FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Mikhail Bakunin Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Mikhail
Wyspiarz


Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Czw 10:08, 15 Mar 2007 Powrót do góry

Droga Żołnierza.

23 listopad 1978r.
Moskwa.
Biuro poborowe przy ul. Radzinskiego 4/16



... ... ...
- Mikhail Bakunin? - zapytał siedzący za biurkiem oficer kadrowy armii czerwonej. Podniósł swój wzrok na stojącego przed jego biurkiem młodego mężczyznę.
- Tak jest - odpowiedział.
W sali zaległa cisza. Krzesło skrzypiało, stare biurko uwalało się pod stosem papierów, lampa przygasała, rzucając jasne światło w półmrok pomieszczenia. W rogu stała dębowa szafa a naprzeciwko niej wisiały mundury żołnierzy...
Oficer kadrowy Vranic zapalił cygaro wypuszczając gęsty dym z kącików ust. Założył okulary na nos i przyjrzał się białemu papierowi.
- Mikhail Bakunin. 18 lat. Zamieszkały w Kijowie. Ukończył Ukraińską Szkołę Medyczną. Nie karany - rzucił akta na biurko.
- Pobór nieprzymusowy - odrzekł mężczyzna.
- Wiem... co taki młodzik jak ty szuka w Armii Czerwonej? - spytał klaszcząc w dłonie.
- Szczęścia.
- A znajdzie je?
- Na pewno - odrzekł z powagą Mikhail.

Vranic zerknął znów na Bakunina. Nasunął okulary na nos, złożył ręce jak do pojedynku i pytał:
- Gdzie chcesz się dostać?
- Do Воздушно-десантные войска.
- ВДВ? Masz wadę wzroku.
- Prawe oko.
- Więc? - zapytał stanowczo.
- Tak - uzyskał krótką odpowiedź, poprzedzoną milczeniem.
- Armia Czerwona nie potrzebuje takich szczeniaków. Wróć za kilka lat.
- Armia czerwona potrzebuje wszystkich ochotników, gotowych pójść na śmierć dla dobra Matki - odparł Mikhail.

Vranic wstał, bez słowa, odwrócił się i znikł w małym korytarzu pomiędzy rzędami szaf, i półek pełnych starych akt. Gdy wrócił trzymał ze sobą małą brązową teczkę z symbolem tygrysa oraz napisem Владивосток.
- Przyszło niedawno - wyjaśnił i otworzył ją.
- Vladivostok! - wykrzyknął z zachwytem. - To jest twoje szczęście... twoja przyszłość. Tam zaczyna się droga żołnierza.
... ... ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mikhail
Wyspiarz


Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Sob 16:55, 17 Mar 2007 Powrót do góry

Droga Żołnierza. Część 2.

4 marzec 1979r.
Władywostok - Kolej transsyberyjska.
Транссибирская магистраль, Транссиб
Linia transsyberyjska "Moskwa-Władywostok".



... ... ...
- Владивосток.... - rzekł Mikhail, spoglądając przez okno lokomotywy.
Vladivostok leżał na drugim krańcu Rosji. Tam, gdzie cywilizacja kończy swe znaczenie ...na rzecz walki.
Gdy kolej stanęła, Mikhail zarzucił torbę na plecy i wyszedł.
Oddał bilet jednemu ze stacjonujących wojskowych i zapytał się
- Где в'ыход в г'ород?
- Там, с той сторон'ы з'ала - kadet odpowiedział i pokazał mu kierunek.

- Mikhail Bakunin - wylegitymował się przed strażnikiem.
- Witamy we Vladivostoku - usłyszał głos z tyłu.
Odwrócił się i ujrzał niewysokiego, chudego Ukraińca z blizną na policzku.
Przyjrzał mu się bliżej...
- Dimitri? ...
- Mikhail... ty? tutaj?!
Dwóch mężczyzn uścisnęło się jak bracia.

Usiedli na ławce obok.
- Co u ciebie słychać, stary przyjacielu? - zapytał Mikhail.
- A wiesz... wiele tego - odrzekł i zaczął wyliczać na palcach. - Ożeniłem się, spłodziłem czwórkę dzieci, dwóch synów i dwie córki, kupiłem dom w Moskwie... a teraz... trzeba jakoś zarabiać na życie, na utrzymanie rodziny - zasmucił się.
- Wiesz jak to jest Mikhail. Ciężkie czasy... ty chyba nie miałeś lepiej... muszę siedzieć tu rok przynajmniej, aż przeniosą mnie do kwatery w Moskwie...
- Wiem jak to jest Dimitri... moja matka wydawała ostatnie pieniądze na moje kształcenie w szkole medycznej. Armia to jedyny sposób zarobienia pieniędzy... i tego powinniśmy się trzymać ... towarzyszu.
Dimitri wyciągnął butelkę wódki.
- Moja robota, napij się.
... ... ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mikhail
Wyspiarz


Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Nie 13:31, 18 Mar 2007 Powrót do góry

Droga Żołnierza. Część 3.

