Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

-Idziemy. -uśmiechnęła się szeroko.

To Ty idź a ja pójdę po owoce - dał jej słodkiego całusa i poszedł po jakieś owoce

Jane podeszła do Claire i Charliego.

-Cześć. Nie przeszkadzam? -uśmiechnęła sie.

- dzieki - usmiechnela sie do Charliego, chciala jeszcze cos dodac ale uslyszala jakis kobiecy glos, podnosi wzrok .. - oo czesc Jane! - usmiecha sie do niej - mam sprawe do Ciebie, czy moge w tych rzeczach ktore wyjmowalas z samolotu byl jakis krem.. badz puder dla dzieci.. wiesz tak troche glupio.. ale im sie juz nie przyda.. - spojrzala w piasek - a tak wogole to musze podziekowac Twojemu facetowi, bo z Charliem zrobili dla Aarona ta kolyske - pokazala na miejsce gdzie maly dzidzi juz spi.

-Chyba coś było. Ale nie jestem stuprocentowo pewna. Majaczy mi się, że była jakaś paczka z rzeczami dla dziecka. -spojrzała na łóżeczko. -Zaskoczyliście mnie, ty Charlie i Sawyer. Piękne łóżeczko.

Sawyer podszedł pod miejsce gdzie leżało jeszcze kilka owoców. - szlak wszystko już lekko oschłe - rozglądnął się szerzej i spojrzał na Jane która w tym momencie się na niego popatrzyła...pokazał jej że skoczy do dżungli po świeże owoce

Jane uśmiechnęła się do Sawyera i skinęła głową.

Sawyer obejrzał się za siebie i ruszył w kierunku dżungli.

//okolice bunkru

Sawyer długo nie wracał i Jane zaniepokojona przeprosiła Charlie'ego i Claire, poprosiła Rose by zerknęła na Lee i poszła do dżungli.

//okolice bunkra

Claire odprowadza wzrokiem Jane.. patrzac sie w strone dzungli mowi do Charliego - ciekawe co sie stalo... - spoglada na niego - widzisz kazdy jest zachwycony tym lozeczkiem - slyszy placz dziecka - ojj chyba maluch sie obudzil - podchodzi do lozeczka i bierze na raczki Aarona, podchodzi z nim do Charliego.

-no bo to łóżeczko to dzieło sztuki - uśmiechnął się patrząc jak Claire niesie dziecko
-jest słodki - powiedział patrząc jej w oczy

- chcesz go potrzymac? - zapytala usmiechajac sie slodko do Charliego

-mogę? - spytał robiąc zdziwioną minę i wyciąga ręce by wziąć małego

Claire ostroznie podaje Aarona i patrzy to na niego to na Charliego, gdy widzi ze wszystko ok, zaczyna sie usmiechac - chyba Ciebie polubil - przyszuwa sie do nich i glaszcze Aarona po policzku

Charlie patrzy na dziecko jak na aniołka a po chwili na Claire
-nom wiesz....wujka Charliego nie można nie lubić - uśmiechnął się szerzej i przytulił lekko dziecko do siebie
-ale słodkie jest i takie spokojne - zrobił słodkie oczka

Claire zaczyna sie smiac - taaak szczegolnie wtedy kiedy budzi sie w nocy bo chce jesc, ale przy Tobie faktycznie jest spokojn.... chyba wiem kogo zatrudnic jako opiekunke - usmiecha sie szeroko do Charliego

Charlie uśmiechnął się do Claire
-no wiesz...jak dla Ciebie to będzie wielka zniżka - zażartował
-kurcze mam go tak na spokojnie pierwszy raz na rękach a wydaje mi się....-zawahał się i nie dokończył tego co chciał
-wydaje mi się jakbym go trzymał już kiedyś - uśmiechnął się

- a masz tez takie dzidzi? - usmiecha sie do niego i patrzy z lekkim niepokojem

Charlie spojrzał na Calire
-nie no....nie mam bo nie mam z kim - zażartował
-wiesz może to głupio zabrzmi ale kiedyś chciałbym tak trzymać swojego dzidziusia - powiedział a jego oczy zaczęły się uśmiechać sam zamyślił się na moment

- czemu glupie? - usmiecha sie - zreszta napewno znajdziesz kogos kto bedzie chcial byc matka Twoich dzieci, zobaczysz, jestes troskliwy, dobry, pomocny.. umiesz sie poswiecic.. no i bedziesz napewno ich uczyl grac na gitarze -

-grać na gitarze to mogę nawet uczyć twojego Aarona - uśmiechnął się
-no czy ja wiem...do tej pory nie znalazłem wiec nie wiem czy mam siłę dalej szukać - załamał się lekko

Claire widzac, ze Charlie troche sie zalamal, targa mu czupryne na glowie i mowi - heeeej pamietaj ze zawsze do nas mozesz wpasc na herbate - mowi z usmiechem - bo u mnie bardziej sie nie zapowiada ze kogos znaje.. - usmiecha sie i dodaje w myslach - kto by chcial kobiete z dzieckiem.. zreszta nie chcialabym zeby ktos zle traktowal Aarona tylko dlatego ze nie jest jego biologicznym ojcem - spoglada na Aarona i caluje go w czolko

-dzięki Claire będę wpadał odwiedzać małego - uśmiechnął się
-mały jest tak słodki że każdy facet który by cię poznał a potem zobaczył małego oświadczyłby Ci się w ten sam dzień - nagle ugryzł się w wargę

Claire spojrzala na Charliego lekko zaskoczona.. po chwili dodaje - taaa... - uznajac ze to byl zart - to bym miala juz duzo mezow - rozesmiala sie -

Charlie wiedział że palnął głupotę.
-no może i tak - uśmiechnął się lekko
-spójrz jaki jest spokojny.... - spojrzał na małego z uśmiechem