Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

-Jasne, że będziemy razem o ile tata nas zechce? -mrugnęła do Sawyera.

Kat wyszla z namiotu. Usiadla na ziemi i bawila sie scyzorykiem xD

[nic tworczego xD]

Sawyer uśmiechnął się i pocałował Jane - jak bym mógł się oprzeć takim kobietom - uśmiechnął się zalotnie patrząc na obie panie

-Mówiłam ci, że na nas dwie nie ma rady. -powiedziała do Lee i zaczęła ją łaskotać.

Lee zaczęła się śmiać jak szalona.

-Poddaję się, poddaję się. -zaczęła prosić Jane by przestała ją łaskotać. -Już wierzę, już wierzę [w to co powiedziała wcześniej Jane - przyp. autora Razz

]. Tato, pomóż! -od śmiechu zaczął ją boleć brzuch.

Sawyer spojrzał na obie panie i usłyszał wołanie Lee o pomoc - zaraz supermen Ci pomoże - uśmiechnął się zaczynając łaskotać Jane

-Hej... to nie fair... -wykrztusiła przez salwy śmiechu.

- O ile jeszcze kiedykolwiek będziemy razem... To już nie dopuszczę do czegoś takiego..

- Na pewno będziecie.. ja w was wierze. - powiedziała.

Sawyer dalej łaskotał Jane mają przy tym masę śmiechu. Spojrzał na Lee która była już trochę uspokojona. - nie jesteś ze mną to przeciwko mnie - powiedział uśmiechając się i zaczął ją również łaskotać

-Tak nie można... -Lee śmiała się tak aż łzy jej pociekły od tego śmiechu.

Na oślep zaczęła łaskotać tatusia.

Kat wstala. Wyjela wszystkie ciezkie rzeczy z kieszeni oprocz scyzoryka i pistoletu i pobiegla wzdluz plazy.
Dawno nie biegalam... trace forme...-pomyslala

Jane dołączyła się do Lee. ^^

Laura krokiem poczciwej damy wychodzi na plaze.. rozglada sie po ludziach z usmiechem.. idzie do jakiegos opuszczonego namiotu.

Sawyer upadł na piasek zaczynając się śmiać. - no a teraz ....to jest fair - spytał śmiejąc się cały czas...

Jack przyuważył kobietę, która dostojnie weszła na plażę. Skadś ją znał...

-Taki facet jak ty przeciwko kobiecie i siedmiolatce? Jak najbardziej fair! -Jane roześmiała się, a Lee jej zawtórowała.

Laura wyszla z namiotu... znalazla tam jakis recznik - ook bede udawala ze jest moj.. mrrr jakie sloneczko..to od kogo zaczynamy o! jakis facet hej.. o kurde to Jack.. mam nadzieje ze Ben mu dal duza dawke tej substancji.. - podchodzi swoim krokiem do Jacka - czesc.. ale piekna pogoda prawda? - usmiecha sie do niego

No ale ja jestem za stary - zażartował trzymając się za brzuch - dobra poddaje - śmiał się cały czas - poddaje się - powiedział wreszcie przez śmiech

-Wcale nie jesteś stary, tato. -Lee pocałowała Sawyera w policzek

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Lee! -usłyszała wołanie Walta.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Idę się pobawić z Waltem. -dała obojgu rodzicom po całusie i już jej nie było.

Jane też zaprzestała łaskotek i położyła się na piasku obok Sawyera. Jeszcze przez chwilę się uśmiechała, ale potem nagle spoważniała. Zupełnie nieoczekiwanie przytuliła się do Sawyera i wtuliła twarz w jego koszulę. Jej ramionami zaczął wstrząsać bezgłośny szloch.

Charlie siedział przed namiotem tak sam. Rozglądał się po plaży.
- Jak zawsze wszyscy dobrze się bawią - spojrzał na Sawyer'a z Jane
- Ciekawe kiedy nas uratują - zaczął się zastanawiać

Emily zauważyła jakąś dziewczynę która do nich podeszła. - To ja już pójdę - powiedziała - Jack, do zobaczenia kiedyś - uśmiechnęła się i poszła do swojego namiotu, gdzie po chwili zasnęła.

Claire wychodzi z namiotu - no.. maly usnal... zaspiewalam mu kolysanke, a Ty jak sie czujesz? - siada obok Charliego

Sawyer spojrzał na Jane - Kochanie co się stało? - spytał troche zaskoczony - zrobiłem coś nie tak? - spytał