16 październik 1979r.
Władywostok.
Владивосток.
Stacja nasłuchowa. Strefa militarna numer 3.



... ... ...
Mikhail siedział ze słuchawkami na uszach przy konsoli połączeń.
Co chwila kręcił dziwnymi gałkami, wstukiwał liczby i litery, tworząc w ten sposób zakodowane informacje przesyłane następnie linią energetyczna, do kwater zastępczych w Archangielsku.
Przerwał robotę, zdjął słuchawki i położył je na blacie konsoli.
Napił się kawy...
- Skończyłeś już Bakunin? - przez drzwi wszedł starszy Oficer, siwiejący staruszek po siedemdziesiątce... w ręku trzymał butelkę spirytusu.
- Trzymaj... na ogrzanie - rzucił mu do ręki.
Mikhail złapał i położył obok nogi.
- Dzięki... przyda się...
Wyjął z szafki dwa kieliszki...

Po chwili butelka była już pusta a ich było trzech...
- Dimitri! - krzyknął oficer - po jaką cholerę robiłeś sobie rodzinę? Mało ci dziwek w Petersburgu?
- Dużo czy mało? ...Syfilis w prezencie - zaśmiał się.
- A ty Mikhail? - starzec zapytał drugiego.
- A po co mnie oni teraz? Żołnierz nie powinien się przywiązywać do cywilów bo nie zechce iść na wojnę...
- Ech ty... nie masz uczuć - zaśmiał się Dimitri. - Żona może dać ci swoją gorąca
- ... i dzieci - przerwał mu staruszek śmiejąc się.
Dimitri wyjął zdjęcie i pokazał im.
- Spójrzcie... moja rodzinka. Są mi potrzebni... bym miał o kim myśleć... bym mógł kogoś pamiętać... by ktoś mógł mnie pamiętać...
Mikhail wbił wzrok w zdjęcie, słuchając jednocześnie kolegi...
- ... może i rodzina to balast... ale jaki przyjemny. Kończysz robotę, wracasz do domu... żona podaje piwko... dzieci zajmują ci czas i marudzą co tam robili dziś... to jest życie...
Starszy ściągnął czapkę i przyłożył ją do serca...
- Masz rację chłopie.. masz rację... co nie Bakunin?
Mikhail patrzył tępo na zdjęcie. Oddał je Dimitrowi.
- Taa... jasne...
Dimitri poklepał go po ramieniu.
- Powiedz mi stary przyjacielu... jaki powód oprócz bezpieczeństwa rodziny jest, by zaciągnąć się do wojska... chroniąc kraj, chronisz rodzinę... zdobywając pieniądze wysyłasz je biednej matce... walcząc i umierając pokazujesz, że ci na nich zależy.... rodzina to podstawa... a ty? Dlaczego się zaciągnąłeś?
Mikhail milczał...
... ... ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mikhail
Wyspiarz


Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Pon 15:20, 19 Mar 2007 Powrót do góry

Droga Żołnierza. Część 4.

8 listopad 1979r.
Władywostok.
Владивосток.
Stacja nasłuchowa. Strefa militarna numer 3.



... ... ...
Mkhail siedział przy konsoli i kończył nadawać wiadomości...
W pewnym momencie do środka wszedł wysoki mężczyzna w brązowanym, futrzanym płaszczu.
Na głowie miał wielką futrzaną czapkę, z pod której spływał lisi ogon.
Mikhail spojrzał mu w twarz.
Była to twarz człowieka starego i zmęczonego, którego spojrzenie zdawało się mówić "wiele już przeżyłem synu..."
- Прим'ите, пож'алуйста, телегр'амму... - rzekł starzec z siwymi włosami rzucając kopertę na stół.
- Мо'я фам'илия Radzinsky. Прим'ите, пож'алуйста, телегр'амму...- powtórzył.
Mikhail wziął kopertę i rozciął jej blank nożem.
Wdząc, że mężczyzna wciąż siedzi zapytał się..
- Pilne?
- Я р'усский/р'усская.
- Я пл'охо говор'ю по-р'усски.
- Мне 'очень жаль.
Mikhail wzdrygnął się i zbadał ponownie przybysza.
Nie wyglądał na ważnego, ale takiego sprawiał.
Przybysz jeszcze raz pokazał akta.
- Спас'ибо за п'омощь.

