Znaleziono 217 wyników

21:10

Gdy Ben juz odegral swoja ulubiona piosenke ruszyl przez Utopie. Nagle poczul ten zapach.. tak to bylo jego ulubione ciasto. Puka do Juliet.

21:03

W calej Utopii slychac rytmiczne uderzanie drzwiami..czekaj czekaj czy to czasem nie "Lion sleeps tonight"????

-Wracajmy do domu. -Juliet zerknęła przez ramię na dom 'Jacoba'

-Ben... -Juliet mocno objęła Bena. -Kocham Cię. -szepnęła mu do ucha.

-Najpierw mi powiedz o co w tym wszystkim chodzi. -Juliet nadal drżała z zimna i zdenerwowania. -Kim naprawdę jest ten Jacob.

-Ben, tam nikogo nie było. Stało tylko jakieś stare i mocno zakurzone krzesło. -Juliet zatrzęsła się z zimna.

-Ben... tam nikogo nie było! -Juliet była cała roztrzęsiona.

-Ben, powiedz co to za dom! Powiedz mi co tam się działo! -Juliet była na skraju histerii.

Juliet zdyszana szła, a raczej prawie biegła za Benem.

-Ben?! -zawołała i nagle zakręciło jej się w głowie i upadła z okrzykiem.

Juliet oderwała się od ściany i nadal przerażona pobiegła za Benem.

Juliet jest tak przerażona, że może tylko patrzeć.

Przerażona Juliet cofnęła się aż za plecami poczuła ścianę.

-Ben? Ben, co się dzieje?! -w jej przerażonym głosie pojawiły się nutki histerii.

Widok domku pośrodku dżungli zaskoczył Juliet. Ostrożnie weszła do środka i stanęła dwa kroki od progu.

-Ben? -odezwała się niepewnie.

Juliet ostrożnie przedziera się przez dżunglę za Benem.

-Mrrrr. -wymruczała zadowolona. -Ben, ostatnio zrobiłam się tak trochę wygodnicka i nie miałabym nic przeciwko dużemu i miękkiemu łóżku. -szepnęła mu do ucha.

Juliet trochę zmieszana, że ich przyłapano odsunęła się nieco od Bena śmiejąc się.

-To chyba nienajlepsze miejsce na takie rzeczy. -uśmiechnęła się. -W końcu jesteśmy ponoć w pracy. Ale biurowe rom ...

Juliet rozchyliła lekko usta by się jeszcze bardziej delektować smakiem pocałunków Bena. Przywarła do niego całym ciałem. Sama nie wiedziała co wyprawia.

-Nie przepraszaj. Powinnam już to dawno zaakceptować i przestać być taka drażliwa na tym punkcie. -westchnęła wtulona w Bena.

Juliet wtuliła się w Bena. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym urodzić ci dziecko

-Taak. -powiedziała lekko drżącym głosem. Z tobą. -dokończyła w myślach.

Juliet zamarła. Ten temat był dla niej wyjątkowo drażliwy i bolesny.

-Przecież wiesz, że nie mogę. -powiedziała wymijająco przeglądając papiery.

- wiem skarbie - usmiechnela sie - teraz juz wiem ze bedzie dobrze - podniosla teczke z badaniami i popatrzyla sie na nia radosnie.

- nie wiem czy chce.. to wszystko jest za bardzo skomplikowane, moze powinnam isc do Bei lub Laury i z nimi porozmawiac - stwierdzila - wreszcie zwrocic sie do kogos kto sie na tym zna... -

- Ben dobrze wiesz ze nic nam sie nie uda - powiedziala posepnie

Juliet wtulila sie w Bena, wspomnienia niestety jeszcze ja bolaly, zawsze chciala miec dziecko - masz racje - usmiechnela sie smutno i wtulila w niego mocno