Bunkier [od 15/16 dnia]

- nie wiem gdzie jest Boone, martwie sie - powiedziala smutnum glosem, widac bylo wyraznie ze mocno sie martwi

-Ostatnio widziałam go na plaży.

Ana jak gdyby nigdy nic weszła sobie do bunkra. Czekała spokojnie na brzebieg wydarzeń. Miała cichą nadzieje ze ktos jej powie oco w tym wszystkim chodzi i co tu robi.

Jane usłyszała kroki za plecami i odwróciła się.

-Cześć Ana. -uśmiechnęła się do dziewczyny

Ana wogule nie rozponawała Jane.
-Kim jestes?
-I czemu nazwałas mnie "Ana"?

W oczach Jane pojawiło się najpierw osłupienie, a potem irytacja.

Najpierw Lincoln, teraz Ana. Zaczynają tracić pamięć masowo?

-Niech zgadnę, straciłaś pamięć?

-Słucham? Kim jestescie? Skąd mnie znacie? I wogule ktos mi moze wytłumaczyc co tu sie dzieje? I kim ja jestem?

-Ja mam na imię Jane, a to są Angel i Sawyer. Ty masz na imię Ana Lucia. Nasz samolot robił się na tej wyspie. Ja jestem z części środkowej, która rozbiła się na południu, a ty z części ogonowej z północy.

Boone wpada z impetem do bunkra. Jest cały upocony i zdyszany... Ledwo może wydusić z siebie jakiekolwiek słowo. Chyba pobił rekord świata w biegach przełajowych... Chwilkę odsapnął... dojrzał grupkę znajomych mu kobiet... pośród nich zobaczył leżącą Shannon ... Ocknął się .. jakby ten stan hipnotyczny, który 'trzymał Go' aż od wyspy, odleciał gdzieś daleko, jakby wykonał swą powinność przyprowadzenia Go do bunkra...
- Shannnon !!!! Co się Jej stało ? - zapytał dziewczyn, podbiegł do Angel i przytulił Ją pytając o stan swej siostry.. po chwili zbliżył się do Shannon...
- Siostrzyczko ?? Co Ci się stało ??? Skąd ta krew ? - Boone zauważył czerwoną plamę na ubraniu Shannon...

Ana nadal nie rozumiała co sie dzieje. Zapytała Jane :
-Czemu mam ci wierzyc?
- I kim jest ta blondynka? -Ana uswiadomiła sobie ze to własnie ją postrzeliła.[/i]

Shannon wybudzona ze snu jakimis krzykami otwiera oczy i widzi Boone'a. Spoglada na niego cala blada z powodu utraty duzej ilosci krwi - Boone byles w wiosce? szukales mnie ? nic Ci nie jest? - zaczela szeptac - ja.. - dotyka swojej rany - ktos mnie postrzelil.. -

Sawyer wstał z miejsca akcji i poszedł do kuchni gdzie nalał sobie zimnej wody i szybko ją wypił.
już myślałem że będzie po niej - pomyślał dopijając 2 szklankę wody

- Shannon.. jaka wioska?? hmm byłem cały czas na plaży, gdy nagle jakiś ... jakby głos kazał mi biec przed siebie... wyczuwałem jakieś niebezpieczeństwo, wiedziałem, że to chodzi o Ciebie... i tak oto znalazłem się tu.. wyjdziesz z tego i już niedługo znów będziesz się opalać na plaży ... no i pamiętasz.. ten obiecany obiad Smile

musimy w końcu zrealizować to spotkanie Smile

- Boone zbliżył się do siostry i czułym gestem odgarnął Jej włosy i delikatnie przytulił całując w czoło. Jak dobrze, że Cię mam - odrzekł ze wzruszeniem w głosie

Shannon sobie nagle wszystko przypomniala i powiedziala z ciszonym glosem - no tak.. - usmiechnela sie lekko chcac pokazac Boone'owi ze wszystko ok, sama nie wiedziala co mu powiedziec.. wiec zmienila szybko temat - Kate mnie znalazla.. a Angel mnie uratowala.. - spojrzala sie z usmiechem na nia - sama zrobila mi ten opatrunek.. masz wspaniala kobiete Boone... nie zapominaj o niej - powiedziala i spojrzala sie na brata przeszywajacym wzrokiem.