Mikhail otworzył kopertę. Były w niej akta.
Pierwsza strona była pusta.. druga strona była pusta.
Przerzucił na następne i zobaczył, że także są czyste... wszystkie.
- Я ничег'о не п'онял/не понял'а - potrząsnął głową nic nie rozumiejąc.
- Продикт'уйте, пож'алуйста, по б'уквам - polecił Rosjanin.
Mikhail jeszcze raz przeglądnął wszystkie strony szukając tego o czym mówił starzec. Znalazł to.
- A щ п а и ф ?

Mikhail przyciągnął maszynę do siebie. Mężczyzna stał nad nim i mówił, jednocześnie patrząc na niego.
- Напиш'ите мне 'это, пож'алуйста. Извин'ите, мне пор'а идт'и. До ск'орого свид'ания. Не забыв'айте нас. Прив'ет семь'е. Я не нар'очно 'это сд'елал. Чем мог'у 'это возмест'ить? ...
Mikhail słuchał go uważnie. Gdy tylko skończył mówić, wstał i rzucił się na niego. Rosjanin jednak był szybszy. Złapał go za oba nadgarstki i kopnął z kolanka w brzuch dwa razy. Złamał mu palce i rzucił nim o ścianę...
Mikhail ledwo się podniósł. Drugą ręką złapał o blat stołu.
- Czego chcesz ode mnie?! Mów!! - wykrzyknął.
- Вы мен'я поним'аете? - zapytał starzec spokojnie.
- Tak ...rozumiem... Я поним'аю!!
- Więc proszę to wysłać - rzekł po angielsku pokazując mu znów czyste kartki papieru... Mikhail cofnął się.
- Я говор'ю по-англ'ийски ...Bakunin- rzekł Rosjanin.

Mikhail nałożył słuchawki. Wziął atrament i polał go na czyste kartki...
Po chwili zaczęły się pojawiać liczby... rzędy i kolumny liczb.
- Напиш'ите мне 'это, пож'алуйста - powtórzył po raz trzeci starzec.
Mikhail wstukał... cztery... osiem... piętnaście... szesnaście... dwadzieścia trzy... czterdzieści dwa...
- Я 'очень благод'арен. Быв'ай!
Rosjanin wyszedł pozostawiając po sobie tylko pustkę i milczenie...
... ... ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mikhail
Wyspiarz


Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Wto 12:10, 20 Mar 2007 Powrót do góry

Droga Żołnierza. Część 5.

23 grudzień 1979r.
Władywostok.
Владивосток.
Stacja nasłuchowa. Strefa militarna numer 3.



... ... ...
Stuk szybko przyciskanych klawiszy rozchodził się jak burza po pomieszczeniu. Wszyscy pracowali. Mikhail i Dimitri siedzieli już drugą zmianę, czekając na zastępców. Nie mogli przerwać pracy. Komunikaty szły jeden po drugim. Kartki i akta przeskakiwały im pod rękami.
- Rozkaz to rozkaz, jak jest robota do zrobienia to trzeba ją wykonać prawidłowo - mówił po ukraińsku, starszy oficer stojący nad ich karkami.
- Odebrać telegram. Przeczytać. Nadać. Wysłać. Wykonać - wyliczał.
- To jest wasza robota...
Zapalił papierosa ze zdenerwowania...

Drzwi otworzyły się z hukiem. Do pomieszczenia wpadło dwóch Rosjan.
- Мужск'ой ... - spod płaszcza wysunęła się lufa - Кур'ить воспрещ'ается.
Przez powietrze przeszedł świst...
Dowódca upadł. Ręką złapał za ramię Mikhail'a... na ręce miał krew.
- Вним'ание!
Mikhail odwrócił się i spojrzał prosto w wycelowaną w niego lufę.
- Как вы себ'я ч'увствуете?
Dimitri leżał głową na blacie stołu. Miał w niej dziurę wielkości korka, z której gęsto wypływała krew.
- Спас'ибо, хорош'о - odpowiedział Mikhail wstając z krzesła.

- Спас'ибо за информ'ацию. Извин'ите за опозд'ание - powiedział mężczyzna z pistoletem.
- Спас'ибо за п'омощь.

- Prawdziwy żołnierz. Nie zdradził kraju. До ск'орого Афганист'ан.
Mikhail nie drgnął.
- Tak... do zobaczenia... w Afganistanie...
... ... ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mikhail
Wyspiarz


Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Pią 12:44, 13 Kwi 2007 Powrót do góry

Sztorm-333. Część 1.

