Dziura

Potężny otwór w ziemii, w Ciemnym Terytorium - coś jak trąba powietrzna (tyle, że w ziemii)

Angel spadła na sam dół, ktry byl wysypany dziwną substancją która zamortyzowała upadek . Po chwili ocknela sie. Podnosząc obojałą głowe zobaczyła przed sobą ogromne metalowe drzwi. Wstała otrzepując sie, Wtedy spojrzala w gore widząc jak ciało Boone'a spada. Gdy ciało ukochanego zderzyło sie z ziemią kucneła przy nim - Boone ! - krzynkela- Kochanie żyjesz ? -

Boone opadł na jakąś dziwną substancję. Za chwilę odzyskał świadomość.... budząc się jakby ze snu zobaczył ukochaną. Uspokoił się trochę, jakby to co się dzieje wokół nie miało najmniejszego znaczenia. Cieszył Go widok Angel i to się teraz liczyło.. szybko przytulił się do niej mówiąc, że Ją kocha..

Angel pociekły łzy po policzku. Trwali tak przez moment w swoim objęciach. Angel podniosła glowe- zobacz tu są jakieś drzwi -

- Hmmm - zrobił zdziwioną minę Boone, jakby teraz do niego trafiło to, że są w jakimś dziwnym miejscu. - Angel... gdzie my w ogóle jesteśmy ? Może sprawdzimy co to za drwi - ruszyli razem w ich kierunku trzymając się za ręce...

Angel uchylila dzwi, nie byly nawet zamkniete. Para wieszla do dziwnego pomieszczenia. Całe bylo wyklejone wycinkami z gazet. Tylko blade światło oświetlako pomieszczenie. Na samym środku stał komputer. - Co to ma być ? ! -powiedziała zdenerwowana Angel. Gdy podeszła do ściany, nie mogła uwierzyć w to co widzi. "Śmierć pasażerów" " Rodziny rozpacząją " " pogrzeby". Była przerażona. Oboj zobaczyła swoje zdjęcie jak leży w trumnie- Cholera ! - krzykneła głośno, czuła jak zimny pot ją oblewa.

Boone czule chwycił Angel obejmując Ją... - To o nas??? Jak to ?? gdzie my trafiliśmy ? przecież żyjemy - Boone zadawał sobie i Angel mnóstwo pytań, których odpowiedzi wydawały się oczywiste wobec tych wycinków z gazet wiszących na ścianie. - Po chwili pocałował Angel i wypowiedział słowa: - Czy my jesteśmy martwi ?

- prawdopodobnie uznali nas za martwych, nas wszystkich...- powiedziala cicho- ale skad nasze ciała ? - Angel nie wiedziala co mysl,ec o tym, przez głowe przechodzilo jej tysiac mysli na sekundę. Wtedy w małych głośnikach rozległ sie komunikat -To nie miało tak być, nikt z wyspy miał tego nie widzieć, przykro nam- Głos się urwał a z małych rurek w ścianach zaczą sie wydobywać gaz - Boone co się dzieje ? - spytała przerażona. Przytulila się mocno do ukochanego -wychodzimy szybko !- Krzykneła lecz gdy sie odwrocili, wielkie metalowe dzwi zamkneły sie.

Boone miotając się po sali szukał wyjścia, by móc uratować Angel i siebie... niestety z każdą sekundą miał coraz mniej siły, czuł, że gaz rozpylany rozchodzi się po jego organiźmie... wiedział, że zostało niewiele czasu - w jego głowie pojawiły się myśli o bliskich... o tych, których spotkał na wyspie.... Po chwili poddawszy się zbliżył się do Angel i b. czule Ją objął. Z Jego oczu popłynęły łzy... Jedno było dla niego pocieszeniem, iż odejdzie będąc blisko ukochanej... Po kilku minutach para zaczęła tracić przytomność....

Angel chwyciła reke Boone'a po czym przyłożyła ją do swojego brzucha. Łzy plyneły jej spadajać na podloge. - Kocham Cie i zawsze bedę Cie kochać - wydusiła z siebie resztkami sił. Przed oczami zobaczyła dom z dziecinstwa. Matka wyciagała do niej rece wołając na obiad. Była cała rodzina. Czekali tam na nią. Wszyscy siedzieli w salonie. Angel przytulila sie do matki, poczyła przyjemne ciepło. Obok stał też Boone ze swoją rodziną. Dziewczyna była szcześliwa trzymając na rekach jej i ukochanego dziecko....

Boone zamyka oczy ... po raz ostatni w życiu... jego wzrok skupiony był na Angel.. ten widok pozostanie wieczny w Jego umierającym mózgu... Poczuł jak jego myśli wiążą się z myślami Angel... to ich ostatnie chwile na tym świecie.... za chwilę ciemność.... KONIEC

Matt biegł . Zobaczył jakiś dół. Na dole był dwa trupy i nic więcej. Niczego co mogło wywołać śmierć. Po prostu ciemny dół w ziemi.
Pewnie ktoś ich tu wrzucił, albo czymś otruł... może zjedli coś trującego?
To było takie przykre. Odmówił cichą modlitwę za nich i przeżegnał się. Chwile jeszcze tak stał, po czym pobiegł dalej

Shannon dostrzegla cos przerazajacego..z rozpaczy uklekla bo nie miala sily utrzymac sie na nogach... to co zobaczyla.. - Boone... - wyszeptala, ale po chwili krzyknela w nieboglosy - Boone!!!!!!! - zaczyna plakac, obok niego widzi cialo Angel.. sa do siebie przytuleni... Shannon chowa twarz w dloniach..kleczy tak przez kilka chwil probojac pozbierac mysli i przypomina sobie ostanie slowa Mata - nie zrobimy krzywdy tobie ani twoim bliskim.. obiecuję ci to .. - wstaje z ziemi i rekoma zaczyna zakopywac dziure.. tak zeby chociaz nie bylo widac ich cial. Po dluzszym czasie jak juz to zrobila, lamiac sobie wszystkie paznokcie, ale to akurat w tym momencie.. pierwszy raz sie dla niej nie liczylo, spojrzala na swoje zdjecie i Boone'a.. rzuca je na sam dol. I idzie jakby nieobecna ... nieprzytoma na klif, dobrze wiedziala po co.

//klif//

Desmond szedł spokojnym , opanowanym krokiem . Wiedział dokąd zmierza- środkowa częśc dżungli.Chciał ją zbadać i przy okazji znaleźć trochę pożywienia.Jednak po drodze natrafił na wielką, głęboką dziurę.To co w niej ujrzał było przerażające.co prawda dwa trupy były prawie całe opsypane piaskiem , ale można było je jeszcze dostrzec. muszę powiadomić o tym pozostałych rozbitków

plaża południowa