Wodospad

Jack położył się na ziemi oddychając lekko.

Kat usiadla
- Jestes dziwny. - powiedziala i usmeichenela sie

- A ty myslisz, że jestes urocza?

- Nie ejstem urocza. - powiedziala lekko smutna - Jestem...glupia - zasmiala sie

- Nie ma głupich ludzi. Są tylko źli i dobrzy- powiedział nawiązując do tego o czym wcześniej mówiła. Uśmiechnął się lekko.

- To ja ejstem ta zla. - powiedziala i wzruszyla ramionami. Zacisnela wargi zeby sie nie usmeichnac.

- Sądzę, że mnie można też zaliczyć do takich ludzi- powiedział chłodno

- Dwie zle osoby na wyspie, uuu - pwoeidzizla

- To nie wróży niczemu dobremu...

- No. Mozna by kogos porwac, zterroryzowac, albo zabic, co ty na to, agencie federalny...

- Bez przesady. Ja działam tylko w imię dobrej sprawy- powiedział szorstko

-Jasne - odpowiedziała chłodno.

- Yep- rzucił

- Tak - dodala od niechcenia.

Jack spojrzał na nią z pogardą i odwrócił wzrok wlepiając go w wodospad

- Ej! Powiedz mi to w twarz ty rozmiekla klucho xD

Jack szybko odwrócił na nią wzrok
-Przepraszam?

- Przeprosiny przyjete - powiedziala z duma

- Nie mam ochoty na gierki. O co chodzi?

- O nic. Przyszlam tutaj i przyszedles za mna wiec to ja powinnam zpytac xD

- Przyszedłem popatrzeć na wodospad... Jedyne piękne miejsce na tej wyspie...

Kat spojrzala na wodospad. Miala ochote znowu sie wykapac. Spojrzala w strone kropelek wody
- Panie odwazny, skoczyl bys z tej skaly? - pokazala na szczyt wodospadu

- Nie chcę narażać życia dla zwykłego umocnienia ego jakiejś kobiety.

- Bo wiesz ze skocze. - powiedziala - Czemu tak myslisz?

- Wystarczająco cię poznałem, by wiedzieć co chcesz osiągnąć mówiąc takie rzeczy