Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

- dasz rade - pocalowala go i bierze jakis czysty mokry material, namacza go woda i odkrywa koc.. powoli i delikatnie przemywa plecy Charliego..

Wielki ból który odczuwa Charlie jest prawie nie do zniesienia. Obie jego ręce się roztrzęsły a jego mina nie była za ciekawa. Charlie zamknął oczy cały czas mając zaciśnięte zęby.

- juz skarbie.. jeszcze troszke - szeptala zeby go pocieszyc i przemywala dalej -

Charlie nie mógł tego wytrzymać. Łzy same lały mu się po twarzy a żuchwa zaczęła mu się delikatnie poruszać. Jego oddech przyśpieszył i był nierówny. Leżał na ziemi nie mając większego wyboru.

Claire juz skonczyla i przykryla Charliego, widzac jego zacisniete usta, bierze nastepny kawalek materialu i przemywa mu twarz - juz dobrze.. byles bardzo dzielny.. a rany swietnie sie goja.. - szeptala

Charlie otworzył usta i zaczął głęboko oddychać. Spojrzał na Claire
-ja muszę odpocząć...przepraszam - powiedział i odwrócił głowę i po kilku sekundach zasnął. Ręce przestały mu się trząść i spokojnie zasnął.

Claire sie usmiechnela.. uspokojona gdy Charlie zasnal wyszla z namiotu i na chwile przed nim usiadla. Byla naprawde szczesliwa...

-Ja wierzę. -uśmiechnęła się szerzej.

-O co wam poszło z Shannon? -zapytała niepewnym głosem.

No bo księżniczka widzą to co się tu stało szybko przejęła przywództwo w obozie. Nie żebym miał coś przeciwko ale zaczęła to robić za bardzo....po prostu za bardzo sie tym chwaliła i zaczęła robić jakieś grupy czy cholera wie co. Wiesz to co się potem stało...no albo sie domyślasz albo nie....nie wiem tylko że jeśli wiesz to pewnie patrzysz na mnie teraz jak na skończonego dupka ale mnie to już nie rusza - powiedział spokojnie

-Patrzę na Ciebie i wiesz kogo widzę? -dotknęła ręką jego twarzy i zmusiła go by na nią spojrzał. -Widzę cudownego człowieka, który walczy z demonami przeszłości. A ja wierzę, że w końcu to On będzie zwycięzcą.

Sawyer spojrzał Jane głęboko w oczy - no ale niestety stało się to co się stało - powiedział spokojnie lekko rozbawiony w duszy tą sytuacją - mogła nie kusić losu - dodał

-Możemy już o tym nie rozmawiać? -poprosiła.

Jasne...mam teraz kupę wolnego czasu...nie mam zamiaru nic robić na tej wyspie...koniec tego dobrego Sawyera...już nikt nigdy nie będzie mi mówił co mam robić - uśmiechnął się i spojrzał Jane w oczy - no chyba że będzie to piękna kobieta z długimi czarnymi włosami - uśmiechnął się

-Koniec dobrego Sawyera... hmm... to kto teraz będzie? Książę z Bajki? Mój Książę? -uśmiechnęła się słodko.

Nie kochana...teraz będzie mroczny rycerz a dla Ciebie i tylko dla Ciebie ten zwyczajny człowiek - uśmiechnął się słodko - jesteś wyjątkowa więc ja będę dla Ciebie też wyjątkowy - pocałował ją w policzek

-Mroczny rycerz mówisz. -pocałowała go słodko w usta. -A mówiłam ci, że mrok jest bardzo mrrrrauuu?

No wiesz..kiedyś coś tam wspominałaś ale wiesz...zapomniałem chyba - uśmiechnął się odwzajemniając pocałunek - a co z Lee? - spytał

-Śpi jeszcze. Jack zdaje się, że dał jej też coś na sen. Ale powiedział, że szybko będzie z nią wszystko w porządku. -uśmiechnęła się z jakąś widoczną ulgą.

To dobrze - powiedział spokojnie - gorzej jest z nim - pokazał na namiot Claire gdzie leżał Charlie - Claire zajmuje się nim cały czas ale...no nie wiem czy to jej nie męczy

-Jack powiedział, że jego rany po spotkaniu z jednym miśkiem zagoiły się błyskawicznie. Charlie też pewnie niedługo stanie na nogi. Co do Claire to może powinnam zapytać się jej czy nie potrzebuje pomocy...

Ja nie chce z nią rozmawiać..sie do tego nie nadaje ostatnio - uśmiechnął się lekko - zresztą ona chyba nie wie ale...no Charlie chyba się w niej podkochuje - zrobił trochę zaskoczoną minę - nie wiem czy potrafi....czy może się tak zmienić by ktoś go pokochał - zaczął delikatnie obarczać Charliego

-Ktoś kiedyś powiedział, że miłość potrafi przenosić góry. -uśmiechnęła się melancholijnie. -Jeśli ją naprawdę kocha to się zmieni dla niej i dla jej synka.

Żeby chociaż przestał ćpać - powiedział nagle - no ale dobra co mnie to obchodzi...ja już przeniosłem jedne góry nie mam zamiaru przenosić następnych - spojrzał Jane głęboko w oczy uśmiechając się uroczo

Jane pochyliła się lekko i pocałowała go w usta wkładając w ten pocałunek całe swoje serce i miłość.

Sawyer odwzajemniał pocałunki. Delikatnie położył Jane na piasku i oboje zaczęli się namiętnie i gorąco całować. - to chyba za te góry - wymruczał między pocałunkami