Obozowisko na południowej plaży [od 29 dnia]

- hmmmmmm no to bede musiala sie nad tym gleboko zastanowic... - robi myslaca mine - nooo dooobrze, ale wracaj szybko -

- OK.- powiedział. Wstał Cos tam szykował, szykował, jakieś 10 minut. I po chwili przyniósł Claire piękne, soczyste i pokrojone owoce...- Proszę. Śniadanie do łóżka- powiedział podając jej i kładąc się obok niej z uśmiechem.

- mmmmmmmmmmmmmmmmmmm pycha - powiedziala biorac od niego owoce - jestes kochany wiesz? - usmiechnela sie i wziela kawalek mango chcac nakarmic Charliego przybliza do jego ust... -

- Dziekuję- odpowiada mając namyśli, że jest kochany. Otwiera usta, a Claire włożyła do jego buzi kawałek owaca- Dziekuję- odpowiada, dajacjej buziaka.

- prosze - mowi z usmiechem i je owoce dalej go karmiac, gdy juz jest najedzona kladzie sie znowu w lozku.

- Było dobre ?- spytał.

- bardzo dobre - usmiecha sie - o ktorej sie umowiles z Sawyerem? -

- Z samego rana. Wkurza mnie on.

- czemu? - zdziwila sie Claire - przeciez pomogl Ci przy zrobieniu lozeczka dla Aarona.. to mily facet.. -

- No tak, ale zmienił się. I to fest. Nie jest sobą. Ale może nie rozmawiajmy o nim, tylko korzystajmy z tego, że jeszcze z nim nie poszedłem- uśmiechnął się- Porozmawiajmy o czymś ciepłym, bo teraz mi jest zimno.- uśmeichnął sie.

Claire przyciaga do siebie Charliego zeby go mocno przytulic - w sumie masz racje ostatnio stal sie bardzo nerwowy.. ale jak Ty bys sie czul gdyby niedzwiedz zaatakowal Aarona ? -

- Nawet nie mów. Nie myślmy o takich rzeczach, ale napewno nie byłbym taki jak teraz- uśmiechnał się i zaczał ja całować. Namiętnie, czule i słodko Razz

- i tak jestes moim bohaterem.. dzieki Tobie Lee zyje - wtula sie w niego mocniej i caluje namietnie

Charlie kładzie swoje dłonie na jej policzkach i całuje ją jeszcze mocniej, po chwili jedna ręka dotyka policzka, a druga głaszcz Claire po plecach. Charlie dalej całuje Claire.

Claire odwzajemnia jego pocalunki, wtulajac sie w niego jeszcze mocniej. Dziwila sie ze tutaj.. na tej wyspie znajdzie swoja milosc, ktora bedzie potrafila w pelni ja zaakceptowac. Zaakceptowac jej osobowosc oraz maciezynstwo. Uklada glowe na prowizorycznej poduszce i wpatruje sie w oczy Charliego...

Desmond poszedł powiedzieć coś Jane

===>szpital polowy

i wrócił kierując się do bunkra

===> okolice bunkra

Sawyer wyszedł z namiotu trzymając się jedną ręką za płuco. - Jaaacckkk !!! - krzyknął

-Myślisz, że te wrzaski coś dadzą. Że ktoś przyleci bo tego sobie życzysz? -otuliła się bluzą, ale nadal się trzęsła jak osika.

No Ty przyleciałaś - powiedział - nie potrafisz się ode mnie odczepić? - spytał - zostaw mnie w spokoju do jasnej cholery..nie potrzebuje niańki - krzyknął w jej kierunku

Łzy zaczęły spływać po twarzy Jane. Przycisnęła dłoń do klatki piersiowej czując w niej ogromny ból.

-Twoja wola. -szepnęła tak cicho, że nie była pewna czy ją usłyszał.

Odwróciła się i poszła do Rose. Szepnęła jej, żeby zaopiekowała się Lee, bo musi się przejść. Wzięła z namiotu plecak. Dała całusa śpiącej Lee i poszła do bunkra.

//okolice bunkra

Dobra przynajmniej trochę spokoju - powiedział wkurzony - walić to - wszedł z powrotem do

//szpital polowy

Jack czuje sie jakby przez chwile nie mogl kontrolowac swoich ruchow, jakby ktos nim zawladnal Razz

Caluje Shannon lekko w policzek

- mmmmm a to za co? - zapytala z usmiechem

- A tak bez powodu- rzucil wesolo

Shannon sie rozesmiala i dala mu tez buziaka w policzek.