27 grudzień 1979r.
Afganistan.
Afghānistān Islāmī Dżumhūrīat.
Afgańska Przestrzeń Powietrzna Operacyjna.
Pokład Mi-24 (Hind)
Летающий танк



... ... ...
- Melduje. Właśnie minęliśmy granicę powietrzną. Za godzinę będziemy w Kabulu pułkowniku.
Stary mężczyzna, do którego były kierowane te słowa, potwierdził kiwnięciem głowy, że rozumie. Miał na sobie afgański mundur i właśnie palił cygaro. Jego liczne zmarszczki zastygły mu na twarzy podkreślając tym samym jego wiek oraz krótko przystrzyżone siwe włosy.
Obrócił twarz w stronę okienka maszyny i czekał.

Mikhail, tak jak i ośmiu jego towarzyszy, również dla mistyfikacji ubrany w mundur afgańskiej armii, obserwował tego starca.
Kilkanaście godzin wcześniej dostał list od niego - od pułkownika Bojarinowa, by stawił się na lotnisku we Władywostoku. Został przydzielony do komandosów z grupy alfa, przeszkolonych przez KGB, jako specjalista od łączności. Nie znał nikogo z nich.
Twarze ośmiu rosyjskich żołnierzy nie mówiły mu nic.
Spoglądali na siebie twardym i ciężkim spojrzeniem.
Strach był im nie znany. Liczył się cel misji.

Mikhail zapalił papierosa, ponieważ denerwował się.
Śmigłowiec, w którym siedział, zapięty pasami od dołu do góry leciał równo, nie zważając na grad kul, które ciągle przelatywały niczym krople deszczu podczas tropikalnej ulewy. Świst i hałas zagłuszał wszystko co mógłby usłyszeć. Byli nad terenem inwazyjnym. Wkrótce mieli wkroczyć do serca wojny i wypełnić swoje zadanie.

- Żołnierze... chwało armii czerwonej... - przemówił pułkownik.
- Niedługo postawimy swoje stopy na tej plugawej od buntowników ziemi. Musimy stawić czoła oporowi i zniszczyć jego przyczynę. Nie jest to rutynowa misja, dlatego musicie uważać. Współpraca i zabezpieczanie to droga do sukcesu. W waszych rękach leży los wielu rodaków, którzy w tej chwili poświęcają swoje nędzne życie w obronie Matki.
Musicie być twardzi, bezwzględni i okrutni. Wróg zechce wykorzystać każdą okazję a nawet najmniejszą szansę by was zatrzymać... Ale was nie można zatrzymać! jesteście lwami tej krainy. To wy tu decydujecie kto jest myśliwym a kto ofiarą... mają się was bać... mają się was spodziewać... - urwał by dopalić cygaro.

- Dzisiejszy dzień jest pierwszym dniem chaosu i anarchii jaki tu wkrótce nastąpi. Wtedy zmieciemy Mudżahedinów, którzy ośmielili się przeciwstawić Leonid'owi Ilicz'owi Breżniew'owi. Naszym celem jest Amin Hafizullah, zdrajcy, który współpracuje z CIA oraz działa przeciw naszemu narodowi. 10 września 1979 został przywódcą Islamskiej Republiki Afganistanu. Dziś... ma zostać zlikwidowany. Pamiętajcie dla kogo to robicie - uderzył się w pierś - żołnierze Armii Czerwonej!

- Musicie być gotowi na poświęcenie... za wszelką cenę... za cenę życia - rzekł Bojarinow.
- Za cenę życia - powtórzyli żołnierze i uderzyli się w pierś.
Pojawiły się uśmiechy na twarzach komandosów. Skinięcia głową.
Mikhail również przytaknął. Przez całą drogę jednak nic nie powiedział. Miał swój własny cel, swoją własną misję.
Spojrzał w oczy pułkownikowi...
... ... ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikhail dnia Pon 12:53, 16 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mikhail
Wyspiarz


Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Sob 10:44, 14 Kwi 2007 Powrót do góry

Sztorm-333. Część 2.

27 grudzień 1979r.
Afganistan - Kabul (lotnisko).
Afghānistān Islāmī Dżumhūrīat - کال
Pokład Mi-24 (Hind)
Летающий танк



... ... ...
- LĄDUJEMY!!! - krzyknął pilot Łanii manewrując pomiędzy rakietami wystrzeliwanymi przez Mudżahedinów. Poleciały dwie flary przechwytujące i zapobiegły zderzeniu pocisków ze Śmigłowcem.
Rosjanie przygotowali się do desantu. Dwóch z nich złapało za karabinki.
- Ogień osłaniający! - Bojarinow wydał im rozkaz gotowy do wykonania.
Iluminatory otworzyły się, po czym poczęstowali buntowników serią ołowiu z karabinków Jak-B kalibru 12.7 mm.
- Ogień zaporowy! - krzyknął pułkownik.
Sześciu pozostałych komandosów przygotowało swoje KM'y gotowi wyjść na bój. Mikhail był pośród nich. Przeładował swój karabin patrząc się na pozostałych. Był gotów.
- Wychodzimy! - rozkazał Bojarinow otwierając drzwi.

