FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Vin Diesel - Retrospekcja Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Vin Diesel
Wyspiarz


Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:09, 05 Maj 2007 Powrót do góry

16 kwiecień 1986 - Los Angeles

Matka siedzi zapłakana przy stole. Młody Vin wpadł do domu krzycząc
-Mamo, mamo biegnę do kolegi!
-Do jakiego? Po co -mówiła przez łzy
-Do Matta będziemy się ścigać
Matka uznała to za kolejny wybryk Vin-a i żeby mieć święty spokój powiedziała.
-Idź tylko wróć na obiad.
-Mamo ale dlaczego płaczesz?
Matka była zawsze szczera ze swoim dzieckiem
-Synku jestem chora. Może mnie uratować tylko operacja która jest bardzo kosztowna.
-Czy ty umrzesz? - spytał młody Vin
-Lekarze dają mi 8-12 lat życia jednak jest to dla mnie wilki szok.
Po tych słowach Vin wybiegł z domu do kolegi.

[U Kolegi]
-No jesteś wreszcie. Już myśleliśmy że nie przyjdziesz. Co cię zatrzymało?
-Moja mama jest chora i potrzebuje pieniędzy na leczenie.
-Przykra sprawa. No dobra wskakuj do samochodu.
Vin szedł do auta i pojechali na opuszczone lotnisko.

[Na lotnisku]
-Widzisz...to tutaj.
Powiedział Matt gdy byli już na miejscu.
-Ale odjazd - krzyknął Vin - ile tutaj samochodów
-Tam mały...ścigamy się tutaj bo to lotnisko jest opuszczone.
-Łał ale czad. Mogę się też ścigać?
-Hehe nie ni przecież nie masz samochodu a co najważniejsze jesteś jeszcze za młody.
-No a mogę jechać z tobą? Proszę, proszę, proszę.
-Eeeechh no dobra. Wskakuj bo mam pierwszy wyścig więc mogę cię raz przewieść
-Hura - krzyknął z radości młody Vin

[Na linii Startu]
-Dobra młody...pasy zapięte?
-Tak jest - powiedział ucieszony Vin
-W takim razie trzymaj się mocno.

3...2...1....START

[Na Mecie]
-No i jak ci się podobało?
-Byłe extra...jeszcze raz, jeszcze raz!
-Hehe nie. Na dziś ci wystarczy. Odwiozę cię do domu.

[W domu]
-Więc mówię ci. Jak kiedyś dorośniesz zaczniesz jeździć jak ja. Dobra młody trzymaj się
-Nom nara. Spotkamy się na pewno - krzyknął Vin po czym pobiegł do domu na obiad.
-No jesteś wreszcie -powiedziała mama
-Mamo, mamo kiedyś będę się ścigał
-Na pewno synku - pogłaskała go po głowie po czym powiedziała -Smacznego synku
-Vin nie mógł zapomnieć co go spotkało w tym dniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vin Diesel
Wyspiarz


Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:28, 06 Maj 2007 Powrót do góry

20 czerwiec 1994 Massachusetts

[Dom]
-No to już dziś - powiedział zdenerwowany Vin
-No cóż...nie musisz tego robić jeśli nie chcesz.
W podświadomości Vin-a tkwiło cały czas to że jego matka potrzebuje pieniędzy na leczenie.
-Dobra ja idę na śniadanie. Spotkamy się wieczorem przy tej alejce co wczoraj
-No dobra. Tylko do tej pory uważaj na siebie - powiedział Matt
Vin wyszedł z pokoju po czym spojrzał na na boki. Po chwili zobaczył na zegarek
-Kurde dopiero 6:30.
Po tym Vin wyszedł na dwór. Zobaczył swój samochód który nie był bardzo dobry.
Image
-Dziś jest nasz wielki dzień - powiedział po czym poklepał auto po dachu. Wsiadł do niego i pojechał na miasto.

