Obozowisko na południowej plaży [od 29 dnia]

- Jestes dość mądra , pomożesz mi wyciągnąć od niej wiadomości - powiedział

- ja?? .. zupelnie sie na tym nie znam.. - powiedziala spogladajac co chwile na Desa - ja jedynie moge jej pomalowac paznokcie - stwierdzila troche zaskoczona propozycja Desmonda

- musisz mi pomóc prosze - złapał ją za rękę - proszę

- ale.. - spojrzala na niego i na jego reke - .. ok moge sprobowac.. ale nie wiem z jakim skutkiem.. nie spodziewaj sie zbyt wiele.. - powiedziala i spojrzala w horyzont

- dziękuje - pocałował ją w ta rękę - dziękuję jeszcze raz

- nie ma sprawy - odpowiedziala z lekkim usmiechem - a mozesz mi powiedziec mniej wiecej co Tobie mowila ? - zainteresowala sie osoba Oriany

- nic po prostu nic jak by się nic nie stało przez nią wywołem awarie systemu
-

- no ale zyjemy wszyscy.. moze ona ma racje ? moze wcale nie trzeba tego wpisywac? -

- powiem ci coś kiedy się u rozbiliście ? - spytał

- dokladnie nie wiem... ok 30 dni temu? - weszle po kostki do wody i zaczela sie bawic stopa w mokrym piasku - a czemu pytasz? -

- bo to ja przez awarie systemu rozbiłem wasz samolot oczywiście nie chciałem ale wiem ze w Łabędziu jest wielki magnez i go trzeba rozładowywać

- to znaczy ze, spowodowales katastrofe lotnicza.. i pech chcial ze akurat na nas trafilo ? - spojrzala troszke zdenerwowana, polozyla reke na swojej talii

- nigdy by do tego nie doszło gdyby nie Kevin - powiedział

- a kto to jest Kevin? - zdziwila sie - tez byl z Toba w bunkrze? -

- Stary operator Łabędzia -

- to wszystko jest dosc skomplikowane.. aha i ten koles, po rozbiciu Twojego statku znalazl Ciebie na plazy i zaprowadzil do bunkra w ktorym spedziles 3 lata... to w takim razie gdzie jest Kevin? -

- Nie zyje .... zabiłem go - powiedział

Shannon spojrzala przerazona na Desmonda i zrobila krok w tyl - dlaczego? - zapytala i zacisnela piesci wbijajac sobie niegroznie paznokcie w wewnetrzna strone dloni, zupelnie nie spodziewala sie takiego czynu po Desmondzie ale starala sie nie oceniac tego zbyt pochopnie.

- Oszukał mnie , chciał uciec z wyspy i mnie zostawic samego jego smierci tez nie chciałem podczas szarpaniny skręcił kark -wyznał

Shannon spoglada na Desmonda smutnym wzrokiem i nie wie co powiedziec - ah.... widac ze tez mu sie tutaj nie spodobalo.. a nie mowil Tobie kto go tu sprowadzil? - zaczela rozmyslac zeby nie wyobrazac sobie Desmonda i jego szarpaniny z Kevinem

- Radzinsky czy jakoś tak się nazywał w łabędziu popełnił samobójstwo , nie wiem kim był nie wiem kim ja jestem - powiedział ze smutkiem

- co Ty tez mowisz.. jestes jednym z nas, tyle ze jestes tu o wiele dluzej.. - odpowiedziala starajac sie jakos go pocieszyc - a nie probowales sie przez ten komputer z kims skontaktowac?

- nie w łabedziu nie wolno było się skontaktować z kim poza bunkrem - powiedział

- rozumiem... ehh musi byc jakas droga ucieczki stad - powiedziala - ale ok, moze Oriana powie skad sie tu wziela.. ale skoro przyszla z Jane to watpie ze jest od innych, przeciez nie przyprowadzila by do nas kogos niezaufanego -

powiedziała mi skąd się wzięła - powiedział i położył się na piasku łzy same mu napływały do oczu - czemu moje życie ja takie statyczne -