Bunkier [od 9 dnia]

-Paul.... ja nie wiem co sie z nim dzieje.Prosze pomozcie mu

-Lepiej ją otworzyć teraz. Tam jest jakieś zamieszanie. Nie będą zwracać na nas uwagi. -Jane wyciągnęła mniejszą walizkę spod łóżka a z plecaka wyjęła duże i trochę dziwne całe czarne okulary do których przyczepiony był cieniutki przezroczysty przewód.

No dawaj skarbie...liczę na ciebie...-Sawyer usiadł na łóżku i czekał na to co zrobi Jane Smile

Gość

Jack podbiegł do Paula, sprawdził jego stan zdrowia. Wszystko było tak jak potrzeba.
- Libby... wiem, że bardzo mocno go kochasz, ale nie mozesz tak bardzo sie tym przejmowac... wez tabletki na uspokojenie i poloz sie spac, a gdy bedzie lepiej z Paulem, Shannon da Tobie znac ok?

-Nie , nie bede spac - krzykneła

Paul z tych drgawek spadł z łóżka...

Gość

- Spokojnie Libby, spokojnie... wszystko sie ulozy, uwierz jestem lekarzem i on wkrotce bedzie caly i zdrowy. Przynajmniej... napij sie czegos, wez prysznic... cokolwiek. Nie mozesz caly czas o tym myslec, od tego jestem ja i obiecuje Ci ze wszystko bedzie dobrze... slyszysz? obiecuje - pocieszał ją Jack

Libby odeszła bez słowa i poszła pod prysznic.

Jane zaniepokoiła się trochę słysząc krzyk jakiejś dziewczyny. Jednak założyła okulary i wsunęła cienki światłowód do zamka.

-To P5-SI firmy Zero Haliburton. Według producenta bez klucza nie da się go otworzyć, ale nie dla tego sprzętu, który mam. 3 cyfrowy zamek kombinacyjny ponoć jest dodatkową ochroną, ale to kompletna bzdura. Linkę zabezpieczającą, która ma 4 do pięciu cyfr w kodzie dobry złodziej otworzy w minutę może dwie.

A co ty z tym zrobisz? - zapytał zaciekawiony Sawyer

-Ten cienki przewód to światłowód, przekazuje obraz z wnętrza zamka do okularów. Dzięki temu wiem czego powinnam użyć i jak użyć do otwarcia zamka.

Wiesz że nie obchodzi mnie co zostanie ominiete czy inne bzdety...otworzysz to czy nie?

Libby po wzieciu prysznicu wrociła.

- Jack cos Ci pomoc? - Shannon stoi bezradnie -

Gość

- Sam nie wiem co robic Shannon... chodź tu do mnie i nie odchodź... - powiedział Jack

-Jasne, że otworzę, ale tego nie idzie rozwalić czy wysadzić w powietrze czy rozwiercić zamka. -Jane zdjęła okulary i wzięła jeden z gadżetów. Wsunęła końcówkę w zamek i po kilkunastu sekundach rozległ się szczęk.

-Dobra jeden za nami. -zabrała sie za zamek szyfrowy. Zajęło jej to dwie minuty.

-Voila! Walizka otwarta.

Shannon wtula sie w Jacka, nagle widzi ze Libby wyszla spod prysznica - pogadam z nia szepnela - podchodzi do Libby - hej moze czegos sie napijemy? wszystko bedzie dobrze Jack jest swietnym lekarzem -

Libby usiadła na kanapie i podkuliła nogi.

Shannon siada obok niej - Libby zobaczysz bedzie ok. Czekaj zaparze herbaty ok ? - wstaje i podchodzi do kuchni. Wstawia wode na herbate - ehh zaluje ze Ci powiedzialam teraz sie denerwujesz... ale nie moglam tak patrzec... juz o wiele lepiej wyglada niz wczesniej uwierz mi...

Madam bardzo proszę o otwarcie tej walizki do końca.... - zażartował

Libby robiła sie powoli senna , ale postanowiła nie spac.

Shannon podaje Libby herbate. Widziala ze nie ma ochoty na rozmowy. Wiec usiadla obok niej i nic nie mowi.

Paul zaczął coś mamrotać pod nosem... - Libby nie....gdzie jesteś?...nie zostawiaj mnie....nie....Elizabeth....

Libby poszła do sypialni :
-Paul nie zostawie cie.

Gość

Jack podał Paulowi wode.
- Paul, odpoczywaj... wszystko bedzie dobrze.