[Miasto]
Vin podjechał do jakiejś restauracji. Wysiadł z samochodu i wszedł do środka. Wewnątrz zobaczył 3 osoby. Usiadł przy stole i zamówił sobie śniadanie. Gdy już je dostał zauważył że jedna z tych osób się na niego patrzy. Vin nie zwracając na niego uwagi zjadł śniadanie. Gdy zaczął wstawać pewien facet podszedł do niego. Ten mężczyzna miał około 45-50 lat siwa broda.
-Usiądź jeszcze na chwilkę proszę - powiedział nieznajomy
Vin posłuchał starszej osoby i usiadł po czym spytał
-No słucham czego chcesz?
-Ten niebieski wóz przed restauracją jest twój?
-Jeśli tak?
-Musisz wiedzieć że to co dziś będziesz robił nie będzie łatwe. Wiem że będziesz się dziś ścigał tą oto drogą - pokazał za oknem
-No gdybym nawet to robił to co ci do tego co? - powiedział trochę niemiło
-Widzisz tego faceta przy barze co? To mistrz tych rajdów. Ma on jeden z najlepszych samochodów jakie kiedykolwiek widziałem.
-Uważasz że nie dam mu rady?
-Nie uważam. Ja to wiem. Widzę że chyba dopiero zaczynasz w tym siedzieć i chyba nie znasz się na tym za bardzo.
-Skąd możesz to wiedzieć? A co jeśli wygram?
-Wiem to po twoim zachowaniu. A co do twojej wygranej to raczej bym się nie łudził.
Po czym nieznajoma osoba opuściła restaurację a Vin zaczął się patrzeć na tego faceta przy barze. Ten jednak go zauważył. Vin spuścił wzrok w stół a ten facet spod baru zaczął podchodzić pod niego. Po chwili stanął nad nim i powiedział
-Mogę się przysiąść?
-Siadaj. Chcesz czegoś - powiedział lekko zdenerwowany.
-Widziałem że zamieniłeś sobie kilka zdań z Sancho...nie wierz we wszystko co mówi.
-A skąd wiesz co mi powiedział?
-Wiem...bo mi kilkanaście lat temu mówił to samo. Jestem Jan
-Vin. Słyszałem że jesteś mistrzem w pewnej dyscyplinie.
-Powiedzmy że jesteś dość dobry. Mistrz to trochę za wielkie słowo. Jednak fakt jestem w tym dość dobry.
Vin spojrzał na dziwny sygnet Jana.
-Ciekawe prawda? Pewnie myślisz co to jest -powiedział Jan
-No fakt...ładny jest.
-To sygnet przynależności do pewnego klubu -powiedział tajemniczo Jan
-Jakiego klubu?
-Słyszałeś kiedyś o "Orłach Dróg"?
Vin szybko przypomniał sobie ten gang. Jedni z najlepszych kierowców.
-Tak słyszałem.
-No widzisz...jestem ich liderem.Ciągle rywalizujemy z 4 innymi gangami o najlepszych ludzi.
-Nie rozumiem?
-Widzisz...dzisiejszy wyścig jest tylko po to by zobaczyć jak się spisują nowe twarze. Potem składa się takim osobom ofertę o dołączenie do jakiegoś gangu.
Oczy Vin-a rozbłysły po czym spytał ciekawie
-Czyli gdy wystąpię to wtedy już będę mógł dołączyć do kogoś?
-Hahaha chyba żartujesz. Jest 10 wyścigów ponieważ jest trochę kandydatów. Jeśli przejedziesz do półfinałów albo do ćwierćfinałów możesz być pewny tego że ktoś się tobą zainteresuje. A teraz bywaj Vin. Spotkamy się na starcie
Jan uśmiechnął się po czym wyszedł. Vin spojrzał na zegarek.
-Kurde już 14:20 miałem jeszcze skoczyć do mechanika.
Vin zostawił na stole kasę po czym szybko wyskoczył z lokalu i udał się do mechanika.

[Mechanik]
Greg czekał z niecierpliwością na Vin-a. Gdy ten wysiadł z samochodu powiedział.
-Miło że się dziś zjawiłeś.. -powiedział oburzony
-Spokojnie. Dasz rade.
-Gdzieś ty się podziewał?
-Byłem na dłuższym spotkaniu z pewną osobą.
-Pewnie ty sobie ucinasz pogawędki a tutejszy mistrz myślisz że co dziś będzie robił?
-Rozmawiałem z nim. Powiedział że dzisiejszy wyścig to takie eliminacje. Kto załapie się do półfinałów będzie mógł dołączyć do różnych gangów.
-Rozmawiałeś z Janem? - spytał zdziwiony
-Tak. Rozmawialiśmy sobie kilka....godzin?
-Chłopie wiesz jaka to dla mnie szansa? Jeśli dojdziesz do finału stanę się uznanym mechanikiem. Dobra biorę się do roboty. Nie przeszkadzaj mi. Idź na kawę - zażartował po czym wziął się do roboty.

