Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

Jane ja...ja chyba muszę Ci coś powiedzieć....wiesz bo ja....nie wiem...ten numer....ten numer jest chyba mój - powiedział patrząc na nią z przerażeniem - nie jestem pewny na 100 procent ale to jest chyba mój numer - powiedział

- dobranoc - szepnela za nim i wniosla lozeczko do swojego namiotu. Ulozyla w nim malca i sama polozyla sie obok. Po chwili zasnela z usmiechem.

Na twarzy Jane odmalowało się kolejno: szok, zaskoczenie, zdumienie i niewiara w to co słyszy.

-Ale... to by znaczyło, że jesteś... że jesteś... -nie potrafiła sklecić całego zdania.

że jestem ojcem Lee - powiedział przestraszony - ale ja....ja nie wiedziałem....ja nie wiem....ja...tzn że.... - nie wiedział co powiedzieć

-Powinnam wysłać ten list już dawno temu. -Jane czuła okropne wyrzuty sumienia. -Wiem, że to żadne usprawiedliwienie, ale się bałam, tak strasznie się bałam... -nie potrafiła dokończyć.

Sawyer spojrzał na Jane. Sam był trochę zaskoczony i przerażony. Przybliżył się nieco bliżej Jane i przytulił ją mocno do siebie. Zaczął głaskać jej włosy - nic się nie stało...wszystko ok - mówił jednak sam jakby w to nie wierzył

Jane wtuliła się w Sawyera.

-Przepraszam. -wyszeptała. -Tak strasznie Cię przepraszam.

Nie przepraszaj - gładził ją po włosach - nic się nie stało - starał się ją jakoś uspokoić

-Stało się. Nie zaprzeczaj. Przez mój egoizm straciłeś 7 lat. Zrobiłabym wszystko by cofnąć czas i to naprawić. -przytuliła się do niego mocniej.

7 lat - to słowo przybiło Sawyera. Wiedział że to kupa czasu najpiękniejszego czasu dorastania dziecka. Jednak z drugiej strony wydało mu się to bardzo krótko - Jane nie mam zamiaru zaprzeczać...no cóż czasu nie cofniesz...to co było to przeszłość....liczy się to co jest teraz...-nadał gładził ją po włosach

-Wybaczysz mi, że byłam taka głupia? -odsunęła się odrobinę by spojrzeć mu prosto w oczy.

Tu nie ma co wybaczać...może nie chciałaś tego a może i ja bym wtedy nie chciał wiedzieć - powiedział patrząc jej w oczy - Kocham Cię - pocałował ją delikatnie

Jane oddała pocałunek wkładając w niego całą swoją miłość. -Też Cię Kocham.

Nie zauważyła, że z tylnej kieszeni wypadł jej test ciążowy.

Sawyer odwzajemnił bardzo mocno uczuciowy pocałunek ukochanej i ponownie przytulił ją do siebie. Chciał jej pokazać że na prawdę nic się nie stało. Zobaczył na ziemi test ciążowy. Przytulił mocno Jane i szepnął jej do ucha - robiłaś niedawno test?

-Parę godzin temu. -Jane uśmiechnęła się niepewnie. -Jest pozytywny.

Wiem Kochanie...widzę - przytulił ją jeszcze mocniej - jak ja mogłem się tak zachować - wyrzucał sobie

-Zapomnijmy o złych chwilach. Pamiętajmy tylko te dobre. -wtuliła się w ukochanego.

Sawyer poczuł jak ukochanej bardzo zależało na nim. Wiedział jakie głupoty robił jeszcze kilka godzin temu. - nie jest Ci może zimno? - spytał zatroskany

-Na pewno mniej niż tobie. -zaśmiała się cicho przesuwając dłońmi po jego nagiej skórze.

Sawyer czując ręce Jane na swojej skórze poczuł się bardzo przyjemnie. Dostał przez moment gęsiej skórki i uśmiechnął się - przecież mi jest ciepło - powiedział zabawnym głosem

-Mhm. Kogo ty chcesz nabrać?

Nikogo...mi jest na prawdę ciepło - powiedział wtulony w Jane

-Dlaczego mam wrażenie, że pewien obłędnie przystojny facet wykorzystuje mnie w roli prywatnego grzejniczka? -zażartowała.

Sawyer roześmiał się na moment - ale ten grzejnik jest bardzo dobry....dużo ciepła no i nawet bardzo ładny - uśmiechnął się

-Mhmm, tylko, że grzejniczkowi robi się chłodno. -wtuliła się w Sawyera.