Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

- ok, usmiechnela sie, to sie nawet dobrze sklada bo malego niedawno karmilam. Czekaj pobiegne do Rose, ona wyglada na doswiadczona - usmiechnela sie i pobiegla do Rose. Chwile z nia pogadala, poczym przyszly razem - dziekuje Rose, ale musimy zalatwic powazna sprawe z Charliem, dziekuje ze sie nim zajmiesz - pokazuje na spiace dziecko. - ok mozemy isc - usmiecha sie do Charliego.

Charlie wstał z piasku i wraz z Claire poszli do dżungli.

//niezbadana część wyspy

-Właściwie to tak mi jest wygodnie. Cieplutko, na plaży, z najprzystojniejszym facetem na świecie...

Sawyer na moment otworzył oczy i spojrzał na Jane - kurcze nie mogę zamknąć nawet na dłużej oczu bo mi Ciebie brakuje - uśmiechnął się

-Grozi ci bezsenność. -zażartowała patrząc mu w oczy.

No cóż..jakoś się z tym pogodzę...ale zresztą nie będę musiał...będziesz mi się śnić to będę mógł spać - uśmiechnął się słodko

-Parę takich snów i będziesz miał mnie już dość. -zaśmiała się patrząc na niego z miłością.

Kochanie jak mogę Cię mieć dość skoro chcę przeżyć z Tobą resztę życia - zrobił trochę zaskoczoną minę po tym jak to powiedział

Jane uśmiechnęła się, ale po chwili jej uśmiech nieco zbladł.

Cytat:

...nie mam przy sobie żadnego pierścionka ani chociaż kwiatka...

Na twarzy Jane odmalowało się zaskoczenie.

Sawyer spojrzał na Jane trochę zdziwiony - powiedziałem coś nie tak prawda? - spytał się i nagle zauważył na jej ręce pierścionek

Cytat:

nigdy wcześniej tego nie robiłem wiec daj mi dwie szanse...nie mam przy sobie żadnego pierścionka ani chociaż kwiatka......

Jane ja muszę Ci coś powiedzieć...nigdy wcześniej tego nie robiłem więc niech to będzie moja druga szansa...nie mam przy sobie nawet kwiatka...a ten pierścionek wydaje mi się znajomy - powiedział przyglądając się mu - wiesz....może to jest głupie mówić to w takich warunkach ale.... - Sawyer uklęknął przed Jane - czy zechciałabyś zostać moją żoną kiedyś tam w przyszłości? - spytał a jego oczy zaczęły błyszczeć

Jane była zaskoczona, ale jednocześnie to wszystko było takie znajome zupełnie jakby... jakby to już kiedyś się stało.

To jak deja vu...

Zarzuciła Sawyerowi ręce na szyję i wtuliła się w niego.

-Tak. -szepnęła mu do ucha.

Sawyer wtulił się mocno w ukochaną. - Kocham Cię - potrafił tylko tyle powiedzieć bo gardło stanęło mu w bezruchu a sam był bliski rozklejenia sie

-Kocham Cię. -wyszeptała z radością, która ją rozpierała. -Kocham Cię. -wtuliła się w niego mocno.

Sawyer upadł na piasek do tyłu cały czas mocno przytulając Jane. Leżała ona na nim bardzo mocno wtulona w niego. - jesteś dla mnie wszystkim i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie - szeptał jej do ucha

-Przed katastrofą myślałam, że moje życie jest pełne, że niczego już mi nie brakuje. Ale oszukiwałam samą siebie. -szepnęła mu do ucha. -Ty sprawiłeś, że moje życie jest kompletne, że mam je z kim dzielić, że czuję się najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Sawyer odchyli się lekko od ukochanej by dać jej bardzo mocnego uczuć całusa. - cieszę się że Cię spotkałem - uśmiechnął się patrząc jej w oczy

Cala droge szli w ciszy. Claire nie zalowala tego co zrobila, bo wiedziala ze to bedzie dobre dla niego... wiedziala jak narkotyki wyniszczaja ludzi. Podchodzi do Rose i dziekuje za opieke nad malym. Przekazuje jej wiesc o jego imieniu. Gdy Rose odchodzi Claire zaglada do kolyski. Aaron slodki spi. Siada na piasku przed namiotem.

Charlie idzie cały czas za Claire. Jednak po wyjściu z dżungli idzie w kierunku brzegu oceanu. Kilka kroków od niego Jane leży na Sawyer'ze i całują się. Spogląda na nich przez moment lekko się uśmiechając a potem wpatruje się w ocean.

Claire slyszac placz Aarona wchodzi do namiotu - ojjj pewnie glodny jestes co ? - wyciaga go z lozeczka i karmi, a potem idze na brzeg by go przewinac. Gdy juz to robi zanosi go do lozeczka, po drodze bierze jakies rzeczy ktore Jane wziela z wraku. Siada przed namiotem i drze je robiac pieluchy.

Charlie spogląda w ocean.
-bracie dziś zrobiłem rzecz której nie zrobiłbym nigdy gdyby nie ten wypadek....ciekawe co tam u Ciebie - myślał wpatrując się w ocean nie zwracając uwagi na nic co się wokół niego dzieje. Po chwili położył się na piasku zamykając czy myśląc o przeszłości.

Gość

Jack wchodzi na plaze nieco zmeczony na plaze. Slyszy glos malego dziecka. Udaje sie w kierunku namiotu z ktorego dobiega dzwiek. W miedzyczasie dziecko przestaje wydawac glosne dzwieki. Jack widzi Claire - czesc... jak sie czujesz i jak sie czuje mały? - zapytal

- czesc Jack - usmiecha sie i mruzy od blasku slonca - czuje sie swietnie, ale moglbys zajzec do Aarona.. znaczy nie wydaje mi sie ze mu cos jest... ale tak profilaktycznie -

Gość

- Ok Claire - usmiechnal sie po czym zaczal ogladac Aarona. Po paru minutach skonczyl i powiedzial do Claire - wszystko w porzadku... a teraz pozwol ze pojde do Shannon... - i udal sie w kierunku namiotu Shannon

- oook pozwalam - rozesmiala sie pomachala Jackowi na dowidzenia. Sama znowu siada przed namiotem i zajmuje sie produkcja pieluch.

Charlie otworzył na moment oczy i spojrzał na Claire
-czemu ja jestem taki głupi co? pomagasz mi ratować moje życie a ja tego nie widzę.. starasz się bym nie skończył jak ostatni ćpun a ja mam to gdzieś....nie no tak tego nie zostawię - pomyślał, wstał i poszedł w kierunku pięknie wyglądającej blondynki. Gdy już doszedł do jej namiotu spojrzał na Aaron'a i uśmiechnął się
-nie przeszkadzam? - spytał stając przed namiotem