[Dom]
Vin wszedł do domu. Przy stole spotkał Matt-a. Matt gdy go zauważył spytał
-Wszystko ok? Wyglądasz tak jakoś dziwnie?
-Wszystko gra. Muszę się trochę odświeżyć. Wezmę prysznic.
-No dobra. Tylko się nie spóźnij na swój pierwszy wyścig.
Vin poszedł pod prysznic. Gdy już się odświeżył wyszedł po czym udał się do swego pokoju. Usiadł przed oknem i zaczął się modlić
Boże wiesz że nie robię tego dla siebie. Wiesz że gdy bym to wygrał moja mama ma szansę na przeżycie. Jeśli tylko szanujesz moje szczęście a jaj życie daj mi szansę. Wiem że to jest nie legalne że tego się nie powinno robić ale to jedyny sposób. Wiem że będziesz siedział ze mną w tym samochodzie...wiem to
Po chwili wziął ubrał na szyję krzyżyk. Wyszedł z domu i poszedł do alejki w której umówił się z Matt-em

[Alejka]
Matt czekał na Vin-a.
-Wsiadaj. Jedziemy - powiedział Matt
-No chyba już czas...jestem ciekaw czy Greg się wyrobi?
-Jasne. On jest strasznie stuknięty jeśli chodzi o samochody. Spokojna głowa zdąży.

[Ulica]
-No to jesteśmy! Wiem że teraz to będzie się ciężko dogadać! Słuchaj! Twoje szanse są takie. Startujesz w 2 wyścigu. Jeśli go wygrasz automatycznie przechodzisz dalej i jedziesz potem w wyścigu 5. Jeśli wygrasz w 5 to potem już automatycznie ćwierćfinał! Potem musisz zdać się tylko na siebie i swój wóz!
-No dobra...a jeśli dojdę do finału?
-Do finału dojdzie 2 nowe osoby i 2 najlepsi jeźdźcy którzy są najlepszymi o jakich kiedykolwiek słyszałeś.
-Dobra! Kurde muszę znaleźć Greg-a
W tym samym momencie Greg zajechał obok Mtt-a
-Chyba to on cię znalazł - zażartował Matt
-No co jest Vin...jedziesz czy nie? - powiedział Greg uśmiechając się.

WYŚCIG NR.2
-No Vin to jest twój wyścig. Wiesz że jeśli wygrasz to jest szansa na to że będziesz znacznie dalej. Dobra powodzenia. - powiedział Greg
Vin siedział w swoim samochodzie zestresowany. Był to jego pierwszy wyścig w życiu w którym startuje oficjalnie.
3...2...1...START

Vin ruszył bardzo źle. Już na starcie został na 3 miejscu. Jednak jego wóz był bardzo dobry. Kilkaset metrów przed metą wyprzedził wszystkich.
-Udało ci się Vin - skakał obok niego z radości Greg
Vin siedział i nie wierzył własnym oczom. Jednak wiedział że to co zrobił było bardzo przyjemne.
-Słuchaj Vin. Następnym razem przy starcie popuść lekko sprzęgło...twój wóz będzie wtedy na szarpaniu i gdy będzie start jak szybko spuść to masz zapewnione zwycieśtwo już na starcie.
-No dobra...ale teraz mam chwilkę przerwy.

WYŚCIG NR.5
-Pamiętaj co ci mówiłem. Dasz radę.
Vin lekko popuścił sprzęgło...czół jakby nie mógł opanować wozu...choć ten stał na starcie.
3..2..1...START

Szybki start Vin-a. Bardzo szybko znalazł się na prowadzeniu. Jechał tak już do końca.
-Vin kur** udało się - Greg uściskał Vin-a z radości. Teraz masz dopiero wyścig nr. 7 a potem 9 i jak sie uda to 10. Chłopie ale jazda hehehe

WYŚCIG NR.7
3...2...1...START

Bardzo szybko start przeciwnika Vina. Jedzie on bardzo szybko. Jednak kilkanaście metrów przed metą łapie on defekt. Jadący drugi Vin zwycięża tan wyścig.
-Vin widzisz...jednak nie zawsze jest tak dobrze. - powiedział Matt - zobacz na Greg-a on w ciebie wierzy...ja też...nie zawiedź nas w kolejnym wyścigu.
-Nie wiem czy dam rade - zwątpił Vin
-Musisz dać rade...dla matki.

WYŚCIG NR.9
3...2...1....START

Vin wystartował bardzo dobrze...jechał bardzo ostro. Wszystko szło dobrze jednak facet jadący za nim miał lepszy silnik. Ostatnie metry i....Vin wygrywa o pół zderzaka.
Greg siedzi i płacze
-Matko kochana Vin udało się. Jesteś w finale. Chłopie gdybyś nawet nie wygrał jesteś ustawiony w tej grze. Stary jednak postaraj się wygrać.

