Bunkier [od 15/16 dnia]

-A myślisz, że bym tak leżała sobie gdybyś nie był idealnym masażystą?

No wiesz...może tak strasznie bolało i tak gruchotałem Ci kości że nie miałaś się jak ruszyć - zażartował i zszedł z Jane

Jane podciągnęła ręcznik, zsunęła się na krawędź łóżka i poklepała miejsce na którym leżała.

-Kładź się. Plecami do góry. -powiedziała uśmiechając się i wyszła na chwilę z sypialni zgarniając po drodze jakąś koszulę Sawyera. Po chwili wróciła ubrana w nią.

Sawyer zrobił to co kazała Jane. Sawyer plecami do góry połozył sie na wskazanym miejscu.

Jane uklękła nad Sawyerem, wyciągnęła z kieszeni małą buteleczkę i wylała trochę płynu na dłon by go ogrzać. Gdy zrobił się ciepły roztarła oliwkę w dłoniach i zaczęła masaż zaczynając od ramion.

Sawyer zaczął się lekko podśmiewać - no ale mnie nie stać na takie wygody - powiedział i zaczął spokojnie oddychać

-Nie marudź. - Ręce Jane ześlizgnęły się z jego ramion plecy. -Zaraz będziesz wyglądał jak starożytny gladiator

Sawyer czół się znakomicie jak namoczone i lekko śliskie ręce ocierały jego ciało. - No dobrze skoro mam nie marudzić to nie - zamknął twarz i brał z życia co najlepsze

-Ja ci robię masaż twojego życia, a ty narzekasz. -roześmiała się.

Sawyer tylko nabrał głębiej powietrza po czym je wypóścił i dodał - uważaj żebyś się na tym balsamiku nie poślizgnęła - dodał żartobliwie. Zamknął oczy i oddał się dłoniom Jane.

Jane po wymasowaniu górnej części pleców przeniosła się na dolną partię.

-Jak się poślizgnę to mnie złapiesz. -powiedziała z pewnością siebie.

No ale ja nie mam zamiaru Cię łapać. Mogłabyś tak nawet na mnie upsąć i mi dalej byłoby bardzo wygodnie - powiedział lekko uśmiechnięty

Jane nagle i zupełnie znienacka zaczęła łaskotać Sawyera.

-Ja ci dam upsnąć. -wykrztusiła przez śmiech, którego nie mogła powstrzymać.

Sawyer nie wytrzymywał. Zaczął prawie że rechotać ze śmiechu. Chciał się bronić przed Jane jednaj jej śliskie rączki były bardzo nieuchwytne. - no nie..mogłem się spodziewać że tak mnie bedziesz chciała wykończyć - po czym ponownie wpadł w atak śmiechu

Jane chwyciła butelkę z oliwką i wylała jej trochę bezpośrednio na tors Sawyera z szatańskim i jednocześnie żartobliwym błyskiem w oczach.

Sawyer nie mógł wytrzymać ze śmiechu. Pościel była cała mokra a on czół się na niej jak na ślizgawce. W końcu spadł z łóżka i zaczął się jeszcze bardziej śmiać.

-Zaraz przestanie ci być tak wesoło. -Jane zaczynał powoli boleć od śmiechu brzuch.

Wylała na leżącego na podłodze Sawyera resztę zawartości buteleczki.

Sawyer nie mógł się pozbierać. Chciał wstać ale nie mógł ponieważ wszystko było tak śliskie że nie wiedział co ma zrobić. Wreszcie upadł na plecy i nie miał już sił nawet prubować wstać.

Jane siedziała na krawędzi łóżka i śmiała się tak bardzo, że łzy spływały jej po policzkach ze śmiechu.

Sawyer po chwili uspokoił się. Chwycił się za brzuch. - ja już nie mogę...proszę Cię już nic nie rób jestem padnięty - powiedział jeszcze lekko się śmiejąc a jego ręce opadły bezsilnie na ziemię

-Już nic nie muszę robić. -uśmiechnęła się przebiegle. -Olejek załatwił to za mnie. -pokazała mu język.

Sawyer przypomniał sobie to co kiedyś mówił do Jane. Nagle szybko sciągnął Jane na ziemie i położył ją na sobie. - Skarbie a pamiętasz może Co mówiłem na temat tych języczków...jeśli tak to teraz będzie kara - zaczął ją namiętnie całować

Jane odpowiedziała z całą pasją i namiętnością na jaką ją było stać. Cały przód koszuli Sawyera, którą miała na sobie był opaćkany olejkiem.

Sawyer ściągnął koszulę z Jane. Zaczął się z nią tarzać po podłodze która też była cała upaćkana olejkiem. Po kilku minutach całowania Sawyer lekko oddalił się od Jane i powiedział - no skarbie wiesz jak jesteś taka dobra to teraz wstań z podłogi - zaczął się śmiać

-Nie mam zamiaru. -powiedziała szybko i przyciągnęła Sawyera do siebie i zaczęła go całować jakby to był ostatni dzień jej życia.