Wodospad

Jane zmieszała się nieco.

-Nie umiem. -powiedziała cicho.

Nie przejmuj się - powiedział po czym podszedł do Jane i poderwał ją do tańca po chwili zaczęli tańczyć

Jane zaczęła się śmiać radośnie.

-Mój własny osobisty instruktor tańca. Który pewnie będzie narzekał na podeptane palce. -puściła oczko do ukochanego.

Nie jest tak źle. - patrzył na nogi Jane - gdybyś tylko włożyła do tego trochę więcej serca to na pewno moglibyśmy zatańczyć normalnie - zażartował Sawyer

-Nie tańczę, bo mam do tego dwie lewe nogi. To jest za trudne.

Sawyer trochę się zasmucił - a co jeśli będziemy kiedyś musieli zatańczyć - mruknął pod nosem bardzo cicho - no a może jednak? - spytał - no chyba że zajmiemy się czymś innym - zaproponował

Jane położyła dłonie na jego szyi.
-Takie bardzo wolne to umiem. -uśmiechnęła się słodko. -A co proponujesz w zamian?

Takie wolne też nie są złe - pocałował Jane - a co w zamian - pomyślał - nie wiem - roześmiał się

-Deszcz na ciebie źle działa, skarbie. -Jane odgarnęła Sawyerowi mokre włosy z policzka.

No chyba tak...ale to ciepło które bije od Ciebie jest takie że nawet ten deszcze nie pomaga mi by skupić się na czymś innym jak tylko na Tobie - zaczarował słowem

-Nie dosyć, że Książę z Bajki to jeszcze Poeta. Czym jeszcze mnie zaskoczysz?

No nie wiem...może jeszcze tylko tym - pocałował namiętnie Jane - no chyba że chcesz czegoś więcej - zażartował

-Kto wie, kto wie. -uśmiechnęła się tajemniczo. -Nie znasz dnia ni godziny. -roześmiała się.

No zaczynam się bać - zażartował - tylko bym był w stanie to przeżyć - ponownie zażartował

-Trzymaj się blisko mnie to na pewno przeżyjesz. -powiedziała żartobliwym tonem.

No na pewno - zażartował - jestem pewny bo ktoś taki jak ty nie pozwoli mnie skrzywdzić - powiedział z uśmiecham na twarzy

-Zawsze bronię tych, których kocham. -pocałowała go

No to się cieszę - powiedział - od teraz zawsze mogę się czuć bezpieczny - zrobił słodką minę

Jane uśmiechnęła się tylko. Zrobiło jej się zimno i dostała gęsiej skórki.

Sawyer był bardzo rozgrzany. Ściągnął z siebie koszulę i nałożył na Jane. Uśmiechnął się do niej po czym przytulił i powiedział - to może jednak gdzieś pójdziemy

Jane gapila się na tors Sawyera rozmarzonym wzrokiem. Po kilku sekundach przestało jej być aż tak zimno. Treść wypowiedzi Sawyera dotarła do niej z lekkim opóźnieniem.

-Bunkier czy plaża? -zapytała. -W bunkrze są Shannon i Jack. -przypomniała.

A na plaży też pada - powiedział - no chyba że chcesz iść i potem znowu się kąpać - spytał

-Na razie mam dość kąpieli. Decyduj i prowadź Wodzu. -na jej ustach pojawił się drżący uśmiech

No dobra chodź za mną. Szaman Sawyer doprowadzi cię do schronienia - powiedział roześmiany po czym ruszyli w stronę bunkru.

//okolice bunkru

Novi usiadła nad brzegiem i patrzyła na wode. Choć deszcz padał, ona nie drgnęła. Srebrne krople spływały po jej policzkach, a deszcz muskał jej ciało. Siedziała i myślał nad tym, czy jest w stanie to wszystko opuścić