Oślepiający błysk i jasne światło zderzyło się z naszymi oczyma.
Wyskoczyli. Jeden po drugim, od razu zajmując szyk zaporowy.
Bakunin zajął pozycję cofniętą do frontu opierając karabin na swoim ramieniu. Pułkownik wyskoczył z Łani i trzema ruchami ręki wydał kolejne polecenia. Grupa alfa ruszyła przed siebie, nisko nad ziemią ostrzeliwując wszystko co się tylko ruszało.
Mi-24 wzniósł się i odleciał do bezpiecznej strefy, wypuszczając kolejne flary.
Bojarinow wyszedł na czele i marszem, cała jednostka zeszła z platformy lotniska do zniszczonych przez bomby niższych platform.
Nagle pojawił się wróg. Wyszedł z ukrycia, otoczył ich. Około dwudziestu ludzi z AK-45 w tym dwu-trzech z wyrzutniami rakiet.
- Padnij! ...Granaty! - rozkazał kapitan.
Wszyscy go natychmiast usłuchali. Stos granatów poleciał w każdą stronę rozrywając wszystkich na strzępy. Ciała wylatywały w powietrze. Paliły się. Ręce odlatywały... wszędzie była tylko krew.

Kolejne minuty zajęło im przejście na peron stacji Kabulu. Wszystko szło zgodnie z planem.
- Towarzysze. Za 30 minut będziemy pod pałacem! - wrzasną pułkownik osłaniając się stojącą kolumną. Po drugiej stronie sześciu buntowników oraz jeden CKM.
- Mikhail? Masz coś? - zapytał Bojarinow najmłodszego z żołnierzy.
- Nic pułkowniku. Ich antena zakłóca nasz sygnał...
- Nowy cel misji! Zniszczymy antenę! Boruszow, Misha, Bakunin i ja wyjdźciemy na dach. Osłaniajcie wejścia!
Po chwili cała czwórka przekraczała korytarze wieży kontrolnej, posuwając się wciąż do góry oraz dobijając pojedyncze jednostki.
Wbiegli na schody... kurz i pył był wszędzie... nic nie słyszeli... ściana odpadła pod wpływem impulsu uderzenia w nią z pocisku rakietowego...
Mikhail ledwo się podniósł... Bojarinow leżał obok niego, przygnieciony stropem.
- Idź na górę... poradzę sobie żołnierzu... to rozkaz.
- Ja mam inne rozkazy - wyciągnął pistolet i strzelił....
.... wróg padł na plecy pułkownika. Ukrainiec zdjął go a potem wydostał przełożonego. Opierając go o swoje ramię, pomógł mu wyjść wyżej i tam posadził go pod ścianą.
- Boruszow! Opatrz mi ranę - rozkazał pułkownik nagle zmieniając decyzje.

Wyszli na dach. Mikhail przykucnął i założył słuchawki na uszu. Nie mieli wiele czasu... wróg w każdej chwili mógł posłać na nich snajperów a wtedy byłoby po nich... Włączył radiostację i zmieniał szybko częstotliwość.
- Alfa do Łani. Odbiór. Alfa do Łani!
- Tu Łanie. Słyszę cię...
- Potrzebujemy Stingery. Podaje ci namiary.
Mikhail wstukał coś po czym wysłał to do Śmigłowca.
Nie minęło kilkanaście sekund a Łania pojawiła się w polu widzenia.
Zmniejszyła pułap wysokości i zrównała się z wieżą kontrolną. Przeleciała obok niej kierując na się na cel. Pilot wcisnął czerwony guzik.
Dwie rakiety Stinger-24B kal. 240 mm zostały wystrzelone. Trafiły w cel idealnie... ogromny wybuch poraził swoją mocą wszystko co znajdowało się w polu widzenia... stacja wroga została doszczętnie zniszczona.

