Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

-Bede walczyc, zobaczysz-powiedziała

Shannon poszla za nimi. Gdy uslyszala slowa przyjaciolki usmiechnela sie do niej przez lzy - wiem ze bedziesz.. zawsze walczylas -

-Tesknie za Seth'em-odparła

- No i jesteśmy - powiedziała do Vina.

- No jesteśmy - uśmiechnął się do niej
- Dobra jak chcesz to weź troche owoców dla Shannon, Jack'a i Elish'ie a ja reszte wezmę dla innych ludzi - powiedział otwierając plecak

- Dobrze, wiesz Vin miło z tobą było iść po te owoce. - powiedziała i po raz kolejny uśmiechnęła się do niego promiennie .

Vin odwzajemnił uśmiech i wziął plecak i poszedł do innych ludzi. Zaczął rozdawać im owoce.

Emily popatrzyła jak odchodzi, uśmiechnęła się sama do siebie i poszła do Jacka, Shannon i Elishy. - Hej - powiedziała - przyniosłam Wam trochę owoców.

- dzieki ze o nas pomyslalas - usmiechnela sie do Emi i wziela owoce

- Nie ma sprawy - powiedziała i odwzajemniła uśmiech.

Eli była zmeczona
-Shannon ja sie przespie-powiedziała i zasneła

- ok spij... ja tu bede w okolicy jak cos to krzycz... - szepnela do niej i wyszla przed namiot. Byla podlamana..

Emily zauważyła, że Shannon jest smutna, więc postanowiła ją jakoś pocieszyć. - Hej, coś się stało?? Jesteś bardzo smutna. - powiedziała.

- Eli jest smiertelnie chora.. i nie mozemy jej pomoc - powiedziala wpatrujac sie w piasek -

- Ojej... czy to znaczy, że ona niedługo od nas odejdzie?? nic już się nie da zrobić?? - zapytała zmartwiona..

- nie bardzo.. chyba ze jakis cud - zasmiala sie ironicznie na sama mysl - musimy byc przy niej... - dodala powaznie

- To co my tu jeszcze robimy?? Może chodźmy do niej ??

-Paul podszedł do Shannon i do jakiejś dziewczyny stojącej obok niej - stało się coś - powiedział do Shannon po chwili dodał - jesteś jakaś smutna.

- teraz spi.. - powiedziala do Emily i zwrocila sie do Paula - Eli zemdlala.. jest ciezko chora.. nie mozemy jej pomoc -

- OK... zostawie Was samych, to na razie - powiedziała i odeszła usiąść sobie na ciepłym piasku.

- Przykro mi ale wydaje mi się że ta wyspa może ją uzdrowić - powiedział chcąc pocieszyć Shannon.

- tez o tym myslalam.. ale czy to moze byc prawda? jest w coraz gorszym stanie.... -

Po kilku minutach Elisha sie obudziła i rozejrzała po namiocie
-Sahnnon-zawołała przyjaciołke

-Wszystko jest możliwe ale - zrobił przerwę - może nas spotkać najgorsze - powiedział ze smutkiem.

Jack podszeł do Elishy i zapytał.
- Już lepiej trochę?