WYŚCIG NR.10
3...2...1...START

Znakomity start nowego dziś zawodnika Vin-a. Mistrz pozostał trochę z tyłu. Vin jedzie pierwszy. Czyżby zapowiadał się jakaś niespodzianka...jednak nie...Jan mija Vina...drugi mistrz też...Vin teraz jedzie na ostatnim miejscu...co się stało...przecież to wyglądało naprawdę bardzo dobrze. Vin strasznie zdenerwowany wychodzi z samochodu a ten po chwili staje w płomieniach.
-Tylko nie to!! - krzyknął Vin
-Greg!! - krzyknął Matt
Greg już z kilkunastoma osobami lecieli gasić wóz.

[Kilka Minut Później]
-Hej Vin możemy chwilkę pogadać?
-O Jan. Jasne słucham.
-Jesteś dobry. Nawet bardzo. Niestety ja nie mogę cię przyjąć..mam już 6 osób. Jednak polecam ci "Łowców Szos" jest to jedna z lepszych grup. Liczy sobie teraz 4 osoby. W klasyfikacji ogólnej jest na 4 miejscu ale wydaje mi się że to dlatego że nie mają chwilowo szefa. Pogadaj z nim... - pokazał placem - ma na imię Michaell na pewno cię przyjmie. Ja muszę spadać. Jeszcze kiedyś się spotkamy.
Vin tak zrobił. Poszedł do Michaella a ten bardzo się ucieszył że zdobył kogoś takiego jak on. Tym samym Vin dołączył do "Łowców Szos"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vin Diesel
Wyspiarz


Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:49, 12 Maj 2007 Powrót do góry

16 maj 1997 - San Francisco

[Ulica]
-To już ostatni wyścig Vin. Musisz to wygrać. Żaden kierowca nie jest w stanie cię pokonać - powiedział Greg
-Wiem to. Jednak nie chwal dnia przed zachodem słońca. - puścił mu oczko po czym wsiadł do samochodu Matta i ustawił się na starcie.

Wyścig nr. 10
Dobra trzeba to skończyć. Mam przed sobą wygraną. Jeśli wygram będę miał dostatecznie pieniędzy by uratować matkę.
Vin spojrzał w prawo gdzie jechał jakiś nowy a po lewej stronie jakaś kobieta którą widział pierwszy raz w życiu.
3...2...1...START
Znakomity start Vin-a który jedzie bardzo szybko...jednak widać że nowa kobieta też nie odpuszcza. Jedzie tuż za Vin-em. Wreszcie meta. Jako pierwszy dojeżdża Vin zaraz za nim Erman a potem nieznana nikomu wcześniej kobieta.

