Obozowisko na południowej plaży [od 29 dnia]

- osz Ty!! - krzyczala rozesmiana - teraz juz naprawde obiecuje!! -

- Nie ma tak.- powiedział i łaskotał ją dalej.

- oj Charlie prosze... zrobie co zchcesz juz naprawde nie moge - mowila smiejac sie

- Przykro mi. Nie dam się wrobić- uśmiechnął się, dalej ją łaskocząc.

Claire nagle chwycila reke Charliego i ja delikatnie przygryzla - jezeli mnie nie puscisz ugryze mocniej! - krzyknela rozbawiona

Charlie dalej ją łaskotał...- Nie zrobisz tego.- powiedział usmiechając się

Claire przygryza mocniej reke Charliego - jestes pewien?? -

- Dobra, dobra. Przestane- powiedział uśmiechając się i przestał ją łaskotać.

- uuuuffff - powiedziala lezac nadal na piasku -

Charlie się tylko uśmiechnął i lekko pocałował ją w usta.- Fajnie tak, co ?- zaapytał z uśmiechem.

- tak sie powyglubiac?? anooooo - powiedziala ze slodkim usmiechem

Charlie nagle spojrzał na swoją koszulkę.....- Nosz kurde....- była cała w maśle orzechowym.

Claire sie rozesmiala - ups... teraz zostaniesz moim orzechowym miskiem - wybuchnela smiechem

- Mmmmm. Dobrze, że lubisz masło orzechowe- uśmiechnął się.- Chyba musze sie przebrać.

- ok, daj ta koszulke przepiore Ci w morzu - powiedziala z usmiechem

- Nie. Nie trudź się. Sam to zrobię- uśmiechnął się- Nie będę Cię zamęczał i nie zdejmę koszulki na plaży- wystawił jej język

Claire sie rozesmiala - Charlie nie badz dzieckiem.. zreszta faceci nie umieja prac - zasmiala sie

- Ja sobie poradzę. Możesz być spokojna- uśmiechnął się i dał jej buziaka.

- ehhh ook - odwzajemnila buziaka - to tutaj poczekam... niedlugo stwierdze ze jestem bezuzyteczna.. -

- Pchi. Później se wypiore. Teraz wole być z Tobą- uśmiechnął się- Ale musze iść do namiotu się przebrać.

- wpierz teraz skarbie bo potem zapomnisz - powiedziala troskliwie patrzac sie na Charliego

- No dobra.- powiedział. Poszedł do namiotu i ubrał inną bluzkę, a tamtą poszedł prać....

Claire ulozyla sie na piasku tak zeby widziec jak Charlie pierze.

Charlie prał, prał i prał, aż wkońcu wyprał... Powiesza gdzieś na gałęzi niedaleko namiotu i podchodzi do Claire z mokrymi rękami, dotykając jej policzków, potem czoła. Woda była, taka zimnawa.

- aaa!! ziiimne - wypiszczala Claire - Charlie wariacie!! -