Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

-jedynym bagażem jakim zawsze miałem to była moja gitara - zażartował
-jeśli miałbym wybierać miedzy koncertowaniem a Tobą i mały wybrałbym to drugie - uśmiechnął się lekko

- naprawde? przeciez to bylo cale Twoje zycie.. Twoje marzenie -

-moim marzeniem było zawsze mieć kogoś kogo pokocham i z kim kiedyś może założę rodzinę - powiedział trochę niepewnie
-znalazłem taką osobę już wiec teraz pytanie czy marzenie się spełni do końca czy czar pryśnie

Patrzy Chaliemu w oczy - tez bym chciala zebys juz zostal z nami.. -

Charlie uśmiechnął się promiennie a zarazem słodko
-na prawdę chcesz bym został z Tobą i z małym? - spytał ponownie mając łzy szczęścia w oczach

- tak - usmiechnela sie do niego - jestem tego pewna na 100%, jestes kochany czuly.. troszczysz sie o nas.. -

Charlie chciał wydać z siebie jakiś dźwięk jednak nie wiedział co powiedzieć.
-ja...no....ja...a co tam - powiedział i pocałował czule Claire

Claire odwzajemnila pocalunek Charliego - tak sie ciesze ze mam Ciebie - spojrzala na niego z usmiechem

Shannon wtula sie w swoja walizke.. nadal placzac, tak bardzo tesknila za domem.. za ta dawna Shannon ktora sie niczym nie przejmowala, chciala znow zamienic sie w kamien..chciala poprostu odejsc.

Nagle siada i otwiera torbe.. znajduje tam portfel Boone'a. Odgarnia wlosy z twarzy i go przeglada... znajduje tam, zdjecie jego .. i jej .. z usmiechem. Lzy kapia na fotografie.. - gdzie jestes kiedy Ciebie potrzebuje.. - pomyslala zrozpaczona.. i wychodzi z namiotu.. patrzy w gore i idzie wzdloz plazy

//plaza z dala od obozowiska//

Jack spogląda na Shannon, która idzie wzdłuż plaży. Nie odzywa się do niej ani słowem

Kat przybiegla kolo namiotu i upadla na ziemie. Kochala to. Zmeczenie. Czula bol w nogach i ... zakwasy.
Kiedys by sie smiala gdyby ktos jej pwoiedzial ze ma zakwasy. Teraz to czula. Miala juz 27 lat. Dziecko. I byla wyniszczona przez zlo. Nie byla juz pogodna nastolatka ktora trenowala biegi. Ktora zawsze wygrywala bawiac sie w gonito. Uciekala najszybciej. Byla dojrzala kobieta. Dojrzala kobieta z sercem i dusza szalonej nastolatki. Czula ze dorosle zycie przebiega jej kolo nosa. Ona zyla jakby obok niego. Zyja jakby to co robi w zyciu bylo gra. Zabijanie i to wszytsko... Teraz nie mogla w to uwierzyc. Zasmiala sie. Bylo jej z tym dobrze i nie miala ochoty niczego zmieniac. Polozyla sie w namiocie i zapalila papierosa. Wkurzalo ja jedno. Ze cholera to juz jest dla niej legalne i nie robi nic co nie ejst zgodne z prawem/

-mogę powiedzieć to samo - uśmiechnął się patrząc w jej piękne oczy
-Kocham Cię - dodał po chwili

Claire usmiecha sie do niego patrzac mu w oczy i daje mu buziaka - jestes glodny? - Claire spojrzala na owoce ktore polozyla im kolo namiotu Angel - widze ze nowa dostawa jest -

-jeśli zjesz ze mną to tak - uśmiechnął się słodko po czym wziął po 2 owoce dla każdego i dał Claire

Claire bierze od Charliego mango i zaczyna jesc - w sumie fajne takie zycie, mamy owoce, mamy wode, mamy gdzie mieszkac.. mam do kogo sie przytulic.. -

-no fajne, fajne ale ile tak można ciągle to mango - uśmiechnął się zaczynając jeść
-nie chciałabyś zjeść czegoś lepszego np. czegoś czego bardzo dawno nie jadłaś - zaczał się rozmarzać

- tak.... maslo orzechowe.. marze o nim juz od dawna... - zamyslila sie z usmiechem

-w bunkrze chyba było ale nie jestem pewny...jak wyzdrowieje to może uda mi sie zrobić Ci niespodziankę - uśmiechnął się pod nosem
-no widzisz...kurcze albo duży kawałek pizzy z podwójnym serem, pieczarkami, szyneczką polana ketchupem - zamyślił się

- mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm....................................................................................... - zamruczala - to fakt... taka pizza by byla idealna na obiad... moze mozna tu jakos zamowic.. u innych ? jak myslisz? - usmiechnela sie do niego probojac nie wybuchnac smiechem

-no nie mam telefonu bo zamówiłbym i przywieźli by na miejsce - uśmiechnął się szerzej
-no a u innych...nie wiem nie byłem tam wiec nie wiem co oni jedzą - spojrzał Claire w oczy jak zahipnotyzowany

- napewno nie pizze... a szkoda - Claire zajadala sie mango - moze zobaczyla bym w nich ludzi, a nie porywaczy -

Kat przewrocila sie na drugi bok.
- Uch... - westchneła.
Otowrzyła leniwie jedno oko i podeszła na kolanach do wyjścia.
Wyjrzała. Nic ciekawego. Jak zawsze. Nudziło jej się nie miłosiernie... Polozyla glowe na poduszke i lezala tak długie godziny.

Elisha weszła na plaze.Usiadła w cieniu i zaczeła pisac cos w notesie

-przepraszam..nie pomyślałem - spojrzał na Claire trochę głupim wyrazem twarzy
-zapomniałem - dodał
-no ale teraz jest chyba dobrze...chyba nic się nie dzieje - uśmiechnął się do niej pocieszająco