Mikhail usiadł obok pułkownika zapalając papierosa i podziwiając wciąż nieustający ogień ze zniszczonej Stacji Kontroli Powietrznej.
Bojarinow podparł się o karabin i również zapalił papierosa.
- Bakunin?... Spisałeś się... myślałem, że jesteś jednym z tych chłopców wysłanych prosto z Akademii na pole walki... ale myliłem się. Masz odwagę... masz rozum... a tego dziś trzeba żołnierzowi... - rzekł i rzucił się na jego szyję z rękami. Zaczął go dusić.
- Mów kim jesteś! Kto cię przysłał! CIA?! KGB?! MÓW! - przystawił mu pistolet do skroni.
Mikhail starał się nie pokazywać strachu. Zacisnął mocno zęby.
- Nazywam się Mikhail Bakunin... przysłał mnie Specnaz - wycedził przez zęby. Mówił dalej.
- Dostaliśmy poufną informacje, że jeden z twoich żołnierzy pułkowniku... jest ... zdrajcą... mam cię osobiście chronić i pozbyć się go jak tylko się ujawni.... prawdopodobnie... ma wykonać rozkaz zaraz po zlikwidowaniu Amina... tak by nie zostało żadnego śladu... - rzekł.
Bojarinow zdjął ręce z jego szyi lecz pistolet wciąż pozostawał przy skroni.
- Jaki masz dowód na to, że mówisz prawdę? - zapytał spokojnie uważnie obserwując najmniejsze ruchy jego twarzy.
- Pół roku służyłem w stacji nasłuchowej we Władywostoku. Miałem rozkazy by wyłapywać wszystkie niepokojące wiadomości... cała operacja została opatrzona tym samym kryptonimem co ta misja... Sztorm-333.
- Wyjaśnij - rozkazał pułkownik.
- Wyjaśniam ... dokładnie 333 helikoptery zostały wysłane na Afganistan pierwszej nocy. Według naszych danych... było ich więcej. Nie wiemy kto i czego chcą ale przesyłają pomiędzy sobą sygnały, których nie możemy dekodować. To zdrajcy towarzyszu pułkowniku. Korzystają z osłony jaką daje im nasza inwazja dla własnych celów...
- Przerwij... Bakunin, chłopcze... cieszę się, że jesteś u mego boku. Znajdź tego zdrajcę... i wyeliminuj go. To mój rozkaz....
- Tak, towarzyszu pułkowniku....
... ... ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikhail dnia Pon 12:52, 16 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mikhail
Wyspiarz


Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Pon 12:12, 16 Kwi 2007 Powrót do góry

Sztorm-333. Część 3.

27 grudzień 1979r.
Kabul کال
Pałac Kabulu.



... ... ...
- Do przodu! Ruszać się parszywe psy! - krzyczał oficer Mudżahedinów.
Dziewięciu ludzi będących za ścianą, ubranych w afgańskie mundury, nasłuchiwało aż cały oddział przekroczy ulicę.
Pułkownik kucnął nad jednym z nich.
- Przebiegamy do tamtego budynku. Jeden za drugim. Według mapy miasta powinniśmy dotrzeć do tunelu, którym przejdziemy wprost pod pałac. Będziemy mieli komitet powitalny, ale nie możemy się zatrzymywać. Wysadzimy wejście i szykiem lotnym wpadniemy do środka. Wcześniej jednak trzeba zdjąć snajperów. Misha! To robota dla ciebie - rozkazał staremu weteranowi.
- Bądźcie gotowi... ... ... ruszamy!
Jeden po drugim, dziewięciu ludzi przebiegło przez ulicę i skryło się w kolejnym budynku. Nikt ich nie widział. Mimo iż mieli na sobie mundury wroga, ich obecność na placu skończyła by się rewidażem.
Mikhail przylgnął do ściany patrząc to na pułkownika, to na Mishę, to na wlot rury. Chwilę później, wszyscy przechodzili już długim i ciemnym korytarze, korzystając z wojskowej mapy.

Znaleźli się przy wylocie. Do pałacu dzieliło ich kilkadziesiąt kroków.
Misha wrócił ze zwiadu.
- Czterech snajperów. Dwóch na dachach po zachodniej stronie, dwóch po wschodniej... nie wykluczam, że będzie dwóch nad nami.
- Czyli łącznie sześciu. Plan jest taki... Misha zdejmuje snajperów. Jak polegnie, ktoś inny przejmuje jego Naganta i wykonuje jego zadanie. Droga będzie ciężka, ale zasłonimy się granatami dymnymi. Nie będą strzelać do swoich. Z początku podejdziemy, nic nam nie zrobią. Później zacznie się piekło.... Bakunin... zostajesz z Mishą i Roshcenko tutaj aż nie wysadzimy drzwi. Wszyscy zrozumiano?
- Tak jest, Towarzyszu Pułkowniku!! - odpowiedział chór komandosów.
Kilka sekund trwało przygotowanie granatów, broni oraz szyku. Wyszli...

