Obozowisko na południowej plaży [od 9 dnia]

Jane powoli opuszczała krainę Morfeusza. Ostatnio miała spore zaległości w śnie [zgadnijcie przez kogo Razz

] no i te ataki też były wykańczające. Niezauważalnie zerknęła przez rzęsy i zobaczyła Sawyera wlepiającego w nią wzrok.

Ja chyba umarłam i jestem w niebie - nie mogła się powstrzymać i na jej wargach pojawił się uśmiech.

Sawyer zobaczył uśmiech na twarzy Jane. Teraz wyglądała ona jeszcze piękniej. Nigdy nie widział jej w lepszym stanie (no prawie nigdy Razz

).

Jane udawała, że śpi ale przez rzęsy obserwowała Sawyera.

Sawyer po chwili usiadł i obrócił się od Jane. Postanowił ubrać koszulę. Gdy już to zrobił przeciągnął się jednak nie chciało mu się wstawać.

Jane wstała bezszelestnie i od tyłu zasłoniła oczy Sawyerowi.

-Zgadnij kto? -szepnęła mu do ucha.

Sawyer przypomniał sobie żart Jane i powiedział - Anna, Kate, nie nie czekaj...Alice - zaczął się po chwili śmiać...

Jane przewraca Sawyera na plecy, siada mu na brzuchu i przytrzymuje jego ręce na głową.

-Anna, Kate, Alice... Byłeś bardzo niegrzeczny. -mówi śmiejąc się. -Musisz zostać ukarany.

Jeśli masz mnie karać ty to każda kara będzie miła - powiedział żartobliwie - tylko proszę tak żeby nie bolało - uśmiechnął się

Jane uśmiecha się przewrotnie i zaczyna łaskotać Sawyera.

Sawyer zaczął się śmiać. Nie mógł powstrzymać Jane...chyba nawet nie chciał - proszę....proszę.....koniec.....proszę....powiem wszystko - zażartował Sawyer

-Słowo? -Jane próbowała nadać swojemu głosowi poważny ton, ale śmiech jej w tym przeszkadzał.

Sawyer gdy tylko nabrał powietrza w płuca powiedział -eee chyba nie - wpadł w śmiech cały czas leżąc pod Jane

-Za kłamstwo kara podwójna jest. -Jane znów zaczęła go łaskotać.

Nie no....dobra...dobra poddaję się...ja jednak będę posłuszny - powiedział Sawyer przez śmiech

-To dlaczego ci nie wierzę? -Jane zaprzestaje łaskotek i opiera się łokciami na ziemi na wysokości głowy Sawyera. Jej rozpuszczone włosy otaczają jego twarz jak jakaś kurtyna. -Udowodnij mi. -w jej głosie słychać przekorę.

Hmm...mam ci udowodnić...no dobra - Sawyer podniósł swoją głowę po czym jego usta zetknęły się z ustami Jane. Pocałował ją po czym powiedział - czy to ci wystarcza? - spytał zadowolonym głosem

-Słaby ten dowód. Sprawa zostaje oddalona. -Jane naśladuje sędziowski ton.

Gość

Jack i Shannon wchodzą na plaże. Rozgladaja sie czy nikt ich nie widzi. Gdy jest czysto wychodza na plaze, a Jack wchodzi do oceanu by oczyscic rece z brudu. Skonczywszy wraca do Shannon - oook... jestem... chodzmy spac najlepiej - zaproponowal

Sawyer zrobił poważną minę po czym objął Jane i bardzo namiętnie ją pocałował...namiętny pocałunek który trwał kilka minut... - czy takie coś wystarczy pani sędzio - zażartował

- ook.. - odpowiedziala cicho i kladzie sie w namiocie. Czeka az Jack sie polozy kolo niej i ja mocno przytuli.

-Dowód jest wystarczający. Proces odbędzie się. -zażartowała i pocałowała go.

Sawyer odwzajemnił pocałunek Jane po czym powiedział - czy będę jeszcze karany czy to już koniec - zażartował Sawyer

-Muszę się zastanowić. -udała, że się poważnie zastanawia.

Sawyer cały czas leżał pod ciałem Jane. Ułożył się wygodnie i czekał na "werdykt" Razz

-Wiesz co? Sam zdecyduj.