Obozowisko na południowej plaży [od 29 dnia]

[od 29 dnia]

- nie obrazilam sie - szepnela - wszystko ok, poprostu mnie przytul -

- Dobrze- powiedział i przytulił ją mocno, bardzo mocno, całując ją w szyje.

Claire wtulila sie w Charliego i probowala zasnac. Wiedziala ze musi sie wziac w garsc, przeciez doniedawna myslala ze bedzie wychowywala sama dziecko..powtarzala sobie w myslach ze wszystko bedzie dobrze.

- Kocham Cię- szpnął jej do ucha, całując ją w policzek-kocham Cię- powtórzył.

-Sama chętnie bym się tak pokurowała, no ale nie mogę. I nie wiem co Shannon mogłaby zrobić Sawyerowi. Ona jest bardzo miła i sympatyczna.

>okolice bunkra

- Jane , Jane ! - krzykną - Jesteś mi potrzebna - powiedział z lekką zazdyszką

- no wyglada na taka.. ale kto wie co tam w niej siedzi... kobiety potrafia byc nieobliczalne - usmiechnal sie do siebie i pociagnal z butli, poczym uslyszal krzyk jakiegos faceta - chyba Ciebie potrzebuja - sledzi wzrokiem faceta ze statku

Desmond podszedł do Jane i Dave - Czy to moje whiski - spytał Dave

- ktore? - schowal butelke za siebie, wiedzac ze juz zauwazyl - podobno w jakims bunkrze jest tego wiecej... -

-tak niedaleko w bunkrze są , możesz je sobie wziąść ale oddaj mi moją. chyba przez przypadek ją zgubiłem..

-Des, co się stało? -wstała ukradkiem usuwając ślady łez.

Dave patrzy sie tesknym wzrokiem na butelke, bierze jeszcze kilka lykow i oddaje Desmondowi - a gdzie jest ten bunkier? moze ktos sie tam wybiera? - rozglada sie po plazy

- wiem skarbie - szepnela - dlatego masz uwazac na siebie jak najbardziej potrafisz.. i masz wrocic caly i zdrowy -

- O to Ci chodzi...- zmartwił się Charlie, po czym odwrócił Claire do siebie i ją przytulił... - Będzie dobrze. Obiecuje. Musisz mi uwierzyć. Co mam zrobić, żebyś sie nie martwiła o mnie?- zapytał

- wiesz dobrze co, ale o to nie moge Ciebie poprosic, bo wiem ze musisz tam isc.. - powiedziala wtulona trzymajac jego dlon.

- Tak, wiem. Gdybym mógł, zostałbym z Tobą. Ale wiesz, że nie mogę- posmutniał.- Wrócę szybko, i będę przy Tobie. Obiecuje.- powiedział i pocałował ją delikatnie.

- a na co obiecujesz? - zapytala patrzac na niego swoimi slodkimi oczkami

- Nie wiem na co. Po prostu obiecuje, że wszystko będzie dobrze, wróce bez żadnego nowego zadrapania. Skończy już ten smutny temat i porozmawiajmy o czymś miłym, dobrze?- zapytał dając jej buziaka.

- dobrze juz Ciebie nie mecze tym tematem.. - powiedziala odwzajemniajac pocalunek - moze porozmawiamy o tym co sie dzialo w 2349220909 odcinku mody na sukces? - zapytala robiac powazna mine

- Nooo. Na bank ja wiem co się stało. nie oglądam tego tasiemca- uśmiechnąl się.

Claire sie rozesmiala - przyznaj sie ze ogladasz.. pewnie Ci brakuje.. kurde tyle dni bez tego swietnego serialu.. -

Dave patrzy to na Jane to na Desmonda.. - ok zrozumialem - powiedzial i wstal. Wchodzac do dzungli szepnal do siebie - jest takie stare przyslowie.. umiesz liczyc, licz na siebie -

//okolice bunkra//

//okolice//

- ty stary podobnie pomyslalem jak zobaczylem butelke, ale potem szybko sie poprawilem i ladnie sie przywitalem.. co jak co ale jestesmy na bezludnej wyspie i nie ma tutaj jakiegos baru - dodal z usmiechem - ok jestesmy na miejscu - Dave sie rozglada - chyba doktorek sie zmyl... -

Sawyer olał totalnie swoje rany na klatce piersiowej. - dobra to gdzie idziemy? - spytał nie zwracając na nic uwagi - Charliemu powie sie jutro że misio leży niech go przyprowadzi to będzie kolacja - zażartował