Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

Vin spojrzał na Emily
- coś Ci zrobił? - spytał

- Nie, nie - uśmiechnęła się potakująco - jak tylko będę umiała lepiej chodzić wybierzemy się razem po owoce ok ? - zmieniła szybko temat.

Charlie patrzył jej w oczy
-ja Ciebie też kocham - wyznał i przytulił się do Claire
-proszę Cię....zaufaj mi dam soebie rade - chciał ją jakoś przekonać albo oswoić z tą myślą

Vin zauważył jak dziewczyna szybko zmieniła temat. To był chyba drażliwy temat
- No jasne...jeszcze nie raz pójdziemy - powiedział

- Hm.. tylko ja raczej na drzewo nie wejdę - uśmiechnęła się.

- a jak Ci sie cos stanie? - spojrzala na niego smutno, poczym wtulila sie mocno

- Już więcej razy przy mnie na drzewo nie wyjdziesz - uśmiechnął się
- Od tego będę teraz ja - zapromował się

-nie stanie mi sie nic - starał się ją zapewnić bo nie wiedział co by było gdyby.
-wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się do niej

- No dobra.. a jak ciebie nie będzie ?? to wtedy będę musiała... chyba że poproszę kogoś innego, chociaż nie za bardzo mam kogo.. - uśmiechnęła sie , ale potem znów pomyślała o Paulu. nie , ja nie mogę o nim myśleć!! pomyślała.

- ale musisz wyzdrowiec, narazie nigdzie Ciebie nie puszcze - jeszcze mocniej go przytulila i zaczyna go glaskac z tylu po glowie bawiac sie jego przydlugimi wlosami..

Angel weszła na plaże, skoczyła szybko do namiotu zostawić brudne rzeczy po czym usiadła na piasku.

- Hmm no to może ktoś inny się zgodzi. Zresztą ja zawsze jestem wiec rzadko kiedy by mnie mogło zabraknąć..ja zawsze się tu plątam gdzieś po plaży - uśmiechnął się
- Dobra pewnie chcesz już odpocząć.. - powiedział wstając

-ja też nie mam zamiaru Cię narazie zostawiać - przytulił się do niej i zaczął masować jedną ręką jej plecy
-tak mi z Tobą dobrze - powiedział dając jej całusa w policzek

- Nie.. miło się rozmawia... ale wiesz wtedy kiedy złamałam nogę jednak cie nie było - uśmiechnęła sie...- znasz może tego Paula - spytała ale kiedy wypowiedziała jego imię zasmuciła się i po co chcesz o nim gadać?? karciła sama siebie w myślach

-Dobry pomysł. -odezwała się Jane. -Ja też się czuję lekko zmęczona. -uśmiechnęła się przepraszająco.

- Przydałoby mi się nazwisko jeszcze bo ja znam wielu Paulów - uśmiechnął się
- Choć tu na plaży nie znam żadnego - powiedział
- Tylko czemu się smucisz - spytał patrząc jej w oczy

- no ja mam nadzieje - szepnela mu do ucha - bo jeszcze pomysle ze chcesz ode mnie uciec, rzucajac sie sam na pozarcie tego miska - zazartowala i pocalowala go w szyje

- Ja ?? Zdaje ci się... - powiedziała i wymusiła z siebie uśmiech - czyli nie znasz..

Chodźcie moja panie. Zaraz ułoże was do snu - uśmiechnął się do Jane wstając z Lee na rękach i udając się do namiotu

- Sama mówiłaś że nie lubisz jak ktoś kłamie - powiedział patrząc na nią zwycięskim wzrokiem
- No wiec? - spytał ponownie

-moja droga ze mną nie ma tak łatwo - uśmiechnął się
-cieszę się że jesteś tutaj - położył swoją głowę na jej i cieszył się chwilą

- Hm.. no ok... po prostu mam nie miłe wspomnienia z pewną osobą - powiedziała i na prawdę posmutniała no tak teraz jeszcze się rozklej nakrzyczała w myślach na siebie - ale naprawdę nie ważne.

- Dobra doszedłem do tego że to przez tego Paula cierpisz - powiedział
- No a co on Ci zrobił? - spytał

- Okłamał mnie, ale pozbieram się z tym jakoś - spróbowała się uśmiechnąć , ale w jej oczach nagle pojawiły się łzy.

- a ja sie ciesze ze mam Ciebie , jestes moim wsparciem, czuje sie bezpieczna przy Tobie... - przymknela oczy