Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

-Ona umarła... a Dan... a Danielle nic nie zrobiła... nic... ją... to nie... obeszło... -Jane zupełnie się rozkleiła. -Nie... nienawidz... nienawidzę jej...

Charlie spojrzał na Claire
-no już lepiej...jakbym się uparł to bym wstał i poszedł popływać - zażartował
-może mi też zaśpiewaj kołysanek - zrobił słodkie oczka i uśmiech

Sawyer spojrzał przestraszony na Jane jednak mimo wiedzy zapytał - nic Ci nie jest? - rozejrzał się po plaży.. - kto umarł...zresztą dobra to czas skończyć - powiedział ostro przytulając Jane

- Cześć- odpowiada Jack- czy my sie znamy?

- ojj Ty juz jestes za duzym chlopcem na kolysanki - usmiechnela sie do niego slodko - ale jak bedziesz grzeczny to moze Ci kiedys zaspiewam... -

-Ona twierdzi że ta dziewczyna była jedną z Innych i zasłużyła na śmierć. -Jane wtuliła się w Sawyera. -Ale to nieprawda, bo ona była z nami. Poślizgnęła się na skałach i wpadała do rozpadliny. -Jane szlochała trochę mniej. -Nic nie mogłam zrobić.

- ups... - nie nie raczej nie... - usmiecha sie do niego - ide poszukac czegos do jedzenia - ruszla w kierunku pulek z jedzeniem.

Sawyer spojrzał w horyzont bardzo zły. Wiedział że jeśli czegoś nie zrobi to dalej będzie wszystko tak jak jest. - ona ją zabiła..to ona jest od innych...jej nie obchodzi nasze życie...ona walczy tylko o swoje...trzeba to wreszcie skończyć - rzeknął dając jej całusa w czoło

-o to ja już jestem grzeczny - uśmiechnął się słodko - no a co mi zaśpiewasz? - spytał drążąc ten temat

- aaa kotki dwa... - usmiechnela sie do Charliego, zakopuje sobie nogi w piasku - cos sie dzialo ciekawego ? -

-no właśnie nie wiem. Przed chwilą Sawyer i Jane łaskotali sie a teraz chyba...no nie wygląda to na łaskotki - powiedział patrząc na nich trochę zmartwiony
-poznałem jakąś dziewczynę...Elishie....taka miła jest...ale jakoś jej nigdy nie widziałem na plaży - powiedział spokojnie
-no i to chyba tyle - uśmiechnął się

Claire opiera glowe na ramieniu Charliego i przymyka oczy.. cieszac sie chwila.

Charlie obejmuje ją jedną ręką w biodrach i kładzie swoją głowę na jej głowie.
-ten dzień dziwnie mi się ciągnie - powiedział cicho

- mi tez.. kocham Cie wiesz? - wtula sie w Charliego

-wiem - przytulił Claire i patrzył na ocean
-i małego też kocham - dodał trochę niepewnie

- maly Ciebie tez.. on Ciebie uwielbia wiesz?? - usmiecha sie - jestes jego najlepszym wujkiem..

-nom wiem - uśmiechnął się
-mały jest kochany tak samo jak jego mama - pocałował ją we włosy dalej wpatrując się w horyzont

- co bedziesz robil po powrocie z wyspy? jak nas uratuja? - zapytala

Shannon wchodzi podlamana na plaze... nie patrzac na nikogo, kieruje sie do swojego namiotu..

Jack dalej siedzi na piasku wpatrując się w ocean...

Shannon kladzie sie w namiocie i zaczyna szlochac - jestes glupia nic nie warta idiotka.. jeszcze sie do tego nie przyzwyczailas? chce do domu - szeptala do siebie

-no właśnie nie wiem jeszcze - zadumał się
-chętnie zostałbym z wami ale pewnie będziecie mieć własne życie wiec pewnie też coś sobie znajdę - powiedział

- a chcialbys z nami? - pyta spogladajac w horyzont

-no jeśli nie miałabyś...nie mielibyście nic poza tym to chętnie - spojrzał w fale

- no nie wiem.. wiesz moze wolisz koncertowac i nie miec zadnego "bagazu" - stwierdzila