Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

[od 15/16 dnia]

Vin spojrzał na niebo. Zobaczył że już nie pada. Postanowił pochodzić trochę po dżungli.

//okolice bunkru

Stella siedziała na piasku i kiwała się jak dziecko z chorobą sierocą w tył i przód.
Tu jest tak dziwnie i brakuje mi leków. Ci ludzie na pewno coś knują. Specjalnie rozbili samolot, żebym nie mogła znaleźć mordercy...
Wstała, otrzepała się z piachu i poszła do dżungli
A może wśród nich jest ten morderca... A może oni wszyscy!?

Angel postanowila pojsc do Bunkra. Wstala otrzepujac sie z piasku po czym udala sie w kierunku bunkra.

Stella wbiegła na plaże. Udała się do swojego namiotu i wszystko układała. Potem znalazła w plecaczku opakowanie Deprin olu i zażyła jedna tabletkę. Musiała oszczędzać leki. Nie może ich odstawić... Musi brać coraz mniej...
Wyszła z namiotu i usiadła na plaży
A jeśli oni słyszą moje myśli?? A jeśli oni wiedzą wszystko!?
Starała się oczyścić swój umysł z wszelkich myśli, ale była przerażona. Po chwili zasnęła

Charlie podszedł do namiotu Stelli i ujżał, że dziewczyna śpi.
- Przepraszam! Hmmm. może lepiej jej nie budzić - pomyślał Charlie. -Wpadnę do niej potem

Stella wyszła i odpakowała wszystkie leki. Potem część wyrzuciła gdzieś do oceanu. Bała się wyrzucić wszystko, a jakby dostała ataku? Weszła do namiotu i sprzątała, a potem odpoczywała. Po kilku godzinach udała się do bunkra

Ana spaceruje wzdłoż plaży i rozmysla..

Okolice bunkra

Jane i Sawyer wchodzą na plażę. Jane rozgląda się za Shannon.

-Gdzie ona jest? -mówi do siebie pod nosem.

Sawyer rozgląda się po plaży - nie wiem ale chyba mi się wzrok pogorszył bo nie mogę ich znaleźć - powiedział do Jane - kurde ta wyspa na mnie źle działa

-Poczekaj, zapytam Rose. -powiedziała widząc w oddali czarnoskórą kobietę.

Podbiegła do niej.

-Witaj, Rose. -uśmiechnęła się. -Widziałaś może dziś Shannon lub Jacka?
-Odkąd poszli do bunkra nie. A coś się stało? -zaniepokoiła się Rose.
-Nie. -skłamała gładko Jane. -Pewnie poszli po coś do jedzenia do dżungli. Dzięki.

Wróciła do Sawyera.
-Rose mówi, że nie widziała ani Shannon ani Jacka odkąd poszli do bunkra.

Sawyer zaczął znowu udawać że myśli - czy to nie wydaje ci się dziwne? - spytał

-Może poszli gdzieś do dżungli. -powiedziała bez przekonania.

Mieli być w bunkrze. Gdzie indziej mogliby iść? - powiedział

-Ben ich zabrał. -usiadła na piasku.

Sawyer ponownie zaczął udawać że myśli - hmm...moment...ale po co miałby ich zabierać? - spytał

-Shannon jest jego córką. -Jane oparła czoło na podciągniętych pod brodę kolanach.

Sawyer wytrzeszczył oczy. - Co??!! Kim ona jest??!! - zapytał ponieważ wydawało mu się że od słońca ma jakieś zwidy

-Gdy z nim rozmawiałam powiedział, że jest ojcem Shannon. Ponoć dowiedział się tego dopiero kilka dni temu.

Sawyer zrobił dziwną minę. Spojrzał na ocean. - To by wiele wyjaśniało...no ale pomyślmy realnie...jeśli Shannon tutaj nie ma a jest u innych to może jest z nią twoja córka - powiedział

-Mam ogromną nadzieję, że tak jest. -westchnęła. -Shannon i Jack nie pozwolą jej skrzywdzić.

O ile tylko ją poznają - powiedział do siebie - no dobra...Shannon nie ma...wiec co robimy bo brakło mi pomysłów - spytał

-Shannon widziała zdjęcie Lee. -spojrzała na ocean. -Pozostaje nam Danielle, ale będzie trudno ją znaleźć

tylko nie ten babsztyl - pomyślał - myślisz że będzie chciała nam pomóc? wolałbym by jednak pomógł nam taki Sayid...może nie mieszka on na wyspie tyle co ona ale też jest dobry - starał się odwieść Jane od tej baby

-Z tym, że Danielle zna tu każdy kąt. Ale możemy mieć z nią problem. Jest cięta na Bena.