Vin wychodzi z wozu Matt-a. Wszyscy z gangu gratulują mu zwycięstwa. Vin jest bardzo zadowolony ponieważ dziś zdobył pieniądze na leczenie swojej matki. Vin jednak stanął i spojrzał na piękny samochód z którego wysiadła piękna kobieta. Vin podszedł pod nią i spytał
-Jesteś tutaj pierwszy raz?
-No cóż...tak - odpowiedziała stanowczo
-Jestem Vin a ty?
-Mów mi Rogue
-No dobrze. Gratuluje zwycięstwa - w tej chwili Vin pocałował Rogue
Wszyscy kierowcy spojrzeli co się stało.
-Przepraszam no ale jakoś nie mogłem się powstrzymać
-Następnym razem się wstrzymaj albo będziesz się ścigał z własnymi zębami - powiedziała mocnym głosem Rogue
Vin uśmiechnął się po czym spojrzał na Greg-a który wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Podszedł pod niego i spytał
-Co sie dzieje?
-Nie no wiesz...zastanawiam się nad pewną rzeczą.
-Nad czym?
-Wiesz, nie mogę ci o tym powiedzieć.
-A to niby czemu?
-Bo to chodzi o szybkość, o życie, o szczęście.
-Ale ty bredzisz. Dobra idę do mojego zespołu musimy jeszcze ustalić kilka rzeczy.
Vin idąc w ich kierunku spojrzał na nich. Wszyscy byli zadowoleni że zastępca szefa wygrał ten wyścig.
-Wiem jestem najlepszy - powiedział Vin
-Dokładnie. Wiesz...wiemy że nie masz swojego wozu bo podobno zbierasz na coś innego. No a że teraz wygrałeś postanowiliśmy podarować ci jeden z wozów. To znaczy to Greg wybierał no ale mówił że macie podobne gusta.
Vin spojrzał na Greg-a a ten zrobił trochę przestraszoną minę.
-Czyli co...mam nowy samochód? - spytał z nadzieją w oczach
-Tak...proszę to ten który stoi tam - pokazał palcem
Vin spojrzał na wóz. Jego serce stanęła dęba gdy zobaczył to cacuszko.
Image
-Wiesz Vin jak ci się nie podoba to wiesz.
-Moment - krzyknął Vin - daj mi chwilkę
-No dobra
Vin stał wpatrzony w samochód jak w jakąś piękną dziewczynę. Podszedł pod niego. Położył ręce na masce spojrzał jeszcze raz. W jego oku zakręciła się łza.
-Jest piękny - powiedział
-No to w takim razie jest twój
Vin podszedł pod kolegów z gangu i uściskał się z każdym. Zobaczycie ten wóz będzie dla nas wygrywał. Zobaczycie będę w nim niepokonany.
-Nigdy nie chwal dnia przed zachodem słońca. Pamiętaj Vin. Nie jesteś sam
-Wiem.
Vin spojrzał dookoła i zobaczył jeszcze raz tą dziewczynę która błąkała się bez celu. Widział że chyba bardzo podobają się jej samochody ponieważ chodziła i oglądała każdy a potem przyglądała się różnym osobom. Nagle zobaczył że jeden facet który wypił już trochę zaczął się do niej zbliżać. Wreszcie chwycił ją za biodra na co Rogue odwróciła się i rozkwasiła mu gębę prawy sierpowym . Facet złapał za twarz i widać było tylko wiele krwi. Wszyscy z gangu tego faceta (Power Racers) podbiegli pod tą kobietę. Zaczęli wykrzykiwać do niej jakieś dziwne słowa. Wreszcie jeden z nich chwycił ją za ręce. Uderzył ją w brzuch a ta upadła na ziemie. Starała się wstać. Vin podbiegł pod niech i powiedział
-Co się to k*rwa dzieje?
-Chyba wszystko widziałeś co?
-Będziesz bił kobietę?
-A czemu nie?
-Mam lepszy pomysł...chcesz dać jej wycisk..spróbuj się z nią na torze.
Vin wiedział że ta dziewczyna da sobie spokojnie radę z tym facetem. Vin spojrzał na Rogue i spytał
-Zgadzasz się na takie rozwiązanie sprawy.
-Tak. Już przegrałeś - krzyknęła do Aldo i po chwili oboje stawili się na starcie. Nagle jednak zauważył że wóz Rogue jest przesilony.

Wyścig kary
3...2...1...START
Aldo wystartował jako pierwszy. Jedzie bardzo dobrze. Jednak wóz Rogue jest szybszy. Aldo strasznie zdenerwowany patrzy na jego samochód. Uderza kilkakrotnie rękoma w kierownicę. Widzi obok siebie Rogue która go wyprzedza. Meta! Rogue wygrywa wyścig. Aldo zdenerwowany wybiega z samochodu i podchodzi do Vin-a przy którym stoi zwyciężczyni.
-Vin do jasnej cholery to nie fair! - krzyknął
-Przecież wygrała - odparł
-Przecież ona nie należy do żadnego gangu. Nie może brać udziału w takim wyścigu.
-No widzisz..a jednak.
-K*rwa Vin jesteś skończony. Ona też
-Potrafię sobie sama dać radę - odparła Rogue
Vin spojrzał na nią nic się nie odzywając.
-Nie wiesz z kim zadzierasz. Jestem Aldo rozumiesz..zniszczę cię jeszcze.
-Obyś nie musiał zbierać opon po kanałach - odparła Rogue po czym wsiadła do swego wozu i odjechała.
-Vin nie ufaj babom - odrzekł Aldo po czym wrócił do swojego gangu.
Vin spojrzał na niego po czym wsiadł do swojego nowego wozu. Czół się w nim jak w bajce. Otworzył okno i krzyknął.
-Greg chodź...jedziemy do szpitala. Jadę po życie - mruknął
Greg wsiadł do wozu i wiedział że to będzie nie lada przejażdżka.
-Zatankowany do pełna więc uważaj na zakrętach - powiedział Greg po czym ruszyli.

[Szpital]
Gdy już dojechali i oddali pieniądze na operacje lekarz powiedział że teraz trzeba czekać. Operacja odbędzie się za około kilka tygodni. Gdy to usłyszał udał się do swego domu gdzie czekał na dzień w którym miał się dowiedzieć wszystkiego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin