Obóz Rousseau

- Tak, gdzie jesteś? - zapytał, patrząc w dół.
Zorientował się że Shannon musi też musi być w jakiejś pułapce.
- Gdzie DOKŁADNIE jesteś? Nie widzę cię! - Krzyknął.

- nie wiem gdzie jestem - zaczela panikowac i palakac - w jakims dole - wyjakala przez lzy

- Zaraz, widziałem, że ktoś cię ciągnął - powiedział - Gdzie jest jakieś wejście?

poszukaj na ziemi Charlie musi gdzies tam byc, jest przykryte galeziami... pomoz mi prosze...- powiedziala

Charlie zaczął obmacywać ziemię rękami.
- Zaraz, gdzieś to musi być. - natrafił na gruby sznur przyczepiony do jakiejś deski.
- Mam - krzyknął.
Pociągnął z całej siły, wreszcie odciągnął całą klapę.
- Jestem!

Charliemu ukazuje sie Shannon przywiazana do krzesla.
Shannon patrzy w gore i dostrzega Charliego, z radosci prawie skacze z krzeslem
- uwolnij mnie szybko musisz tylko przeciac wiezy, szybko... poki jeszcze nie wrocila...- powiedziala ponaglajac Charliego

Charlie wyciąga nożyczyki i usiłuje przeciąć więzy.
- Kto to była ta kobieta? -zapytał.

- nie mam pojecia, nic mi nie powiedziala o sobie tylko zadawala jakies dziwne pytania.... nie wiesz czy na plazy jest jakis Alex?? - zapytala patrzac niepewnie jak Charlie proboje przeciaz wiezy

- Nie, Alex, na pewno nie - kiedy nie udało musię rozciąć węzły, próbował poszukać czegoś innego. Rozglądnął się ale nie dostrzegł niczego co mogło by się przydać.

Shannon widzac ze Charlie sie rozglada, przypomniala sobie jak Dannielle chowala cos do stolika. Wstala z krzesla i otworzyla szuflade, byla tam pozytywka i mapy. Shannon biorac mapy spostrzega bron. - Charlie... moze nam sie przyda - powiedziala wskazujac w kierunku broni

- Racja - zgodził się Charlie - Chodź uciekamy!

- Nigdzie nie idziecie! - krzykneła, celując do nich z broni - tamta jest nienaładowana, powiedziała zbliżając sę szybko, po czym (tak po prostu) Uderzyła Charliego w głowe strzelba. Chwile szamotała sę z Shannon, ale szubko zdołała ją opanować i przywiązać. Zakneblowała jej usta i zarzuciła jej na głowe worek, potem zacieśniła więzy. Charliego zawlekła do innego pomieszczenia i zrobiła z nim to samo...

- Wypuść MNIEEE!!! - krzyczał Charlie ale nie zdołał już wykrztusić żadnego słowa, bo Danniele zakneblowała mu usta.

-blleblfeslbblblblbablblbll - probowala krzyczec Shannon lecz utrudnialy jej to zakneblowane usta, cala trzesla sie ze strachu

Danielle podeszła do chłopaka - Co zrobiliście z moim dzieckiem!? Co zrobiliście z Alexandrą??

- Cuoo - wykrztusił Charlie - Powul mi djąc to swinsto!! - krzyczał.

Danielle rozwiązała mu to, czym miał zakneblowane usta - CO ZROBILIŚCIE Z ALEX?? CO Z NIĄ ZROBILIŚCIE?? - krzyczała

Shannon korzystajac z okazji ze Dannielle jest w innym pomieszczeniu, zaczyna pocierac sznurek ktorym ma zwiazane rece o jakis pret za plecami... - jest nadzieja ze stad sie wydostane - szepnedla do siebie - coraz bardziej mi tu duszno - dodala powoli panikujac...

Danielle wróciła do Shannon - Nie wierć się! - krzyknęła, po czym uderzyła ją tyłem strzelby. Potem związała ją mocniej

Shannon pisknela z bolu... czuje ze zbiera jej sie na lzy... stara sie spokojnie oddychac..

- Ej, dzikusko - zawował Charlie, jakby chciał rozzłościć Danniele - kto to jest Alex?

Charlie rozgląda się za jakimś przedmiotem.
- Shannon, jesteś tam?

Danielle podeszła do Charliego - Dobrze wiesz, kto to jest Alex... - uśmiechneła się ironicznie i zacisneła wiezy i zakneblowała mu usta (porządnie). Podeszła do nieprzytomnej Shannon nic nie wie... i wywlekła ją na zewnatrz, daleko od jej obozu. Pozostawiła ją samej sobie (związaną) i wróciła do obozu. Usiadła naprzeciwko charliego i przewracała w rękach ostry nóż...

Jane szła wzdłuż śladów wolno i ostrożnie. Nagle, zupełnie niespodziewanie przystanęła.

- Co sie stalo? Slady sie skonczyly? - spytal Sawyer