Wyszli... Misha celował w snajperów. Rozległ się odgłos strzelających karabinów oraz huk wybuchających granatów. Misha oddał dwa celne strzały.
- Idziemy! - rzucił i trzymając broń przy sobie zaczął biec na przeciwległą część budynku. Mikhail gonił go ciasnymi korytarzami, jednocześnie obserwując pałac. Wszędzie się dymiło. Szara mgła rozświetlana przez lecące łuski pochłaniała cały plac bitwy. Posiłki wroga nadchodziły.
- Tutaj! - nakazał i natychmiast położył się na zgliszczach by wycelować broń. Mikhail przygotował mu drugą broń, by ten nie musiał przeładowywać. Misha wycelował... krew rozbryzgła się po jego twarzy.
- Nie żyje? - zapytał młodszy komandos Roshcenko.
- Tak... - odparł Bakunin.
Roshcenko wziął Naganta i zajął inną pozycję... po chwili ciszy, w której jedynym odgłosem był ciężki i powolny oddech żołnierza... oddany został strzał.
- Trafiony. Zmiana pozycji - rzekł po czym wraz z Mikhailem wybiegli przed budynek by skryć się za murem.
- Tylko stąd damy radę - stwierdził Roshcenko.
Mikhail czekał. Po kilku sekundach odkrył dziurę w głowie towarzysza.
- Na to właśnie czekałem... - złapał broń do ręki i wycelował.

Wszystko zwolniło. Czuł jak bije mu serce. Powoli, jakby dochodziło z oddali... uderzało mocno. Tempo oddechu zrównało się z biciem serca.
Puls zanikał. Ręce mu drżały. Mały krzyżyk na końcu lufy poruszał się niespokojnie. Mikhail czekał aż przeciwnik wystawi hełm.
Nacisnął spust... ciało przechyliło się przez barierę dachu i spadło z hukiem na plac... hełm turlał się po posadzce... był dziurawy.
Mikhail przeturlał się raz i znów wycelował.
Kolejny snajper opuścił ten świat.
- Ten był szósty
Wstał i pobiegł przed siebie, gdy nagle...
- !
Upadł na ziemię. Pocisk przeleciał przez nogę, pozostawiając po sobie krwawą dziurę. Mikhail zaparł się. Miał sekundy by się schować.
- Siódmy! -pomyślał.
Przeładował broń.

-MIKAHIL!!! WCHODZIMY!!! - rozkazał Bojarinow.
Lecz Bakunin nie mógł odpuścić.
- BAKUNIN!!!
...
Mikhail nie słuchał. Musiał oddać ten ostatni strzał. W tej chwili... stało się to dla niego kwestią honoru. Celem. Rozkazem prosto z duszy.
Tak zachowywał się żołnierz.
Żołnierz słuchający rozkazów to bezuczuciowa maszyna.
Być człowiekiem i żołnierzem zarazem, polegało na oddaniu się w ręce ludzi, którzy kiedyś sami mieli taki dylemat.
Leżąc pośród lejów oraz łusek, napiął mięśnie i wstrzymał oddech.
- Niech tylko wystawi głowę... - modlił się.
Nacisnął spust. Pocisk trafił...
Mikhail leżał w bez ruchu... z ramienia sączyła mu się krew.

Dwóch żołnierzy pod osłoną granatów dymnych przybiegło po niego i zaciągnęli go pod otwarte wrota pałacu.
- Coś ty sobie myślał! - ryknął pułkownik wnosząc go do środka.
- Medyk! Opatrz go! - rozkazał.
- Towarzyszu pułkowniku.... trafiłem go - rzekł zadowolony i zaczął się śmiać.
... ... ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mikhail
Wyspiarz


Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl

PostWysłany: Pon 13:47, 16 Kwi 2007 Powrót do góry

Sztorm-333. Część 4.

27 grudzień 1979r.
Kabul کال
Tajbeg Palace
Pokój prezydencki.



... ... ...
Żołnierze wywarzyli drzwi. Dwuskrzydłowe, drewniane z Mahoniu, rozpadły się na kawałki pod naporem młotów. Grupa Alfa przedostała się do środka.
Był to pokój prezydencki. Blask portretów, srebrnych zastaw, złotych kielichów oraz drogocennych szat omamił żołnierzy, ale nie na dłużej niż sekundę. Karabiny zostały wycelowane w starszego, wielkiego mężczyznę z czarnymi gładko ułożonymi włosami. Ręce miał podniesione do góry.
- Hafizullah Amin? Prezydent Demokratycznej Republiki Afganistanu?
- ...Tak ...To ja...

