Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

Charlie posmutniał i zobaczył w piasek
-ja nigdy z Tego nie wyjdę - powiedział patrząc w piasek
-z dnia na dzień boje sie ze ja jutro dalej tego nie zdejmę z siebie i daje bede takim kaleką - wyrzucał sobie

-Nie chcę Cię stracić, po prostu nie chcę Cię stracić. -objęła mocno Sawyera. -Nie potrafię już bez Ciebie żyć. -szepnęła.

Sawyer mocno wtulony w Jane szepnął - wiem ile mógłbym stracić a nie chciałbym tego...nie mógłbym zostawić was samych. Bałbym się najbardziej tego nie że umrę tylko że wy pewnie byście cierpieli za bardzo - pocałował ją delikatnie w szyję dalej mocno tuląc do siebie

- wyjdziesz... widzialam Twoje rany i jest juz o wiele lepiej niz na poczatku.. - Claire lapie Charliego za brode i delikatnie podnosi mu glowe zeby spojrzal jej w oczy - mi nie wierzysz? - pyta

-wierzę Ci no ale sama spójrz - pokazał na swoje plecy i ramie
-dalej nic..dalej siedze bezczynnie zamiast pomagać Ci w zajmowaniu sie małym. Już dawno ten misiek powinien nie żyć - dodał troche zdenerwowany i zrozpaczony tym że nie może nic zrobić

- jak wyjdziesz z tego to zostawie go Tobie na pol dnia ok? bedziesz jeszcze zalowal tych slow - probowala go rozbawic -

-Kocham Cię do szaleństwa. -szepnęła Sawyerowi do ucha. -Poszłabym za Tobą w ogień, na koniec świata, gdziekolwiek...

Charlie uśmiechnął się lekko
-no ale dobrze wiesz że to nie tylko o niego chodzi...wiem jak to brzmi że chce sie wymigać ale nie...to chodzi o to że jestem takim "ciężarem" rozumiesz..ktoś musi mi pomóc bo inaczej nie dałbym sobie rady żyć - wytłumaczył

Nie wiem co bym zrobił gdyby Cię zabrakło - szepnął do niej i nagle chciał lekko zażartować dla rozluźnienia sytuacji - to skoro pójdziesz za mną wszędzie to może chodź ze mną teraz....albo inaczej...chciałbym zaprosić Cię nad wodospad - uśmiechnął się - może na tym miejscu będziemy mieć chwilkę by pogadać spokojnie - pomyślał - Lee możemy wziąć ze sobą

- ale skoro jestesmy razem - zlapala go za dlon - to ja chce Ciebie wspierac... w zdrowiu i chorobie.. -

-jesteś na prawdę aniołem - powiedział patrząc jej w oczy
-co ja bym zrobił gdybym Cię nie poznał - uśmiechnął się niepewnie

-Wodospad brzmi kusząco. -lekko się uśmiechnęła. -Co do Lee to wolę by nie chodziła jakiś czas do dżungli.

- nooo napewno nie musialbys nikomu kombinowac masla orzechowego - usmiechnela sie do niego i dala mu czulego calusa

Sawyer spojrzał na Jane - wiem rozumiem - uśmiechnął się - no to co? idziemy? - spytał chwytając Jane za rękę

Charlie włożył w całusa swoją miłość do Claire
-no a jednak myślałem że pizza też mogłaby być - uśmiechnał się

-Za sekundkę. Tylko powiem Rose by miała oko na małą. -dała Sawyerowi całusa i pobiegła do Rose.

Po kilku minutach wróciła.

-Możemy iść. -uśmiechnęła się nieco szerzej.

Sawyer wstał z piasku i chwytając za rękę Jane poszli do dżungli...

//okolice bunkru

Claire sie usmiechnela - pizza, maslo orzechowe.. spagetti.. wszystko - przewrocila zabawnie oczami i przygryzla dolna warge - niedlugo ugotujemy to razem -

Charlie spojrzał na Claire
-no..ale będzie czad...ja z tego wszystkiego potrafię zrobić - zaczął myśleć
-herbatę - uśmiechnął się szeroko

Claire sie rozesmiala - uuu to widze ze bede musiala Ciebie troche podszkolic. Ty mi dales lekcje grania na gitarze, a ja dam Tobie lekcje gotowania! -

-dobrze - uśmiechnął się
-to kiedy pierwsza lekcja i pierwszy egzamin? - spytał starając się nie wybuchnąć śmiechem

- juz niedlugo.. ale bedziesz musial sie najpierw teoretycznie przygotowac - powiedziala z usmiechem

-no to od teori mogę chyba zacząć od razu - uśmiechnął się - no chyba że nie ma przy sobie pani wałka bym łatwiej rozumiał - zażartował

Claire wybuchnela smiechem - niestety nie mam.. bedzie trzeba jakis skombinowac... bede uzywala go jeszcze do innych rzeczy... - spojrzala na niego z przebieglym usmieszkiem

Charlie uśmiechnął się słodko
-nie no spoko bede się uczył grzecznie - nie wytrzymał i zaczął się śmiać