Obozowisko na plaży (południe)

Kątem oka Jane zauważyła jakiś ruch. Lekko przekręciła głowę i zobaczyła przeciągającego się Sawyera. Taki rozespany wygląda jeszcze seksowniej pomyślała, szybko odwróciła wzrok i zaczęła poprawiać jeden z węzłów.

Claire podeszła do Jane i położyła na piasku posegregowane rzeczy.
Wygląda świetnie - pochwaliła namiot - Dzięki za pomoc.

-Nie ma sprawy. -uśmiechnęła się Jane. -I ja dziękuję za posegregowanie tych rzeczy z samolotu. Mogą tu na razie zostać? Jak będziesz widzieć doktora, to mu je przekaż, ok?

Dobrze. - zgodziła się Claire i uśmiechnęła szeroko. Mam nadzieję, że nie pomieszkam tu zbyt długo. Bez obrazy.

-Ja też jakoś nie mam ochoty na koczowanie na plaży. Marzę o moim łóżku i prysznicu. Wszędzie mam sól i piasek. Normalnie zwariować można.

Zaśmiała się.
Na dodatek nigdzie nie mogę znaleźć żadnej szczotki do włosów. Czy to nie dziwne? Zdawałoby się, że wszyscy podróżują z takimi rzeczami jak szczotki do włosów i grzebienie.

-Mam gdzieś szczotkę. Poczekaj sekundę. -Jane podbiegła do swoich rzeczy i zaczęła przeszukiwać torbę.
-Proszę - podała Claire szczotkę.

Zerknęła ukradkiem w stronę Sawyera.
-Niezły ma tyłeczek. -mruknęła cicho.

Dzięki - zawołała z radością i od razu zaczęła rozczesywać swoje długie, blond włosy.
Kto, Sawyer? - zapytała słysząc cichą uwagę Jane i podążając za jej wzrokiem.

Jane gwałtownie się zaczerwieniła.
-Noo, on. -wykrztusiła.

Nie martw się - uśmiechnęła się do niej porozumiewawczo. Nikomu nie powiem.

Sawyer powszedl do dziewczyn.
-Czesc dziewczyny - przywital sie. Spostrzegl rumieniec na twarzy Jane.
-Co jej sie stalo Smile

- spytal

Claire uśmiechnęła się do mężczyzny i potrząsnęła lekko głową.
Nic. Pomagała mi budować szałas. - wyjaśniła.

Sumienie wciaz gryzlo Boone'a... zawrocil ze swej sciezki wychodzac z dzungli ruszyl w kierunku koca, na ktorym wczesniej lezala Shannon opalajac sie. Boone mowil do siebie po cichu.. 'przepraszam Cie siostro, juz nie bede krzyczal'. Kiedy dotarl do koca, zobaczyl, ze siostry nie ma. Powiedzial do siebie.
- Przeciez niedawno tu byla.. hmm pewnie poszla po cos do dzungli. Posiedze tu i poczekam, naleza sie jej przeprosiny...

- I nie obudzilyscie mnie?! - spytal z wyrzutem - tez bym cos zrobil bo troche sie nudze

Spojrzała na niego zdziwiona.
Oberwałeś w głowę i chciałeś w pełnym słońcu budować mi namiot? - zapytała z pobłażliwym uśmiechem.

- No a jak. Jane, obiecalas mi wycieczke do dzungli. Mielismy poszukac Jacka. To kiedy idziemy, moze teraz? - zwrocil sie do Jane

Jak znajdziecie Jack'a, to możecie go do mnie podesłać - wtrąciła Claire i usiadła na piasku przed swoim nowym namiotem.

-Ok, może znajdziemy też coś do jedzenia.

-No to idziemy. Narazie Claire - odparl Jim i ruszyl do dzungli z Jane

Juliet schowała się w krzakach za plecami przystojnego bruneta który siedział na kocu... Narazie nie została zauważona i oby taka rzecz się nie zdarzyła... Miała nadzieje ze wymieni kilka imion czy nazwisk....

Boone, uslyszal jakies szelesty... obejrzal sie, lecz nie dostrzegl nic dziwnego... Poddenerwowany nieobecnoscia Shannon, postanowil popytac sie reszty rozbitkow, czy jej nie widzieli. Wstal, idac zblizal sie do pobliskich krzakow...

Juliet widząc zbliżającego się mężczyznę powinna się wycofac... Jednak pokusa zdobycia informacji była zbyt wielka... Schowała się za najbliżzym drzewem wpatrując się w człowieka który szedł w jej kierunku...

... Boone mijajac krzaki.. zauwazyl kleczaca kobiete. Miala wlosy w kolorze blond i sylwetka przypominala Jego siostre. Krzyknal:
- Shannon, to Ty ???

Juliet stojąc za drzewem spojrzała w oczy mężczyźnie... Wiedziała że ją zauważył... Dlatego zaczęła biec w głąb dzungli...

Gdyby się nie przewróciła... nie dogoniłby jej... Teraz patrzyła mu się w oczy i szukała czegoś w swojej kieszeni robiąc kilka kroków w tył...
-Nie jestem Twoją siostrą, Boone...