Obozowisko na południowej plaży [od 9 dnia]

Gość

- To nie jest takie proste, jak sie wydaje. On porwal Claire, bo wszystkie kobiety w ciazy na tej wyspie umieraja... Nie wiem czemu, ale wierze w to co on powiedział. Poza tym... mam wrazenie ze oni sie tylko bronia. Spojrz najlepiej sama na to, jestem po ich stronie , zawsze bylem i mnie nie skrzywdzili. To prawda, zranili Boone'a, to było złe, ale chcieli sie bronic. Potem tego samego Boone'a wypuscili razem ze mna. Jesli bedziemy pokojowo nastawieni do nich, wiecej zyskamy.

Im wiecej Jack mowi tym Shannon robi wieksze oczy, gdy juz konczy patrzy sie na niego - sama nie wiem co o tym myslec... ja.. musze sobie to wszystko poukladac - masuje sobie rekoma skronie jakby miala migrene

Gość

- Na niektore pytania nie potrafie Ci odpowiedziec... ale kiedys wszystko bede w stanie Ci wyjasnic... - Jack tuli sie do Shannon

Shannon tuli Jacka i glaszcze go po policzku i daje calusa w czolo - tak.. wiem masz racje.. a ja ufam tylko Tobie.. boje sie jakos .. ten Ben.. on mial dziwne spojrzenie takie.. bez pozytywnych emocji.. -

Gość

- Lepiej spojrz na Jane - usmiechnal sie - juz sie tym nie zajmujmy... zajmijmy sie... obowiazkami - Jack rozbiera Shannon powoli

Shannon czujac dotyk Jacka na swojej skorze przybliza swoje usta do jego ust i zaczyna go namietnie calowac rozpinajac jego koszule.

Sawyer wyszedł na piasek i zaczął rozglądać się. Po chwili zrobił zmartwioną minę i powiedział - Hmm...gdzie Ona jest?

Gość

Jack zdjął ubrania z Shannon. Całowali się wciąż. Shannon leżała swoim ponętnym ciałem na Jacku. Jack z lekka usmiechnal sie sam do siebie.

Sawyer obrócił się kilka dookoła i pomyślał - pójdę jej poszukać - po czym zabrał się i poszedł w stronę dżungli

//dżungla

Ben usiadł pod drzewem. Od obozowiska dzieliło go kilkanaście kroków. Każdy krok był coraz bardziej ryzykowny... Ale przeciez on lubił ryzyko.
Ciekawe gdzie jest ta mała z pukawką... Jane. Może w bunkrze? Nuda... Nie mam nawet z kim pogadać - pomyślał

Shannon lezac na Jacku patrzy mu sie w oczy i szepcze - kocham Cie - usmiecha sie lekko

Gość

- Ja Ciebie tez... bylas swietna jak zwykle... - mowil powoli Jack

Ben słyszał głosy rozbitków.
Jeszcze nie śpią?
Podszedł kilka kroków bliżej. Jeszcze nikt go nie zobaczył. Był jakieś dziesieć metrów od najbliższego namiotu. Usiadł pod drzewem i patrzył w gwiazdy

Shannon caluje namietnie Jacka po poczym szepcze - Ty tez - opiera glowe na piersi Jacka i patrzy mu w oczy usmiechajac sie. Nagle na jej ciele pojawila sie gesia skorka i poczula ze jest jej zimno.

Gość

Jack zauwazyl na ciele Shannon gesia skorke wiec przykryl ja kocem - moglbym z Toba spedzic tak cale zycie - przytulil sie do Shannon.

Ben z nudy mówił coś cicho od tyłu. to była chyba podstawowa umiejętność na wyspie. Wszyscy Othersi biegle mówili od tyłu.
- Ewakeic, oc ąiborz, kaj ęis ązdeiwod, eż ut metsej...

- Jack... mam ochote na spacer.. teraz kiedy jest tak cicho.. i spokojnie.. chce zobaczyc czy wrak juz sie spalil.. - szepnela

Gość

Jack sie zdziwił - no ok... jesli to Twoja wola... to chodzmy... - powiedział Jack po czym wstał i pomogl wstac Shannon

Shannon wciaga na siebie jeansy i ubiera bluzke. Wychodzac z namiotu wiaze wlosy. Czekajac na Jacka wpatruje sie w horyzont i wdycha czyste powietrze.

Ben zobaczył, że z najbliższego namiotu wychodzi Shannon. Nie wiedział co zrobić, więc udał, ze ich nie widzi... Patrzył w niebo

Gość

Jack gotowy do wyjscia wychodzi z Shannon z namiotu - jestes pewna ze chcesz tam isc?? - zapytał

Shannon odwraca sie i obejmuje swoje ramiona, bo jednak jest troche zimno - tak... chce.. chcialabym isc tam, jezeli chcesz to zostac to rozumiem - usmiecha sie lekko

Ben obserwuje ich bacznie. ale udaje, że patrzy w niebo. Był w miejscu rzucającym się w oczy...

Gość

- Ide z Toba... - powiedział Jack po czym odwrocili sie. Ich oczom ukazał się Ben. Po chwili milczenia chciał się upewnić czy dobrze widzi - Ben?

Ben "wyrwany z zamyślenia" popatrzył na Jacka i uśmiechnął się - Taaak... - Mruknął i wstał, otrzepując się z piasku. Podszedł kilka kroków bliżej, ale zachował pewną odległość. To było dziwne uczucie, patrzeć na Shannon. Ale ona jeszcze nie wiedziała. I dobrze....