- Nie zapomnę siostrzyczko.. nie ma takiej możliwości.. Wy dwie jesteście najwspanialszymi kobietami jakie znam - po tych słowach Boone obdarował kobiety soczystymi pocałunkami.. Angel z namiętnością, a siostrę po bratersku Smile

- Ufffffff, ale jestem zmęczony... kondycha nawet niezła, ale kurczę.. latka już nie te Smile

Muszę się czegoś napić.. poczekacie tu na mnie dziewczyny ? Ja skoczę do kuchni zaopatrzyć się w płyny... nie czekając na zgodę, ruszył w kierunku kuchni... spotkał tam Sawyera...

Angel odetchnela z ulga, martwila sie ze cos jest nie tak. Usmiech pojawil sie na jej twarzy.

Shannon przewraca sie na bok i przykrywa kocem pod sam nos i ponownie zasypia, lecz mysli nie daja jej spokoju - co ja mu powiem.. ze bylam w utopi? co ja mam powiedziec... co ja mam zrobic.. - ale dlugo jej nie meczyly bo w koncu zasnela.

Ana usiadła na krzesle. Strasznie bolała ją głowa.Nic nie rozumiała.. Najpierw ją postrzeliłam a teraz ludzie którzy podobno mnei znają opiekuję się nią!?

Sawyer zauważył Boone wchodzącego do kuchni. - nawet nie gadaj..masz i pij - podał mu zimną wodę - nie tylko ty się tym przejąłeś - dodał

- Dzięki... - Boone wziął szklankę z zimną wodę od Sawyera.... - wiesz dokładnie co się stało i kto postrzelił moją siostrę ? Czy to znowu Inni atakują ?

Sawyer gdy słyszał Boon'a oparł się o blat szafki zmarszczył nieco czoło i zaczął mówić - no wiesz ja dokładnie nie wiem co się stało...ja tutaj byłem z Jane i nagle usłyszałem jakieś krzyki. No zobaczyłem jak Shannon leży na ziemi postrzelona. Kto to był? Nie wiem stary. Jeśli jednak to jedni z "tamtych" to w końcu czas zwołać jakieś posiedzenie no i wezwać chłopów pod broń i zacząć to wyjaśniać. - powiedział po czym przyłożył szklankę do ust i zaczął nią lekko gryźć

- Czekaj czekaj... jaka broń ? Nie mamy z nimi szans... może lepiej najpierw dokładnie ustalić co się stało zanim zdobędziemy się na jakąś agresywność z naszej strony. Pamiętam jedną wyprawę, o mało nie zginąłem... Desmond i Sayid także... jak tylko Shannon będzie na siłach, zapytam Jej kto to zrobił. Teraz napijmy się - mówiąc te słowa, Boone nalał do szklanek kolejną porcję wody i podał Sawyerowi jedną z nich, drugą zatrzymując dla siebie...

Sawyer widząc że Boone lekko protestuje zaczął go przekonywać - chcesz by cię to spotkało? no powiedz czy chcesz...a może będziesz beztrosko czekał na to aż twoja ukochana Angel dostanie kulkę a ty nie zdążysz jej pomóc - spojrzał na niego dziwnym wzrokiem - jeśli chcesz czekać aż wystrzelają nas jak kaczki to proszę bardzo ale ja nie mam zamiaru chować tutaj na wyspie żadnych ciał - dodał ostro odkładając szklankę na ladzie. Podszedł do Boon'a i powiedział cicho - przemyśl to - po czym wyszedł z kuchni i poszedł do łazienki

- Boone poważnie spoglądał na Sawyera... po czym odprowadził Go wzrokiem... po chwili spuścił głowę.. może Sawyer ma rację ?? Może trzeba musimy się przeciwstawić i przestać wciąż uciekać ? - bił się z myślami... Otrząsnął się nagle, zostawiając szklankę na stole, ruszył ku pomieszczeniu, w którym znajdowała się ranna Shannon, ukochana Angel i reszta osób..

Shannon budzi sie i proboje wstac z lozka. Nie chce nikogo prosic o pomoc.. wiec wstaje z wielkim trudem i idzie do lazienki, ale drzwi sa zamkniete. Puka w nie.