Obozowisko na południowej plaży [od 29 dnia]

- no stary nie mow ze nie wierzysz w taka romantyczna milosc.. nie no dobra zarty zartami.. ale zastanow sie czy naprawde chcesz ja stracic.. -

Shannon podaje reke Jackowi i wstaje z piasku - to chodz.. - usmiecha sie do niego slodko i daje buziaka - idziemy -

- a za co mnie kochasz? - pyta z usmiechem

Mike dochodzi wreszcie do 2 postaci siedzacych pod drzewem i pada z usmiechem obok nich - wody... - powiedzial wycienczony

- Za wszystko.- odpowiada.- Dobrze mi z Tobą.- uśmiecha się

Wiesz ja chyba sam tego nie wiem rozumiesz...ostatnio wszystko układało się dobrze, wszystko szło fajnie a nagle ta wiedźma Danielle doprowadziła mnie do szału, potem postrzeliłem tą kobietkę i potem to wiesz. - powiedział

- nie mozesz pozwolic zeby jakas baba stala na drodze waszego szczescia - powiedzial mu i spostrzegl jakiegos kolesia ktory padl obok nich - ej Ty.. co jest? - zdziwil sie widzac jego usmiech - nacpal sie czy co?? co chcesz?? wody?? - Dave wstaje i bierze butelke wody - dasz rade sam sie napic? czuje sie jak jakas nianka.. -

- mi z Toba tez - powiedziala z usmiechem wtulona - nawet Aaron dzis spi spokojnie jak jestes tutaj z nami.. chyba Ciebie tez pokochal.. -

Może i k**wa masz rację...może czas odstawić na bok fochy i spojrzeć na to z innej strony - powiedział gdy nagle zobaczył jakiego faceta..pierwszym jego odruchem było to że sięgnął za plecy po pistolet - to nie ma sensu...jak nas zabiją to wszystkich - pomyślał patrząc na sytuację

- To miłe- odpowiedział z uśmiechem. Chyba muszę iść- odpowiedział

- hej.. - powiedzial do niego - co on nieprzytomny? - patrzy na Sawyera a potem na jego reke - czekaj czekaj nie wiemy kim jest.. -

Lekko sie podnosi, chwyta butelke od [Dave'a] i wypija prawie cala oblewajac sie przy tym troche. Po chwili rzuca butelke na bok - wreszcie kogos znalazlem... - mowi nadal usmiechniety - blakalem sie kilka dni po tej dzungli - rozejrzal sie po obozowisku - ile juz tu jestescie?

Claire spuscila wzrok - wiem skarbie... to idz juz bez dluzszych pozegnan.. tak jak zawsze wychodziles z tego namiotu, wiedzac ze za chwilke wrocisz -

- za dlugo.. aczkolwiek wczoraj rozpoczelismy libacje alkoholowa i czas szybko nam zlecial.. - powiedzial niepewnie -

- Racja. No to do zobaczenia- powiedział, całując Claire. Następnie ubrał się i wyszedł. Poszedł do Sawyer'a.

- Cześć wam. Sawyer, możemy iść?- spytał

- za dlugo, znaczy ile? - zapytal zniecierpliwiony po czym podparl sie na 1 rece

Sawyer spojrzał słabym wzrokiem na Charliego. Jego zakrwawiona koszulka chyba nic mu nie mówiła i powiedział - już nie ma po co...załatwiłem sku**iela - powiedział słabo

Claire spojrzala tesknym wzrokiem za Charliem. Sama ulozyla sie jeszcze w lozku i lezala starajac sie nie poplakac.

- jakies 30 dni? nie wiem stary mnie sie nie pytaj, szczesliwi czasu nie licza ... - robi krotka pauze zeby pomyslec - czy cos w tym rodzaju - wyciaga fajke z paczki i odpala

- Co? No cholera. I mnie ominęła taka zabawa?- uśmiechnął się

Zabawa - westchnął - dobrze że nie musiałeś przechodzić przez to gó**o - dodał szybko - zresztą ch*j mi do tego - powiedział zamykając oczy i starając się odprężyć

- Co się stało?- zapytał poddenerwowany.

- chcesz powiedziec, ze jestescie tu miesiac? - zapytal ze zdziwieniem po czym zwrocil zwrok na ocean - znaczy ze bylem nieprzytomny jakies ponad 3 tygodnie... - probowaliscie jakos wezwac pomoc, odplynac, cokolwiek? - zapytal

Jack odprowadzil Shannon do namiotu, dal jej buziaka na pozegnanie. Poszedl do siebie i zasnal, zmeczony dluuuugim i meczacym dniem zasnal...

- mnie sie nie pytaj ja nie kiwnalem palcem, ale slyszalem ze byly jakies proby wyslania sygnalu, zeby wiedzieli ze zyjemy, niestety proby sie nie powiodly - odpowiedzial konczac palic fajke -