Mikhail spojrzał mu w oczy. Jeden z największych zdrajców siedział naprzeciwko niego. komandosi przywiązali go do krzesła i postawili na środku pokoju. Pozostałym ludziom kazano wyjść... sam pokój zaminowano.
- Nie możecie po prostu wykonać rozkazu? Wyeliminować mnie?
- Nie - odparł Bojarinow. - Musimy cię najpierw przesłuchać.
- Więc zaczynajcie... własny kraj zwraca się przeciwko mnie.
Jeden z żołnierzy uderzył go w twarz tak mocno, że z ust poleciała krew.
- Wystarczy... będzie mówił. Chyba, że zechce wystawić na szwank życie swojej rodziny...
- Nie spodziewałem się... że przyślą do mnie OSNAZ.
- OSNAZ, Zenith, KGB... nawet Spetsnaz się dołączył - rzekł zwracając się do Mikhaila. Ten tylko przytaknął, po czym wstał i oparł się o ścianę.
Zapalił papierosa i wpatrywał się w jeńca. Pułkownik mówił dalej.
- Hafizullah Amin ... zostajesz oskarżony przez Związek Radziecki o zamordowanie byłego prezydenta Afganistanu, Nur Muhammad Taraki'ego a także, za uwolnienie około 18 tysięcy ludzi uwięzionych przez byłego prezydenta, wrogów Matki Rosji, buntowników i rebeliantów, którymi się teraz zasłaniasz. Oczywiście... 18 tysięcy to liczba pewna, bo tylu do tej pory z nich zginęło... aczkolwiek może być ich nawet 45 tysięcy Amin. Zostajesz także oskarżony o prowadzenie osobistej polityki, której celem było narzucenie reżimu na kraje sąsiednie, na przykład Pakistan. Za współpracę z agentami CIA, za łapówki, morderstwa i tak dalej i tak dalej... rzygać mi się chce jak na ciebie patrzę Amin. Zrujnowałeś tej kraj doszczętnie z powodu własnego ego. Zginęło przez ciebie tak wielu ludzi, że w statystyki przez 50 lat będą się ciągle zmieniać... masz coś na swoją obronę?
- Nic - odparł stanowczo. - Robiłem to dla kraju. Dla Związku Radzieckiego.
Jeden z komandosów przyłożył mu pejczem po twarzy. Krew poleciała z policzków i jak łzy spływała po nich.

- Panie pułkowniku - wtrącił Mikhail.
- A tak, tak... możesz - machnął ręką.
Bakunin podszedł do jeńca i rozwiązał mu więzy u nóg. Trzymając go za ręce podprowadził pod ścianę... ustawił go plecami do niej i rzekł mu do ucha.
- Wiemy, że chciałeś dobrze dla kraju i że to robiłeś. Wiemy o twojej łasce i oddaniu...
- C-co ? Wiecie? ... więc czemu mi to robicie! Czemu mnie upokarzacie! - wycedził przez zęby.
- ... lecz używałeś złych metod. KGB to się nie podoba, dlatego musisz zostać zlikwidowany.
- Nie! Proszę cię! Na miłość Boską nie rób tego! Czy oni wiedzą kim jesteś? Po której stronie stoisz? To nie Spetsnaz cię tu przysłało.... a KGB!
- Tak... - odrzekł spokojnie Mikhail zawiązując mu opaskę na oczach.
- Sprzątamy... zaczyna się nowa era... nowy świat... panie prezydencie.
- ....Zdrajca!

- Towarzyszu pułkowniku! Melduje, że egzekucja gotowa. Zechce towarzysz pułkownik oddać strzał? - spytał Bakunin Bojarinowa.
- Nie. Ty to zrobisz. Udowodnisz mi tym samym swoją prawdziwą tożsamość... agencie!! - uderzył go w twarz i kopnął z kolana w brzuch.
- Spetsnaz cię nie wysłało!! Mów! ... Kim naprawdę jesteś Bakunin?!
Byłeś tu całkowicie niepotrzebny... tylko stałeś i patrzyłeś.. jedna heroiczna akcja nie czyni cię bohaterem... gdy patrzysz w oczy śmierci.
Dlaczego kazano mi cię przydzielić do mojego oddziału?
Jakie są twoje rozkazy? Kogo masz szpiegować?
I przykrywką czego jest Sztorm-333?
Mów! ... albo - skinął na jednego z trzech komandosów będących w pomieszczeniu. Prezydent wciąż stał pod ścianą...
- Rozwiązać go... a co do tego... podajcie mi nóż... chyba widział za dużo... - patrzył się na leżącego na ziemi Mikhaila. Patrzył na jego oko.
Przykucnął przy nim ... - prawo wojny jest bezlitosne... nawet sprzymierzeńcy okazują się wrogami... a gdy masz tylu wrogów, że więcej już nie można... zaczynają się kary... kary, które pozbawiają cię cielesności a może i życia... przyłożył mu nóż do oka...
... ... ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin