Obozowisko na południowej plaży [od 9 dnia]

Jane przebiegła jeszcze kawałek, gdy zauważyła, że Sawyer został w tyle. Natychmiast się wróciła.
-Jesteś w kiepskiej formie. -powiedziała żartobliwym tonem, ale w jej oczach malował się niepokój.

Gość

Jack szwenda się po plaży, nerwowo wyszukując Shannon - a co jesli sie nie zjawi?? - pytal siebie

Shannon nagle dostrzega Jacka. Usmiecha sie radosnie i idzie w jego kierunku krzyczac - Jack!!! -

Gość

- Shannon!! - podbiega do niej i wznosi ja w powietrze - wszystko w porzadku? - zapytal predko

- tak.. prawie tak - usmiecha sie i wtula mocno w Jacka -

Gość

- Co sie stalo? Powiedz mi... prosze - złapał ja za rece - powiedz...

Shannon siada na piasku - nie wiem Jack.. nie wiem wazne ze jestesmy juz razem - usmiecha sie do niego ale jest bardzo bliska placzu

Gość

- Shannon... wiesz, ze nie dam Ci spokoju dopoki nie powiesz mi prawdy... prosze Cie... co sie stalo? - zapytał z przejęciem w głosie

Shannon nie wiedziala od czego zaczac. Wstaje z piasku i ciagnie za reke Jacka. Gdy dochodza do miejsca granicy dzungli i plazy gdzie jest troche cienia, Shannon siada na piasku i pokazuje zeby Jack usiadl kolo niej.

Gość

Jack siadł obok Shannon, złapał mocno ją za ręke - opowiedz mi wszystko od poczatku... i na spokojnie - cały czas trzymał ją za ręke

- nie wiem od czego zaczac Jack.. nie wiem czy to prawda czy klamstwo... nie wiem.. Ben opowiedzial mi o przeszlosci mojej mamy... powiedzial mi ze moj tata, ktory opiekowal sie mna.. i mnie wychowywal nie jest moim biologicznym ojcem.. - bylo jej bardzo ciezko mowic, lzy plynely jej po policzkach

Gość

- Co?! - Jack nie mogl uwierzyc w to co mowi Shannon, ale widzac lzy Shannon przytulil ja by wyplakala mu sie w ramie. Pogladzil ja po glowie.

Kilkanaście metrów przed nimi z morza wypłynęło ciało jakiegoś mężczyzny. Kiedy dopłynęło do brzegu można było dostrzec jak zalewają je falę. W pewnym momencie głowa odwróciła się w stronę Jacka i Shannon. To był Charlie!

- miales racje Jack.. oni o nas wiedza wszystko... to jak to moze nie byc prawda? jak myslisz? - spojrzala mu w oczy swoimi zaplakanymi oczami

Gość

Jack zauważa Charliego - spojrz! - krzyknal po czym ruszyl do niego, wyciagnal go na powierzchnie i rozpoczal rutynowe postepowanie w takich przypadkach.

-Gdzie ja jestem - wymamrotał Charlie, otwierając oczy.
-Zostawcie mnie, nie mało wam! - krzyczał, po czym znów zamknął powieki.

- Charlie to ja Shannon i Jack pamietasz nas? jestes bezpieczny - powiedziala patrzac na wycienczonego Charliego - nie zasypiaj!! - krzyknela gdy zobaczyla ze znowu zamyka oczy

-Jack, Shannon? - Charlie wyraźnie oprzytomniał - A gdzie "oni"?
- Co się stało?

- zobaczylismy jak Twoje cialo zostalo wyrzucone przez fale na plaze.. to tyle.. byles u innych? porwali Cie?? - zapytala zdezorientowana

Vin spojrzał w stronę wody. Nagle rzucił się w jej kierunku wskakując do niej. Szybko ściągnął koszulkę i zaczął ochlapywać się wodą.

- Nie wiem - powiedział wyplówając wodę z ust - Pamiętam jak zaciągnęli mnie do swoich domków ... mieszkają jak normalni ludzie, tydzień później zabrali ... mnie do łodzi podwodnej i wypłynnąłem z niej, nawet nie wiem ... jak NIC NIE PAMIĘTAM ... Jack tu jest inna wyspa!

Sawyer spojrzał na Jane po czym powiedział - nie no ja w złej formie...nigdy - zażartował Sawyer po czym pokazał na swoje chore ramię - tylko to mi przeszkadza jak chcesz to idź biegać ja tutaj zostanę i poczekam na Ciebie

Shannon nic nie rozumiala z tego co powiedzial Charlie, wydawalo jej sie ze poprostu bredzi.. - Charlie powinienes odpoczac.. - powiedziala do niego troskliwie, mozesz wstac? - zapytala

Vin wyszedł z wody. Na jego twarzy widać było ukojenie. Po chwili starał się ściągnąć swój podkoszulek. Gdy go zdjął widać było liczne rany na jego ciele...na torsie,plecach. Usiadł na pisaku i zaczął je opatrywać.

-Zostawię cię samego i jakaś dziewczyna mi cię porwie. Mam dość, zrobiło się za... -urwała widząc jakieś zamieszanie. -Co tam się dzieje? -zmarszczyła brwi