Obóz rozbitków

Eli zerwała sie ze snu przez koszmar.
-O cholera jak zimno-mrukneła i zarzuciła na siebie bluze

rownina ->

Tom dotarl do obozu. Wszedl do swojego szalasu. Tam wyciagnal z kryjowki metalowa skrzynke. Byla zamknieta na klodke. Wyciagnal klucz, ktory mial zawieszony na lancuszku na karku. Otworzyl skrzynke. Z tamtad wyciagnal paczke amunicji. Bylo w niej jeszcze 20 pociskow.., Cholera, juz niewiele zostalo... musze cos zrobic aby zwiekszyc ta ilosc, moze w tych bunkrach o ktorych mowil Hugo cos znajde.. pomyslal, poczym wyciagnal 10 naboi i zamknal skrzynie. Wyszedl z szalasu.
- Jestem gotow... - powiedzial ponurym glosem przeladowujac przy tym bron.

Poszedl po Huga. Obudzil go.
- Idziemy do twojego obozu, tylko ja i ty. - powiedzial stanowczym glosem.

- Spokojnie, stary, pali sie? Czemu tak nagle postanowiles tam isc? - zapytal Hugo.

- Chce poznac jak najszybciej prawde, o co chodzi z bunkrami, komputerem i innymi rzeczami o ktorych mowiles. Poza tym mam nadzieje, ze przyokazji dowiem sie wiecej o sytuacji innych rozbitkow. No i moze zaopatrzymy sie u ciebie w cos ciekawego. - odpowiedzial patrzac na Huga z gory.

- Okej, okej. To chodzmy. - powiedzial i podniosl sie z ziemi. Reke mial nadal na temblaku. Wyszli przed szalas.
- No to chodzmy.. tylko, ze.. w ktora strone? - spytal rozgladajac sie dookola.

- Tamtedy. - odparl wskazujac reka poludnie.
- Mowiles, ze mieszkacie na poludniu, tam tez sie ono znajduje. Chodzmy. - dodal poczym ruszyli w droge.

-> rownina

Hugo podarzal za Thomasem.

-> Rownina

John obudzil sie znow pozno po poludniu. Wyszedl przed szalas. Zauwazyl, ze nie ma w obozie Thomasa oraz... Huga. Cholera, gdzie oni moga byc.. zastanawial sie. Dostrzegl Elishe lezaca pod drzewem i spiaca. Usmiechnal sie sam do siebie. Podszedl do paleniska. Stal tam garnek z zimnym gulaszem. Hmm... moze to podgrzac, ale czy to nadaje sie jeszcze do jedzenia?. Podszedl blizej i powachal. Smierdzialo ochydnie. Przez te wysokie temperatury panujace na wyspie wszystko szybko sie psulo. Jedynym ratunkiem dla zywnosci byla ich prowizoryczna lodowka, czyli gleboki dol w jednym z szalasow dodatkowo przykryty liscmi. Bylo tam dosc chlodno i mieso ani inne rzeczy szybko sie nie psuly.

John usiadl pod jedna palma, chwycil za swoja gitare i zaczal grac.

skala ->

Olgierd dotarl do obozu. Zauwazyl brak Thomasa. Podszedl do Johna.
- Wiesz gdzie jest Tom? Mam do niego sprawe.. - zapytal.

Eli obudziła sie.Rozejrzała i zobaczyła John'a oraz Olgierda.Usmiechneła sie do niech i poszła nad strumyk
//strumyk