Niezbadana część wyspy [od 9 dnia]

Charlie zaczyna się szarpać. Nagle udaje mu się wyrwać jednak robi to z taką siłą że wpada w drzewo i zadrapuje sobie mocno lewy policzek. Chowa się za drzewem w krzakach.
-odejdź....co ty jesteś? - myślał i cały się trząsł ze strachu

sayid wbiega w jakies krzaki

dym uciekl sayid krzyczy
- Charliii!!!

Chmura po chwili wraca bo widzi ze Sayid sie nie schowal. Ciagnie go za noge i uderza nim o drzewo. Po takim uderzeniu stracil przytomnosc. Chmura zostawia cialo Sayida na ziemi, a sama pomyka przed siebie.

Sayid nie wiem co sie dzieje

Charlie wyszedł i zobaczył nieprzytomnego Sayid'a leżącego na ziemi. Nie zastanawiając się bierze go na barki i biegnie na plażę.

plaża

Goodwin zmierzał w kierunku Utopii.

Ogrodzenie

Charlie mocno załamany idzie przez dżunglę. Nagle znajduje na ziemi jakiś samolot a obok niego figurki Matki Boskiej. Bierze jedną do ręki
-nawet ty mi nie pomożesz - ze złości rzuca nią o kamień. Nagle widzi jak coś z niej wypadło Podchodzi i przygląda się temu.
-heroina - mówi sam do siebie i nagle bez żadnego zastanowienia wyciąga z plecaka małą tackę. Wysypuje trochę heroiny na nią i zaczyna ją "brać"

Claire caly czas idzie po sladach, nagle dochodzi do dziwnego miejsca. Na ziemi lezy jakis maly samolot - nie tylko my musielismy sie tu rozbic .. - pomyslala, dopiero po chwili spostrzegla Charliego, ktory siedzial na ziemi i cos robil. Postanowila podejsc blizej, teraz widzi jak Charlie pochylony nad stluczona figurka Matki Boskiej z ktorej wychodzily woreczki z heroina. Widzi co Charlie robi i jest przerazona. Robi pare krokow w tyl i nagle sie o cos potyka i lamie galaz.. prawie upada.

Charlie odwraca się szybko i widzi Claire. Łapie się jedną ręką za nos i stara się zasłonić to co robił.
-Claire - pociąga nosem mocnej
-Co ty tu robisz? - spytał a jego oczy wypełniły się strachem

Claire spojrzala na Charliego z nienawiscia - juz nic.. - powiedziala troche podlamana - to to sa te Twoje sekrety? ze cpasz? nawet tutaj? i Ty mowisz o drugiej szansie? o naszym przeznaczeniu ? - Claire zaczynala byc coraz bardziej wsciekla

-Claire spokojnie - powiedział już lekko pod działaniem narkotyku
-Claire to nie jest to co myślisz...ja nie ćpam tylko sprawdzam co to jest - starał się wytłumaczyć
-spokojnie przecież możemy to wytłumaczyć - zasłonił swoim ciałem to co leżało na ziemi wstał i zaczął iść w kierunku Claire

Claire robi pare krokow do tylu - masz sie do mnie nie zblizac... jestes zagrozeniem dla mojego dziecka - lapie sie za brzuch i go kurczowo przytula

-Claire proszę Cię nie oceniaj mnie po tym co widziałaś. Nie mogę Cię zostawić...potrzebujesz pomocy a ja chcę Ci ją dać - powiedział i stanął w miejscu
-widzisz stoję i się nie ruszam...nie jestem zagrożeniem dla dziecka...dla nikogo - tłumaczył się

- Charlie skoro nie przestales brac na tej wyspie to nigdy nie przestaniesz ... - powiedziala podlamana - a ja sie dziwilam czemu tak kiepsko wygladasz.. - zlosc coraz bardziej w niej zbierala - jak mam Ciebie nie oceniac po tym co widzialam ? - lzy naplynely jej do oczu

Charlie rozpędza się i kopie to co leżało na ziemi
-nie bo to się dla mnie nie liczy rozumiesz...potrafię nad sobą zapanować rozumiesz...nie muszę brać słyszysz... - mówił spanikowany i zrozpaczony
-proszę Cię nie zostawiaj mnie samego

- samego? .. chyba znalazles swoich prawdziwych przyjaciol - spojrzala na figurki Matki Boskiej - a ja nie bede narazala swojego dziecka.. i tak juz to zrobilam, zreszta nie wiesz co mowisz jestes nacpany! - krzyknela - jak mogles... - zaczela kiwac glowa na boki i ruszyla szybkim krokiem na plaze..

//plaza//

Charlie bardzo mocno zdenerwowany i zrozpaczony bierze kolejne figurki i zaczyna je rzucać w samolot. Heroina wysypuje się z nich. Sam jednak bierze swój plecak i dzie do bunkru.

//okolice bunkru

misio biega

Goodwin biegnie z postrzelonym ramieniem przez dżunglę. Gubi za sobą wiele krwi. Po kilku godzinach dociera niedaleko bunkra.

Okolice bunkra

Matt i Tom idą po śladach

Tom szedł z Mattem. Nie czuł się winny.

Tom, Good i Matt wracają do wioski

Charlie i Claire weszli na polanę gdzie leżał samolot a obok niego rozbite figurki. Charlie podszedł nieco bliżej i zaczął nerwowo ściskać swoje dłonie.
-bierzemy wszystko czy tylko te nierozbite - spytał widząc na ziemi torebki z heroiną po robitych figurkach

- wszystkie - powiedziala pewnie i pomagala mu zbierac. Gdy juz zebrali wszystkie usmiechnela sie. Widzac ze Charlie ma dosc niepewna mine podeszla do niego i zlapala go za reke - bedzie ok.. pomoge Ci - usmiecha sie slodko - idziemy - ruszyla przed siebie...

//klif//