Bunkier [od 15/16 dnia]

Gość

- Heh... ciągle niezdecydowane, ciagle chca czegos nowego... - wzdychał Jack do siebie

- wypruwasz sobie zyly.. .starasz sie zeby bylo ok, pokonujesz swoje leki dla tej osoby, a przeszkadza mu ze chce spotkac ze swoim tata - dodala wsciekle Razz

Gość

- wypruwasz sobie zyly... starasz sie zeby bylo ok, robisz wszystko dla tej osoby, a ona jeszcze sie dziwi, ze sie o nia boje, bo chce sobie na sile znalezc tatusia - dodal wsciekle

Shannon na sama mysl o tym wszystkim coraz bardziej sie denerwowala, wziela szmate, ktora wlasnie miala wycierac naczynia i rzuca ja. Niestety szmata upada dosc niefortunnie bo niedaleko zapalonej kuchenki gazowej, na ktorym gotowala sie woda na herbate. Shannon nie zauwazyla tego i ruszyla do pokoju, gdzie znajdowal sie Jack, wchodzi z imptem do pokoju - to moze mi powiesz o co wreszcie chodzi?!?! - powiedziala wkurzona

Gość

Jack spojrzal na Shannon - a może ty powiesz o co Tobie... - nie dokończył bo zauwazył ogień na kuchni, szybko pobiegł i zaczął wylewać wode - Cos ty zrobila?! - krzyknal - o co Ci chodzi? - przedrzeznia ja nawet w krytycznej sytuacji i gasi pozar

Shannon patrzy sie bezradnie jak Jack gasi ogien, gdy juz skonczyl to robic patrzy na niego pelnymi lez oczami - to wszystko przez Ciebie! gdybys mi mowil odrazu ze cos nie gra to by nigdy takie cos sie nie wydarzylo - krzyknela

Gość

Jack widzac rozpacz w oczach Shannon podszedł do niej i mocno ja przytulil - ojejku... gdybym wiedział to bym tego nie robił... chodzi mi konkretnie o to ze spotykasz sie z Benem coraz czesciej. Wiem, ze nie zrobi Ci krzywdy, ale moze Cie wziąść do siebie... a ja boje sie, że wtedy nas to rozdzieli. Na zawsze - wyznal Jack.

Shannon wtula sie mocno w Jacka - nie rozdzieli.. wierze ze on taki nie jest.. zreszta - wyciaga z kieszeni i podaje mu kartke - przeczytaj - odpowiedziala i ubiera bluze - niedlugo wroce.. a Ty przemysl to - podchodzi jeszcze do niego i caluje go namietnie poczym wychodzi z bunkra.

//okolice bunkra//

Gość

Jack został sam na sam ze swoimi myslami. Nie wiedział co ma myśleć o tej propozycji. Postanowił dostosować się do Shannon - Jesli Ty zechcesz tam zamieszkac... to ja tez - mowil do siebie

Shannon wchodzi z Vinem do bunkra. Ona podchodzi do Jacka i daje mu calusa, poczym mowi - Jack jestes potrzebny do pomocy.. Vin ma problem, spojrz na jego plecy - Shannon pokazuje Vinowi zeby podniosl koszulke

Vin podnosi podkoszulek w górę. W jego plecach widać kiladziesiąt małych kolców które utkwiły pod skórą.

Sawyer usłyszał jakieś dziwne głosy na korytarzu. Przemył twarz zimną wodą by nie było po nim znać że płakał. Wyszedł i zobaczył półnagiego Vin-a, Shannon i Jakc-a którzy rozmawiali o czymś. Postanowił podejść pod nich i zobaczyć co się dzieje.

Shannon spojrzala sie przerazona na Vina, gdy zobaczyla ze Sawyer zmierza ku nim, nie wiedziala ze oni juz sie pogodzili - nic sie nie martw, on nic Ci nie zrobi - szepnela tak zeby Sawyer nie slyszal -

Wiem Shannon. Już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Teraz już nie trzeba będzie nas rozdzielać. - szepnął do Shannon po czym czekał na odpowiedź od Jack-a

Sawyer spojrzał na Shannon a potem na Vin-a po czym spytał się żartobliwie - co to ma znaczyć....trójkącik? - wpadł w śmiech

Shannon przewrocila oczami - nie widzisz, ze ma cale plecy w kolcach ?! - oburzyla sie na slowa Sawyera

Sawyer się uśmiechnął po czym powiedział - jestem pod wrażeniem że odważył się tu przyjść...przecież on i Jack - zawahał się - no to ja już pójdę co? jak coś to jestem z Jane na kanapie...no tylko bez skojarzeń - po czym zabrał się i poszedł do ukochanej.

Gość

Jack ignorujac Sawyera pyta sie Vina - gdzie sie tak urzadziles chlopie ? - spojrzal na jego twarz - czy my sie nie znamy? - w tym momencie wyjal z plecow jeden z odlamkow potem spojrzal na Shannon i powiedzial - juz podjalem decyzje, ale o tym pozniej - wyjal kolejny odlamek

Na twarzy Vin-a widać było wielki ból. Gdy Jack wyjmował kolce Vin odpowiedział - może tak może nie doktorze Jack

Gość

- A pamietasz to? "Wsiądziesz kiedyś jeszcze do samochodu?" - powiedział do Vina

Jasne doktorku. Dzięki tobie wsiadłem jeszcze do tego i to nie raz. Chyba jednak nie zapomniałeś o swoim najgorszym pacjęcie - zażartował Vin

Shannon pokazuje za Sawyerem jezyk i podchodzi do apteczki. Bierze waciki i wode utleniona. Wraca do chlopakow i patrzy jak Jack wyjmuje Vinowi kolce i przysluchuje sie ich rozmowie. Za kazdym razem jak Jack wyjmuje kolec Shannon przeciera to miejsce woda utleniona.

Angel weszla do Bunkra - cześć - rzucila do wszystkich udajac sie szybko pod prysznic.

Shannon spojrzala sie na Angel i sie zasmucila - czesc - odpowiedziala.. gdy ja zobaczyla przypomnialo jej sie co mowil Ben. Po chwili powrocila to dezynfekcji ran Vina.

Angel wziela szybki prysznic. Tego jej brakowalo. Gdy skonczyla ubrala sie i poszla do innych. Usiadla wygodnie na kanapie .