Obozowisko na południowej plaży [od 15/16 dnia]

- Jacka to wiem ze porwali.. ale Jane Sawyer? Shannon?! ... - szepnela - powiem Ci ok? ale ... - spojrzala jej w oczy - moge Ci zaufac? -

- Kiedy miałam niespełna osiemnaście lat, Diane Tiverton z zimną krwią, na moim ślubie, zabiła mojego narzeczonego... A ja wiem, że oni mają kontakt ze światem zewnętrznym... Muszę się tam dostać, po prostu muszę, rozumiesz? - Powiedziała nie bez determinacji

Charlie uśmichnął się do Claire i postanowił się nie wtrącać. Uśmiechnął się patrząc na łóżeczko a po chwili spojrzał na siebie.
-jak ja wyglądam - zamartwiał się w myślach

Claire wytrzeszczyla oczy na Stelle - ah.. - nie wiedziala co powiedziec - przykro mi.. niestety nie znam do nich drogi.. uwolnila mnie jakas dziewczyna, Alex -

- Alex!? - Stella popatrzyła w ziemię
Zapomniałam o tej lizusce
- To nic... popytam Shannon albo Jane... Tylko im coś dali, bo nic nie pamiętają - powiedziała zrezygnowana i znikła gdzieś w dżungli

Claire odprowadzila wzrokiem Stelle.. - chyba powinnam powiedziec o tym Charliemu.. - pomyslala i poszla do namiotu. Gdy juz tam byla usiadla na kocu obok Charliego i siedziala w ciszy.

Vin wraz z Elish'ia weszli do obozu.
- Dobra poczekaj pójdę po Emily - uśmiechnął się i podszedł pod Emily
- Możemy iść? - spytał kucając przed nią

-Ojej, zaspałam, przepraszam- powiedziała - tak oczywiście, daj mi minutkę dobrze?? - zapytała chłopaka.

Vin uśmiechnął się
- masz nawet dwie - powiedział uśmiechnięty patrząc na dziewczynę

- heh dzieki... to gdzie mam przyjść??- spytała

Vin uśmiechnął się
- Nie no spoko poczekam - powiedział patrząc na nią

-ok... możemy iść.. idzie ktoś jeszcze z nami ?? - zapytała Vina Emily.

- No właśnie chyba jeszcze ta dziewczyna - pokazała na Elish'ie
- No jednak przydałby się nam jeszcze jakiś facet...może Jack? - zaproponował

-możemy jeszcze popytać paru osób.. chociaż wiesz... Jack jest chyba zajęty tą blondynką - powiedziała i uśmiechnęła się promiennie do niego.

Eli podeszła do Shannon i Jacka
-Przepraszam ze wam przerywam.Shannon mozemy porozmawiac to wazne-widac było ze Elisha jest smutna

Shannon odrywa sie od Jacka i patrzy na Eli, widzac po jej minie ze to musi byc naprawde cos powaznego, wspominajac czasy kiedy byly przyjaciolkami, Shannon pamietala ze Eli rzadko sie smucila - ook.. juz - patrzy w oczy Jackowi i mowi - kochanie pozwol ze udam sie na male plotki - usmiecha sie do niego i daje mu buziaka.. poczym skaczac na jednej nodze "idzie" z Eli w miejsce naslonecznione.. wziela z soba balsam. Shannon siada ostroznie na piasku i czeka az Eli zrobi to samo.

Elisha usiadła obok Shannon
-Shannon, bo widzisz ja umieram- po policzku dziewczyny spłyneła łza.Eli juz po tych słowach nie mogła sie uspokoic

Shannon spojrzala na Eli przerazona.. - jak to? .. przeciez.. no ale? co sie stalo? - byla w totalnym szoku, objela dziewczyne ramieniem i ja przytulila - jak to mozliwe... ? -

-Mam raka i został mi tydzien-Eli wtuliła sie w Shannon

- tydzien?! .. nie no to nie mozliwe... Eli bylas u lekarza? on Ci tak powiedzial? - Shannon caly czas tulila przyjaciolke - nie ja w to nie wierze.. moze niech Ciebie Jack zbada.. - zaczyna histeryzowac

-O mojej chorobie dowiedziałam sie krotko przed lotem-powiedziała i nie mogła powstrzymac łez-Sahannon mi juz nic nie pomoze.Mam jedna prosbe, jak bede umierac to badz przy mnie

Shannon nie poddawala sie - Eli ta wyspa ma jakies dziwne wlasciwosci.. po ktorych szybko goja sie rany.. moze i Ciebie to uleczy.. - tuli ja i glaszcze ja po przedramieniu - przeciez nie mozesz umrzec... - powiedziala zrozpaczona - jestes taka mloda... powiedz mi - spojrzala jej w oczy - to dlatego sie rozstaliscie ? -

-Tak, nie chciałam aby...aby patrzył jak umieram.Powiedziałam ze go zdradziłam chociaz nigdy tak nie było-Eli spusciła głowe.-Nie wygram z ta choroba, to mnie przerasta-Elishe przeszedł dreszcz

Shannon posmutniala - ehhh... to piekne ale powinnas mu powiedziec prawde... musimy sie stad wydostac Eli musi byc jakis sposob zeby Ciebie uratowac.. - lapie za ja reke i trzyma - tylko kiedy nas stad uratuja... - spuscila wzrok..

-Cześć Shannon nie przeszkadzam? - uśmiechnął się.