.

Haha no Eko na pewno to zrobi - po tych słowach Sawyer ubrał koszulę i zobaczył czy jego bandaż który uciska bark się nie ruszył. Po chwili wyszedł z Jane z sypialni...

Jane złapała plecak i wyszła z Sawyerem z sypialni.

na plażę

Elizabeth weszła do bunkra.Usiadła na kanapie.

Paul wszedł do bunkru i zauważył Libby która siedzi na kanapie...pokazał Libby że idzie idzie do łazienki i zaraz wraca...

Libby siedziała na kanapie po czym spojrzała w sufit.

Paul wszedł szybko do ubikacji po czym poślizgnął się na wodzie i rozciął sobie głowę...chciał wstać ale wszystko kręciło mu się miedzy oczami...wziął i usiadł obok umywalki...

-Zostawic ciebie samego-powiedziała po czym usiadła obok niego

Paul nie wiedział co się wokół niego dzieje. Chwycił się za głowę i zobaczył że krwawi...chciał powiedzieć Libby że nic jej nie jest ale nie potrafił się odezwac...

Libby owineła mu głowe bandazem.Po czym przytuliła.Potem zaprowadziła do sypialni.

Paul był prowadzony przez Libby. Chciał powiedzieć że wszystko z nim ok jednak gdy otworzył usta nie potrafił wypowiedzieć żadnego słowa...chciał ale nie wiedział jak.