Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

-Mam nadzieję, że nie będzie znów padać. A ty powinieneś się przebrać. Siedzenie w mokrych spodniach to pierwszy krok do grypy. -zażartowała.

Elisha spojrzała na Vin'a po czym usmiechneła sie

No może i masz rację - uśmiechnął się słodko dalej siedząc na piasku wpatrując się w ocean - czuję się jakbyśmy byli w środku trójkąta bermudzkiego - powiedział odważnie

Jack powoli wstał, po czym otrząsnął się po paru godzinach snu... Zauważył, że Shannon wyszła z namiotu... Rozmyślał chwilę a następnie wstał i również wyszedł.

Vin odwzajemnił uśmiech nieznajomej dziewczyny i spojrzał w ocean.
- Chłodno trochę - powiedział sam do siebie i ponownie spojrzał na dziewczynę

Eli znowu spojrzała na chłopaka

-Może tak. -mruknęła cicho Jane. -Wiesz, powinniśmy porozmawiać z Lee jak się obudzi.

Vin uśmiechnął się do dziewczyny po czym wstał i powoli zaczął iść w jej kierunku.

O czym? - spytał - wiesz jeśli chcesz jej powiedzieć że jestem jej ojcem to uwierz...nie wiem czy to będzie najlepszy moment no ale jak chcesz - dodał szybko

Zawiał lekki wiatr a Elihe przeszedł dreszcz, potem spojrzała na chłopaka ktory idzie w jej kierunku i usmiechneła sie

-Lepszy nie nadejdzie, a odwlekanie tego jest bezsensowne. -splotła mocno swoje palce z palcami Sawyera. -Wiesz, dopiero teraz zauważyłam jak bardzo ona jest do ciebie podobna. Te cudowne dołeczki gdy się uśmiechacie. To spojrzenie.

Vin podszedł pod dziewczynę
- Mogę usiaść? - spytał patrząc na nią

Sawyer słuchał gdy Jane tak porównywała Lee do niego. Na moment odpłynął w marzeniach ale po chwili się ocknął. - no dobra...jesli chcesz to możemy z nią pogadać - uśmiechnął się

-Tak, prosze siadaj-powiedziała

Vin usiadł obok nieznajomej
- Vin - podał jej rękę na powitanie uśmiechając się delikatnie do nieznajomej dziewczyny

-Elisha-uscineła jego dłon i usmiechneła sie

Vin uśmiechnął się uściskając jej dłoń nie za mocno
- Masz delikatne dłonie...byłaś może aktorką, modelką czy piosenkarką? - spytał

-Aktorka-odparła

Lee obudził słaby pulsujący ból w lewym ramieniu. Ostrożnie usiadła lekko zdezorientowana. Rozejrzała się po namiocie, ale nie dostrzegła matki, więc go opuściła. Rozejrzała się po plaży i dostrzegła Jane leżącą na piasku obok przystojnego blondyna, którego poznała w dżungli.

Powoli ruszyła w ich stronę.

-Mamo? -odezwała się stając przy Jane.

- Miałem takie przeczucie - uśmiechnął się
- Piękny poranek - spojrzał na nią
- Skąd jestes? - spytał

-Z Paryza, a co do poranka to rzeczywiscie piekny - usmichneła sie

Jane usiadła na piasku, objęła Lee i posadziła ją sobie na kolanach.

-Jak się czujesz, kochanie? -zapytała z troską ostrożnie ją obejmując.

Vin spojrzał na nią nie mogąc znaleźć jakiegoś wspólnego tematu
- leciałaś tym samym samolotem? tzn czy ty też jesteś....no bo wcześniej Cię tu nie widziałem - spytał

-Trochę mnie boli. -powiedziała cicho opierając się o Jane i wpatrując w Sawyera.

Sawyer wpatrywał się w małą nie wiedząc za bardzo co ma powiedzieć. Uśmiechnął się do niej niepewnie - Sawyer jestem - podał jej rękę by się z nią przywitać